Lewis Hamilton został potraktowany wyjątkowo i otrzymał zwolnienie z zakazu zakładania biżuterii podczas jazdy bolidem Formuły 1, ale dotyczy ono tylko wyścigów GP Miami i GP Hiszpanii. Pod koniec maja w Monako kierowca Mercedesa w momencie wejścia do kokpitu nie powinien już posiadać kolczyków w uszach i nosie. Czy tak się stanie? Mało prawdopodobne.
Hamilton już zapowiedział, że nie zrezygnuje z biżuterii. Przy okazji wizyty F1 w Miami mówił nawet, że jest gotów przegapić weekend wyścigowy, jeśli taka będzie forma kary wymierzona przez FIA.
Wsparcie swojej gwieździe okazał już Toto Wolff. - Myślę, że tu potrzeba dialogu pomiędzy Lewisem a prezydentem FIA. Oczywistym jest, że przepisy są po to, by chronić kierowców. Z drugiej strony, musimy pozwolić im na różnorodność i możliwość wyrażania siebie, a wszyscy wiemy, jak ważne jest to dla Lewisa. Bez wchodzenia w szczegóły, które kolczyki zostaną na jego ciele, jestem spokojny o osiągnięcie kompromisu - powiedział Austriak, cytowany przez racingnews365.com.
Przepisy dotyczące zakazu zakładania biżuterii do bolidu F1 obowiązują od roku 2005, ale dotąd nikt nie kontrolował ich przestrzegania. Sytuacja zmieniła się w momencie, gdy Niels Wittich został nowym dyrektorem wyścigowym F1.
ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje
Niemiec swoje twarde stanowisko opiera m.in. na wypadku Romaina Grosjeana z roku 2020, który doznał rozległych oparzeń. Do obrażeń Francuza mogło przyczynić się zignorowanie niektórych zasad przez kierowców F1. Mowa nie tylko o zakazie związanym z biżuterią, ale też konieczności zakładania bielizny ognioodpornej.
Zdaniem "Auto Motor und Sport", FIA opracowała już system kar za łamanie przepisów dotyczących biżuterii. Kierowcy będą musieli zapłacić 50 tys. euro grzywny za naruszenie regulaminu i 25 tys. euro w zawieszeniu. W przypadku kolejnej sankcji, jej wysokość wzrośnie odpowiednio do 100 tys. euro i 25 tys. euro. Maksymalnie kierowca za noszenie biżuterii podczas jazdy bolidem F1 będzie mógł otrzymać 250 tys. euro kary.
Jeśli kary finansowe nie odstraszą kierowców, będą im odbierane punkty w klasyfikacji generalnej F1. Maksymalnie w ten sposób będzie można stracić 10 "oczek" w trakcie jednej kampanii, co w razie walki o tytuł mistrza świata może być niezwykle bolesne.
Czytaj także:
Red Bull "dziękuje" Ferrari za błędną decyzję. Jest odpowiedź Włochów
Tak dobrze nie było od lat. Następcy Roberta Kubicy podbijają tory