Amerykanie pokochali F1. Czegoś takiego jeszcze nie było

Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na ulicach Miami
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: pokaz F1 na ulicach Miami

Przez lata Formuła 1 nie była w stanie podbić USA, gdzie królowały IndyCar i NASCAR. Teraz to się zmieniło. Netflix przyczynił się do tego, że to właśnie w Ameryce Północnej przybywa kibiców F1 w najszybszym tempie.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilka lat temu próżno było szukać w kalendarzu Formuły 1 wyścigu rozgrywanego w USA. Wynikało to z faktu, że na trybunach zawodów w Indianapolis brakowało kibiców, a impreza nie przynosiła zysków. Królowa motorsportu przegrywała wewnętrzną walkę o kibica na kontynencie północnoamerykańskim z IndyCar czy NASCAR, które są uwielbiane przez Amerykanów.

Nowym domem GP USA w roku 2012 stało się teksańskie Austin, ale i tam początkowo brakowało fanów. Ostatnio sytuacja wygląda jednak inaczej. Ubiegłoroczny wyścig był rekordowy, trybuny w Austin pękały w szwach, aż pojawiły się dyskusje, czy w dobie ciągle trwającej pandemii koronawirusa powinno było się zezwolić na takie tłumy na trybunach.

Obecny rozwój F1 w USA to przede wszystkim zasługa Netfliksa, który za sprawą serialu "Drive to survive" pozwolił królowej motorsportu dotrzeć do nowych kibiców. W przededniu pierwszej edycji GP Miami (6-8 maja), nikt nie ma wątpliwości, że wyścig rozgrywany na Florydzie będzie sukcesem. Tymczasem już w roku 2023 do kalendarza dojdzie kolejna amerykańska runda - GP Las Vegas.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ogromna zadyma! W ruch poszły pięści

- Dorastałem widząc jak wielki jest to sport i równocześnie dostrzegałem, że jest spora różnica pomiędzy zainteresowaniem F1 w USA i innych państwach. Do tej pory pasja do Formuły 1 w Stanach nie była oszałamiająca. Niesamowite, że w końcu udało się złamać ten negatywny trend - przyznał w "Motorsport Week" Lewis Hamilton, siedmiokrotny mistrz świata F1.

Bez wątpienia Hamilton przyłożył cegiełkę do tego, iż F1 w końcu stała się popularna w USA. Nie bez znaczenia pozostaje jego zaangażowanie w ruch Black Lives Matter, który zyskał popularność przede wszystkim na północnoamerykańskim kontynencie.

- W USA rośnie nowa miłość. Widać, że żyje tam mnóstwo fanów F1. Teraz GP Miami będzie przeżyciem dla nas wszystkich. Dla społeczności wyścigowej, dla kibiców wybierających się na ten wyścig, jak i dla tych, którzy nigdy wcześniej nie byli w Miami - ocenił kierowca Mercedesa.

Zdaniem Hamiltona, USA mają sporo do zaoferowania Formule 1, więc wchodzenie w nową erę w historii tego sportu w tej sytuacji jest "niezwykle ekscytujące".

Warto przy tym dodać, iż Liberty Media stara się, aby nowi kibice podczas weekendu wyścigowego otrzymali nie tylko samą rywalizację kierowców. Pierwsza edycja GP Miami urozmaicona będzie licznymi imprezami, w tym hucznym koncertem Kygo.

Czytaj także:
Stało się! Dwaj nowi gracze wchodzą do F1
Red Bull na sprzedaż? Zaskakujące plotki z padoku F1

Źródło artykułu: