Wypadek Julesa Bianchiego stał się przyczynkiem do dyskusji na temat poprawy bezpieczeństwa podczas wyścigów Formuły 1. - FIA w tej kategorii poczyniła już naprawdę duże postępy. Zaczęło się to od momentu śmierci Ayrtona Senny 20 lat temu. Już od jakiegoś czasu myśli się o zakryciu kokpitów, lecz jest to taka nieaktywna koncepcja - powiedział Grzegorz Możdżyński. Zdaniem dziennikarza magazynu "F1 Racing" wyścig na torze Suzuka był przeprowadzony prawidłowo. - Nie można nic zarzucić organizatorom, oni chcieli jak najszybciej usunąć z toru uszkodzony okrążenie wcześniej samochód. Może trzeba było wpuścić samochód bezpieczeństwa lub postawić dźwig gdzie indziej? Ci nadgorliwi pracownicy obsługi toru przyczynili się niechcący do wypadku Bianchiego - dodał Możdżyński.