Bramkarz Polaków był gotów stanąć na głowie. Wszystko po to, by awansować

Materiały prasowe / Paweł Jakubowski / Na zdjęciu: Łukasz Błaszczyk
Materiały prasowe / Paweł Jakubowski / Na zdjęciu: Łukasz Błaszczyk

- Nie brakło mi nawet przez moment wiary w to, że wygramy - mówi bramkarz reprezentacji Polski w futsalu Łukasz Błaszczyk po triumfie z Czechami 8:5. Przyznaje, że był gotów nawet stanąć na głowie, by awansować na Euro 2022.

W tym artykule dowiesz się o:

To był mecz o wszystko. Polacy potrzebowali zwycięstwa w środowym starciu z Czechami, by awansować na Euro 2022. Łatwo nie było, ale ostatecznie triumfowali 8:5 i osiągnęli cel.

- Czuliśmy bardzo dużą presję spotkania, ale też byliśmy niesamowicie zdeterminowani Janek Janovski zdobył niesamowitą bramkę, która niespodziewanie otworzyła wynik - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Łukasz Błaszczyk, bramkarz reprezentacji Polski w futsalu.

Błaszczyk znalazł się w wyjściowym składzie na pojedynek z Czechami. W drugiej połowie zagrał natomiast Bartłomiej Nawrat. Czy w związku z tym golkiper Red Dragons Pniewy odczuwa niedosyt?

ZOBACZ WIDEO: Ewa Trzebińska o igrzyskach w Tokio. "Ten turniej będzie bardzo wyrównany"

- Mecz mieliśmy wygrać, a bramkarze mieli dać z siebie wszystko i tak się stało. Trener chciał, byśmy grali na 100 proc. Czułem się świetnie, ale bramki, które straciłem, były bardzo specyficzne. Brakowało zwykłego szczęścia, bo gdy dochodziło do "normalnych" sytuacji, broniłem przekonująco. Bramki, które wpadały, były wręcz niesamowite. Nawet ta czwarta, już w drugiej połowie, też była niecodzienna. Taki mecz. Bardzo dobrze się stało. Dzięki temu, że Bartek wszedł ze świeżą głową, było nam odrobinę łatwiej. Z trenerskiego punktu widzenia, to było nasze najlepsze posunięcie - przekonuje.

Mecz z Czechami był szalony. Biało-Czerwoni mieli wzloty i upadki, co zagwarantowało kibicom niemałe emocje.

- Wiedzieliśmy, że będą emocje i dokładnie tak było. Kluczem do zwycięstwa była determinacja i bardzo dobra gra w ofensywie. Myślę, że zarówno w pierwszym, jak i w drugim meczu z Czechami defensywnie zagraliśmy trochę słabiej, ale za to mieliśmy dobrą siłę rażenia - zauważa Błaszczyk.

Gdy stało się jasne, że Polacy pojadą na Euro, wśród kadrowiczów doszło do wybuchu radości.

- Emocje po zakończonym meczu zostaną z nami do końca naszego życia. Euforia i poziom endorfin sięgają ponad skalę. Uczucie, którego nie da się wytworzyć w żaden inny sposób. Polecam każdemu, bo człowiek wówczas docenia bardzo wiele i czuje dużą satysfakcję z wkładanej w tę pasję pracy - przyznaje bramkarz.

Reprezentacja prowadzona przez Błażeja Korczyńskiego nie była faworytem dwumeczu z Czechami. Czy Błaszczyk miał obawy o to, że awansu na mistrzostwa nie uda się wywalczyć?

- Tak szczerze? Ok. Byłem przekonany, że zagram już w pierwszym meczu. Trener postawił na większe doświadczenie Bartka. Powiedziałem sobie, że jestem w tym wieku (36 lata - przyp.red.), że choć miałbym stanąć na głowie, to przejdziemy te eliminacje. Nie brakło mi nawet przez moment wiary w to, że wygramy. Jestem dumny z chłopaków i sztabu, bo praca, która wykonaliśmy, była przeogromna. Znałem naszego rywala na pamięć i wiem, że zrobiłem wszystko, by ten mecz zakończył się naszym sukcesem. Jestem niezwykle szczęśliwy, że dostałem tego "kopa" do dalszej pracy - podsumowuje.

Czytaj także:
> Legia Warszawa i Górnik Polkowice w Statscore Futsal Ekstraklasie
> Klub z ekstraklasy zwolnił trenera. Przedstawiono już następcę

Komentarze (0)