F1: GP Japonii. Wygrani i przegrani. Bottas wrócił na zwycięską ścieżkę. Kompromitacji Williamsa ciąg dalszy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Valtteri Bottas i Mercedes to najwięksi wygrani GP Japonii. Fin wrócił na zwycięską ścieżkę, a jego zespół świętował tytuł mistrzowski. Po drugiej stronie barykady jest Williams, który swoimi decyzjami udowadnia dlaczego jest ostatnią siłą F1.

1
/ 8

[b]

Wygrany: Valtteri Bottas [/b]

Na zwycięstwo w F1 czekał kilka miesięcy. O ile świetnie wszedł w nowy sezon, to jednak Grand Prix Azerbejdżanu było ostatnim wyścigiem F1 wygranym przez 30-latka. Dlatego niektórzy latem powątpiewali, czy otrzyma nowy kontrakt w Mercedesie. Zespół w końcu przedłużył z nim umowę, a Bottas takimi występami jak w Japonii pokazuje, że była to dobra decyzja.

Mercedes w Bottasie ma świetnego kierowcę numer dwa. Fin zna swoje miejsce w szeregu, potrafi usunąć się w cień w odpowiednim momencie, a gdy trzeba, to wygra wyścig.

2
/ 8

[b]

Przegrany: Ferrari [/b]

Po kwalifikacjach Włosi aspirowali do miana wygranego weekendu w Japonii. Tyle że sytuacja zmieniła się już na starcie do wyścigu. Sebastian Vettel ratował się przed falstartem, a Charles Leclerc przegapił moment startowy i następnie wjechał jeszcze w Maxa Verstappena.

W efekcie Ferrari zmarnowało kolejną szansę na dublet w F1. O ile w Rosji ekipę pokonały problemy mechaniczne Vettela, o tyle teraz sami kierowcy przyczynili się do tej porażki.

ZOBACZ WIDEO: #Newsroom. W studiu Robert Kubica i prezes Orlenu

3
/ 8

[b]

Wygrany: Mercedes [/b]

W Japonii świętowali szósty z rzędu tytuł mistrzowski wśród konstruktorów w F1. Lata lecą, a nikt nie potrafi pokonać stajni z Brackley. Nie przeszkadza jej nawet zmiana przepisów. Toto Wolff stworzył potwora, którego trudno będzie zatrzymać. Biorąc pod uwagę, że regulamin na rok 2020 nie zmieni się, to już teraz Niemców można typować na głównego kandydata do zwycięstwa.

4
/ 8

Przegrany: Max Verstappen 

Honda celowo wymieniła silniki u swoich kierowców przy okazji wcześniejszego weekendu F1. Wszystko po to, by Max Verstappen i spółka mieli świeże jednostki podczas Grand Prix Japonii. Producent liczył na wygraną w domowym wyścigu F1, ale się przeliczył. Dla Verstappena wyścig tak naprawdę skończył się już w drugim zakręcie, po tym jak trafił w niego Leclerc.

Wina Monakijczyka była ewidentna, ale też należy zwrócić uwagę na to, że Red Bull Racing przez cały weekend w Japonii nie miał tempa, by zagrozić Mercedesowi i Ferrari. Dopiero piąte pole startowe Verstappena przyczyniło się do tego, że na pierwszych metrach nie miał łatwo i musiał nadrabiać stracony dystans.

5
/ 8

[b]

Wygrany: Alexander Albon[/b]

Podczas gdy Max Verstappen wypadł z toru na pierwszym zakręcie, Alexander Albon pojechał świetny wyścig. Młody Taj debiutował na torze Suzuka, bo niższe serie wyścigowe nie odbywają się w Japonii, a mimo to był w stanie dojechać do mety na czwartym miejscu. To najlepszy wynik Albona w karierze.

Na uwagę zasługuje też fakt, że w kwalifikacjach Albon wykręcił identyczny czas jak Verstappen. Pozostaje pytanie, czy to Taj pojechał tak rewelacyjne okrążenie, czy Holender nie wycisnął maksimum z samochodu Red Bulla.

6
/ 8

[b]

Przegrany: Williams [/b]

Może i dobrze, że Claire Williams została w domu, bo kolejne wyścigi brutalnie weryfikują jej słowa. Podczas gdy Brytyjka ciągle mówi o postępach zespołu i zmniejszaniu strat do rywali w F1, stoper pokazuje zupełnie co innego. Na Suzuce Robert Kubica i George Russell od początku odstawali od konkurencji i nie mieli nawet szans na podjęcie walki.

Tempo Kubicy w treningach poprawiło nowe przednie skrzydło, ale zespół nie skorzystał z niego w wyścigu, bo obawiał się jego zniszczenia. Brzmi to jak żart. Nawet jeśli zespół obawiał się np. wypadku, to można ten sam element wyprodukować ponownie. Kubica ma testować przednie skrzydło za niespełna dwa tygodnie w Meksyku. Tam nikt nie będzie się bał, że wydarzy mu się wypadek?

Czytaj także: Claire Williams podjęła decyzję ws. Roberta Kubicy Ta sytuacja dobitnie pokazuje, dlaczego Williams jest ostatnią siłą w F1. Żaden z innych zespołów, po wprowadzeniu elementu poprawiającego tempo kierowcy, nie zdecydowałby się na jego pozostawienie w garażu.

7
/ 8

[b]

Wygrany: Carlos Sainz [/b]

Hiszpan w kolejnym wyścigu wycisnął maksimum z samochodu McLarena. Sainz po raz czwarty z rzędu pokonał Lando Norrisa w kwalifikacjach i tylko utwierdza w przekonaniu, że jest prawdziwym liderem zespołu. W wyścigu pojechał jeszcze lepiej. Dobrze zarządzał tempem i na mecie zameldował się jako piąty. Więcej nie mógł osiągnąć, biorąc pod uwagę przewagę "wielkiej trójki" (Mercedes, Ferrari, Red Bull).

Sainz w tym roku już trzykrotnie bywał piąty w wyścigu F1, podczas gdy jeszcze przed startem sezonu miał tylko dwa takie osiągnięcia na koncie. To pokazuje, jak duży jest jego progres. Co więcej, kierowca z Madrytu wskoczył na szóste miejsce w klasyfikacji F1.

8
/ 8

[b]

Przegrany: Alfa Romeo [/b]

Przed sezonem wielu ekspertów widziało Alfę Romeo na czwartym miejscu w klasyfikacji konstruktorów F1. Tymczasem drugi wyścig z rzędu ekipa nie zdobyła punktów, nie pojawiła się nawet w Q3. W tej chwili stajni z Hinwil nie pomaga nawet doświadczenie Kimiego Raikkonena. 39-latek po raz ostatni punktował w F1 na początku sierpnia podczas Grand Prix Węgier.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
zbych22
15.10.2019
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
Obsesja Kuczery trwa i nie chce przeminąć.  
avatar
yes
15.10.2019
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
"Na Suzuce Robert Kubica i George Russell od początku odstawali od konkurencji i nie mieli nawet szans na podjęcie walki" - dający minusy lubią takie tematy, informacje i zdania ;)