W tym artykule dowiesz się o:
Wygrany: Valtteri Bottas
Fin może sobie przypomnieć początek sezonu 2019, kiedy to też wygrał na inaugurację i został liderem mistrzostw świata. W niedzielę Bottas zrobił wszystko jak należy. W sobotę zgarnął pole position, mimo błędu i wypadnięcia z toru w końcówce Q3.
W wyścigu wykorzystał fakt, że Mercedes ma w tej chwili sporą przewagę nad konkurencją. Dopisało mu też szczęście, bo Lewis Hamilton zbliżał się do niego z każdym okrążeniem, jak i podczas neutralizacji. Hamilton wyeliminował też z toru największego rywala Bottasa - Alexandra Albona, który miał przewagę świeżego ogumienia i mógł wygrać GP Austrii. Za ten incydent Hamilton dostał karę, przez co Bottas miał utorowaną drogę do zwycięstwa.
Czytaj także: Alex Zanardi przeszedł kolejną operację
Przegrany: Max Verstappen
Red Bull Racing od lutego zarzekał się, że sezon 2020 będzie należeć do nich, że w końcu przerwą dominację Mercedesa w F1. Tyle że w GP Austrii nie było tego widać. Niemcy w kwalifikacjach znokautowali konkurencję z Milton Keynes.
Ratunkiem dla Maxa Verstappena i Red Bulla miało być tempo wyścigowe oraz zupełnie inna strategia. Holender startował bowiem na oponach z twardszej mieszanki, na której miał przejechać dłuższy dystans. Jednak awaria po ledwie kilku okrążeniach zabrała mu marzenia o wygranej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pokaz siły Lindsey Vonn. "Maszyna!"
Wygrany: Lando Norris
W normalnych warunkach McLaren nie mógłby marzyć o podium, ale GP Austrii nie należało do najspokojniejszych wyścigów. Tak jak chaos dał podium w GP Brazylii w 2019 roku Carlosowi Sainzowi, tak teraz z "pudła" mógł się cieszyć Lando Norris. Brytyjczyk w niedzielę spisał się bez zarzutu.
Norris swoim występem pokazał, że McLaren nie będzie tęsknić za Sainzem, gdy ten w roku 2021 odejdzie do Ferrari. 20-latek ma wszystko, by zostać gwiazdą jutra.
Przegrany: Lewis Hamilton
Chciał zacząć sezon od zwycięstwa, co zapewne wykorzystałby w swojej krucjacie przeciwko rasizmowi. W końcu parę dni temu stwierdził, że zdobycie mistrzostwa w sezonie 2020 jest dla niego ważne właśnie z tego względu - by promować konieczność walki z rasizmem.
Tymczasem Hamilton zaczął rywalizację od ledwie czwartego miejsca w GP Austrii i szeregu problemów. Zaczęło się już w kwalifikacjach, gdzie nie zwolnił po przygodzie Valtteriego Bottasa. Początkowo mu się upiekło, ale ostatecznie dostał karę od sędziów. W wyścigu długo jechał za Bottasem i tak naprawdę ani przez moment mu poważnie nie zagroził. Do tego nie popisał się podczas walki koło w koło z Albonem. Mistrzowi świata nie przystoi prowokować kolizji na torze.
Wygrany: Charles Leclerc
Forma Ferrari jest taka, że włoski zespół nie miał prawa stanąć na podium GP Austrii, a jednak Leclerc zajął drugie miejsce na inaugurację sezonu 2020. Monakijczyk zawdzięcza to wyciśnięciu maksimum z modelu SF1000 oraz bezbłędnej jeździe na dystansie całego wyścigu.
22-latek wykorzystał do bólu błędy innych, bo gdyby nie kary dla Hamiltona i Pereza, a także przygody Verstappena czy Albona, najpewniej skończyłby wyścig w okolicach siódmego miejsca.
Leclerc po GP Austrii mógł też czuć satysfakcję, bo widać, że Włosi podjęli dobrą decyzję stawiając na niego kosztem Sebastiana Vettela. Monakijczyk w kwalifikacjach awansował do Q3, Niemiec - nie. Leclerc pojechał bezbłędny wyścig i stanął na podium, Vettel wykręcił "bączka" na torze i był dopiero dziesiąty.
Przegrany: Sebastian Vettel
Vettel każdym kolejnym występem udowadnia, że najlepsze lata ma już za sobą. Przed GP Austrii byli tacy, którzy twierdzili, że teraz 33-latek pokaże prawdziwą moc, bo jest pozbawiony presji, skoro po sezonie 2020 odchodzi z Ferrari. W jego jeździe nie było tego widać.
W kwalifikacjach Vettel nie awansował do Q3, co poniekąd jest związane ze słabą formą Ferrari na inaugurację sezonu, ale jednak Niemiec był gorszy od Leclerca. W wyścigu wykręcił piruet po bezsensownej próbie ataku na Carlosa Sainza w zakręcie numer trzy. Przez to zdarzenie spadł na koniec stawki i przestał się liczyć w walce o cokolwiek.
Czytaj także: Sebastian Vettel w ogniu krytyki
Wygrany: Racing Point
Po zimowych testach do zespołu z Silverstone przylgnęło określenie "różowy Mercedes" i w najbliższych miesiącach będzie ono często powtarzane. Racing Point skopiował bolid Niemców z 2019 roku i widać, że obranie takiej drogi przyniosło pożądany efekt.
Sergio Perez regularnie był szybszy od kierowców Ferrari, a to już wiele znaczy. Dość powiedzieć, że gdyby nie kara od sędziów za przekroczenie prędkości w alei serwisowej, to widzielibyśmy go na podium. Nieźle w ubiegły weekend prezentował się też Lance Stroll, choć jemu nie udało się dojechać do mety z powodu awarii.
Przegrany: Haas
Amerykanie zapowiadali, że wyciągnęli wnioski z nieudanego sezonu 2019, ale po GP Austrii można dojść do innego stwierdzenia. Dość powiedzieć, że Kevin Magnussen i Romain Grosjean nie ukończyli wyścigu z powodu problemów z hamulcami, a to właśnie m.in. kiepsko działający układ hamulcowy był przyczyną ogromu kłopotów Haasa w zeszłym roku.
Nawet bez problemów z hamulcami tempo Haasa w kwalifikacjach było słabe i kierowcy tej ekipy pokonali tylko Alfę Romeo i Williamsa. Nie zanosi się zatem na przełom w wynikach, co może doprowadzić do sprzedaży zespołu przez Genego Haasa po sezonie 2020.