Atak w Nowej Zelandii: sportowcy z Bangladeszu byli na miejscu tragedii. Są w szoku

PAP/EPA / EPA/Martin Hunter / Na zdjęciu: policjant w pobliżu meczetu, w którym doszło do strzelaniny
PAP/EPA / EPA/Martin Hunter / Na zdjęciu: policjant w pobliżu meczetu, w którym doszło do strzelaniny

Krykietowa reprezentacja Bangladeszu miała dużo szczęścia. Zawodnicy chcieli udać się do meczetu w Christchurch. Gdy mieli wejść do środka, rozpoczęła się strzelanina. Sportowcy uszli z życiem. Są w szoku, ale co najważniejsze - bezpieczni.

Sportowcy z Bangladeszu wybrali się do meczetu Al Noor, jednego z dwóch, w którym doszło do strzelaniny. Sprawca lub grupa sprawców otworzyła ogień, strzelając do muzułmanów. Szacuje się, że zginęło co najmniej 49 osób, 50 zostało rannych. Na szczęście reprezentantom Bangladeszu nic im się nie stało.

- Cały zespół został uratowany. Przerażające doświadczenie - napisał na Twitterze Tamim Iqbal, zawodnik krykietowego zespołu Bangladeszu. Sportowcy bezpiecznie dotarli do hotelu w Christchurch. Są w szoku, ale cieszą się, że uszli z życiem.

Z zawodnikami był Mohammed Isam, korespondent ESPN. - Jeden z graczy zadzwonił do mnie z prośbą o pomoc. Mówił, że mają poważne kłopoty, była strzelanina. Na początku nie traktowałem poważnie jego słów. Później jego głos się załamał - powiedział dziennikarz w rozmowie z "BBC".

Zobacz także: Drastyczne wideo z zamachu krąży w sieci, jest apel policji

Relacja dziennikarza jest wstrząsająca. - Widziałem, że coś się dzieje. Były martwe ciała. Widziałem jedną osobę, która biegła w moją stronę z zakrwawionym ramieniem. Zawodnicy mówili mi, żebym uciekał. Przebiegliśmy przez park i uciekliśmy. Gracze byli załamani - dodał.

- W ciągu tych minut wydarzyło się za dużo. W autobusie nie czuliśmy się bezpiecznie. Słyszeliśmy strzały, widzieliśmy ludzi, którzy schowali się pod naszym autobusem - powiedział Isam.

Krykietowa reprezentacja Bangladeszu miała zmierzyć się z Nową Zelandią. Mecz został odwołany. Zawodnicy z obu krajów nie są w stanie skupić się na sporcie. Tak jak wszyscy Nowozelandczycy, myślami są z ofiarami tragicznej strzelaniny.

Źródło artykułu: