Świat jeszcze się nie otrząsnął po piątkowych zamachach na dwa meczety w Nowej Zelandii. Do masakry przyznał się 28-letni Brendon Tarrant, który pracował jako instruktor fitness. Potwierdzono już, że w tragedii zginęło 50 osób, a kilkadziesiąt kolejnych zostało rannych. Jedną z ofiar był sportowiec.
Atak w Nowej Zelandii: sportowcy z Bangladeszu byli na miejscu tragedii. Są w szoku >>
Życie z rąk zamachowca stracił Atta Elayyan. 33-latek był gwiazdą nowozelandzkiego futsalu. Grał na pozycji bramkarza w klubie Mainland, a także był powoływany do reprezentacji Nowej Zelandii. Tragiczną informację potwierdziła federacja.
- Nadal trudno nam zrozumieć to, co wydarzyło się w Christchurch w piątkowe popołudnie. Nasze myśli i modlitwy kierujemy do każdego, kto został dotknięty tymi haniebnymi atakami przemocy. Środowisko futsalu jest bardzo zżytą grupą i informacja o śmierci Atty jest druzgocąca dla wszystkich. Czujemy żal i ból - mówi prezes związku Andrew Pragnell.
- Atta był świetnym człowiekiem. Nie ma słów, które by wyraziły, co w tej chwili czujemy. W naszych sercach zrobiła się wielka dziura. Nie wyobrażamy sobie, co teraz przeżywają jego bliscy - komentuje kolega z reprezentacji Josh Margetts.
"W głowie tylko myśl: jak uratować swoje życie?". Krychowiak mówi o zamachach w Paryżu >>
Elayyan urodził się w Kuwejcie. Jak co piątek modlił się w meczecie Masjid Al Noor i to tam został zastrzelony. Zostawił żonę i małą córkę. Prowadził własną firmę, która zajmowała się tworzeniem aplikacji internetowych. W Nowej Zelandii otrzymał wiele nagród za jednego z najlepszych biznesmenów w dziedzinie nowoczesnych technologii.
Oglądaj NA ŻYWO mecze Fogo Futsal Ekstraklasy! (link sponsorowany)