Sebastian Vettel krytykuje Niemcy. "Staliśmy się zbyt zależni od Rosji i Putina"

Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel
Materiały prasowe / Aston Martin / Na zdjęciu: Sebastian Vettel

- Co zrobimy, jeśli Rosja zakręci kurek? - pyta Sebastian Vettel. Czterokrotny mistrz świata F1 nie boi się skrytykować własnego kraju za zbytnie uzależnienie od Władimira Putina, ale też podkreśla, że "nie należy prowokować Rosji".

Sebastian Vettel od dawna jest kimś więcej niż tylko kierowcą Formuły 1. Niemiec wykorzystuje swoją popularność, by poruszać tematy niezwiązane z wyścigami. Przy okazji wyścigów F1 reprezentant Aston Martina nie bał się mówić o prawach LGBTQ+, przestrzeganiu praw człowieka na Bliskim Wschodzie czy kwestiach zmian klimatycznych.

Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, 34-latek jako pierwszy zapowiedział bojkot GP Rosji i stwierdził, że nie zamierza się ścigać w państwie prowadzącym działania zbrojne i mordującym niewinnych cywili. Teraz Vettel powrócił do trudnych kwestii, będąc gościem "Question Time" w BBC. To program polityczny nadawany od lat w brytyjskiej telewizji w porze największej oglądalności.

Niemcy zbyt uzależnione od Rosji

Punktem wyjścia w dyskusji były rosnące ceny energii. Wojna zapoczątkowana przez Rosjan doprowadziła do znaczących podwyżek cen gazu czy ropy naftowej, co z kolei przyczyniło się do wzrostu inflacji w wielu krajach Zachodu.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

- Ostatnie wydarzenia związane z sytuacją w Ukrainie wywołały wiele rozmów, bo ceny energii wzrosły, a ludzie przez to mają mniej pieniędzy w kieszeniach. Pytanie brzmi: co z tym zrobić i jak to naprawić? - stwierdził Vettel, zdaniem którego działania Zachodu względem uniezależnienia od Rosji okazały się spóźnione.

- Te działania powinny były zostać podjęte dawno temu. Nie powinniśmy polegać na cenach, których nie dyktują przecież Brytyjczycy czy Niemcy. Wojna wywołała ciekawą debatę chociażby na temat tego, jak pozyskujemy naszą energię. Skąd ją czerpiemy? - dodał Vettel, który zaapelował do państw Zachodu, by stawiały na odnawialne źródła energii.

Sebastian Vettel otwarcie skrytykował własny kraj
Sebastian Vettel otwarcie skrytykował własny kraj

- Niemcy są bardzo zależne od Rosji i przez to mają kłopoty. Czy nadejdzie embargo na ich ropę i gaz? Co zrobimy, jeśli Rosja nagle zakręci nam kurek? Wiele pytań, ale powinniśmy się zmierzyć z tymi niebezpieczeństwami i zagrożeniami już dawno temu. Nie powinniśmy być tak zależni od Rosji i Putina. Musimy wrzucić wyższy bieg i szykować się na przyszłość - powiedział były mistrz świata F1.

Zdaniem 34-latka, sytuacja jest o tyle trudna, że jakiekolwiek działania Zachodu mogą doprowadzić do reakcji Rosji, przez co konflikt we wschodniej części Europy rozszerzy się o nowe terytoria. - Nikt nie chce prowokować Rosji do działań, które miałyby konsekwencje dla nas wszystkich. Niemcy są zbyt zależni od rosyjskiego gazu, ale właśnie dlatego w kraju toczy się debata: jak daleko mamy się posunąć w działaniach? - wskazał Vettel.

- Czy możemy sobie pozwolić na zakręcenie kurka? Pewnie tak, ale na chwilę, bo nadchodzi lato. Co zrobimy kolejnej zimy? Nie mamy przecież terminali gazowych do przechowywania gazu - dodał.

"Musimy dbać o Ukrainę"

Podczas rozmowy Vettela w studiu BBC padł też temat przystąpienia Finlandii do NATO. Inwazja Rosji na Ukrainę wywołała bowiem obawy, że Władimir Putin postanowi zaatakować inne państwa. - Znam wielu Finów, kraj ma długą granicę z Rosją. Przed laty oba państwa toczyły wojnę, więc potrzeba ochrony jest dość zrozumiała - skomentował kierowca F1.

Vettel miał okazję poznać prezydenta Rosji przy okazji wyścigów F1 w Soczi. W roku 2018 Putin wręczał mu nawet jedną z nagród na podium. - Problem polega na tym, że nie wiemy, z kim mamy do czynienia, choć teraz można mówić, że było wiele znaków. Można teraz tylko pytać, co nas doprowadziło do tego bałaganu, czy zignorowaliśmy wcześniejsze znaki - ocenił kierowca Aston Martina.

- Nie możemy zapominać, że Ukraińcy cierpią od dawna i będą cierpieć nadal. Słyszałem z pierwszej ręki historie rodzin, które uciekły z Ukrainy i szukały schronienia. Nie mogę sobie wyobrazić cierpienia tych ludzi. Dorastałem w czasach, w których tak blisko nas nie toczono wojny. Uważaliśmy, że to przywilej żyć w taki sposób w Europie. Dlatego podstawowa zasada powinna być taka: musimy dbać o Ukrainę - dodał Vettel.

Sebastian Vettel startuje obecnie w kasku, na którym widnieje flaga Ukrainy
Sebastian Vettel startuje obecnie w kasku, na którym widnieje flaga Ukrainy

Niemiec odniósł się też do debaty prowadzonej w jego kraju na temat dostarczania broni Ukrainie. - W końcu ustalono, że przekażemy broń, ale zagrożenie polega na tym, że nie wiemy, czy nie dojdzie do eskalacji konfliktu. Nie wiemy, co Putin i Rosja, a przede wszystkim Putin, zamierzają zrobić. Jednak w pierwszej kolejności musimy pomóc tym Ukraińcom, którzy czują się zagrożeni - stwierdził czterokrotny mistrz świata F1.

- Mamy teraz w Niemczech taką debatę, że potrzebujemy energii, że potrzebuje jej gospodarka. Z drugiej strony, czy te pieniądze nie finansują wojny, nie prowadzą do krzywd ludzi? Im dłużej się nad tym zastanawiasz, tym staje się to trudniejsze. Tymczasem ludzie w Ukrainie cierpią, umierają - dodał Vettel.

- Jeśli chodzi o Putina i Niemcy, jest wiele argumentów przemawiających za tym, że dokonaliśmy błędnych wyborów w przeszłości. Teraz jest to oczywiste dla wszystkich, ale już wcześniej również dla niektórych. Wielka Brytania jest zależna od Norwegii jako dostawcy energii. Oczywiście, Norwegia jest stabilniejsza niż Rosja, ale nigdy nie wiadomo, co wydarzy się w ciągu dekady. Norwegia też może się zmienić, choć nie sądzę, aby do tego doszło. Jednak nie wiemy, kto będzie u władzy i na co się zdecyduje - podsumował Vettel.

Czytaj także:
Finansowa klapa Amerykanów. "Nie zarobimy żadnych pieniędzy"
Były kolega Kubicy doceniony przez Rosjan. Zyskał kontakt do ludzi na Kremlu