Lewis Hamilton ma już 37 lat i bez wątpienia powoli zbliża się do końca swojej kariery w Formule 1. Zdaniem części ekspertów, Brytyjczyk może powiedzieć "dość" nawet po sezonie 2022, jeśli forma Mercedesa nagle się nie poprawi. Niezależnie od decyzji Hamiltona, kierowca coraz częściej zajmuje się tematami niezwiązanymi z F1.
Po tym jak reprezentant Mercedesa stał się orędownikiem ruchu Black Lives Matter i założył Komisję Hamiltona, czyli specjalną organizację walczącą z rasizmem, teraz ogłosił nową misję. Siedmiokrotny mistrz świata zapowiedział, że zrobi wszystko, aby w stawce F1 pojawił się kierowca z USA. W jego opinii, wpłynęłoby to pozytywnie na popularność dyscypliny na kontynencie północnoamerykańskim.
Po tym jak Michael Andretti opuścił McLarena w roku 1993, królowa motorsportu widziała tylko dwóch kierowców z USA - Scotta Speeda oraz Alexandra Rossiego. Ten ostatni ścigał się w F1 w roku 2015.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gol jak z... gry komputerowej! Nie było czego zbierać
- To naprawdę mnie dziwi, że Stany przez lata nie miały kierowcy w F1. Jasne, tu są bardziej kultowe rzeczy i rozgrywki, takie jak NFL, NBA, NASCAR czy IndyCar. Niestety, Amerykanie muszą się czasem budzić o dziwnych momentach, by oglądać F1 w Europie, co też pewnie nie pomaga - przyznał Hamilton, cytowany przez gpfans.com.
Po tym jak Netflix i jego serial "Drive to survive" przyczyniły się do wzrostu popularności F1 w USA, Hamilton zamierza zrobić wszystko, aby jeszcze mocniej rozpalić zapał Amerykanów do królowej motorsportu. - Może nadszedł moment, abyśmy zaczęli się koncentrować nad tym, jak możemy zaangażować w ten sport więcej osób z USA, bo przecież to tak bardzo zróżnicowany kraj! - stwierdził kierowca Mercedesa.
- Jestem pewien, że nie brakuje tu niesamowitych kierowców, bo USA posiada wielu utalentowanych sportowców. Dlatego dobrą misją dla nas byłoby znalezienie kogoś, kto awansowałby do F1 - podsumował.
Biorąc pod uwagę, że od roku 2023 w Stanach odbywać się będą aż trzy wyścigi F1 (GP USA, GP Miami, GP Las Vegas), presja na obecność w stawce kierowcy z tego kraju będzie rosnąć. Niedawno plotkowano, iż szansę może otrzymać Colton Herta. Amerykanin osiąga obecnie dość dobre wyniki w IndyCar i ma tylko 22 lata.
Czytaj także:
Nowy zespół w F1? Amerykanin buduje koalicję
Ekipa Kubicy coraz bliżej zmiany właściciela. Powstanie nowy gigant?