"Dziwne i żenujące". Gwiazda uderzyła w kibiców

Getty Images / Naomi Baker / Na zdjęciu: Simone Biles
Getty Images / Naomi Baker / Na zdjęciu: Simone Biles

Podczas rywalizacji gimnastyczek doszło do sytuacji, która wzburzyła Simone Biles. Amerykanka była zaskoczona atmosferą panującą w Bercy Arena. Powód? Grupa kibiców uciszała pozostałych widzów i sportowców, którzy dopingowali się wzajemnie.

Simone Biles była faworytką do złotego medalu w rywalizacji gimnastyczek w ćwiczeniach na równoważni. Ostatecznie zajęła piąte miejsce po tym, jak zaliczyła upadek przy jednej z prób. To duże rozczarowanie dla siedmiokrotnej mistrzyni olimpijskiej.

27-letnia Amerykanka na konferencji prasowej nie ukrywała swojego zaskoczenia atmosferą panującą w Bercy Arena, gdzie toczyła się rywalizacja gimnastyczek. Gdy zawodniczka wchodziła do hali, panowała euforia, ale gdy gimnastyczki podchodziły do przyrządów i rozpoczynały ćwiczenia, panowała cisza.

Biles stwierdziła, że przez to czuła się mniej komfortowo i wprawiło ją to w zakłopotanie. - Finał na równoważni jest zawsze najbardziej stresujący, ale zazwyczaj towarzyszy mu muzyka lub hałas w tle. I szczerze mówiąc, lepiej radzimy sobie w hałaśliwym otoczeniu, bo bardziej przypomina to trening - powiedziała, a cytuje ją "Le Parisien".

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Odsłonił kulisy meczu polskich siatkarzy. "Niemalże wchodzili na parkiet"

Francuski dziennik zwraca uwagę, że grupa widzów starała się uciszyć pozostałych kibiców, ale także sportowców, którzy dopingowali się wzajemnie podczas ćwiczeń na równoważni. Robili to w dobrych intencjach.

- Było słychać dzwonek telefonu, dźwięk kamery, potem ludzie zaczęli klaskać i robić więcej hałasu. Inni powiedzieli im, że muszą milczeć, bo robią za dużo hałasu. To było naprawdę dziwne i żenujące - potępiła Biles zachowanie widzów.

Odczucie podzielają też inni sportowcy rywalizujący w ćwiczeniach na równoważni. Gimnastyczki same próbowały rozwiązać problem. - Kilka razy pytaliśmy, czy możemy włączyć muzykę lub cokolwiek w tle. Nie jestem pewna, co się stało. Żadnej z nas się to nie podobało. To był dziwny finał - dodała.

Francuska trenerka Cecile Landi stwierdziła, że "publiczność była wspaniała, z wyjątkiem ćwiczeń na równoważni".

- W hali można było wyczuć duże napięcie. Tłum nas uciszał, bo klaskaliśmy. Niezbyt nam się to podobało, bo tam była za cicho - mówiła Amerykanka Sunisa Lee, która także była w olimpijskim finale na równoważni i zaliczyła upadek.

Do sprawy odniosła się także złota medalistka w tej konkurencji. - W hali było dużo ciszy i przez to był większy stres. Było jednak miło, bo kiedy skończyliśmy ćwiczenie, było jeszcze głośniej niż zwykle - dodała Alice d'Amano.

Czytaj także:
Zamieszanie ws. Mateusza Bieńka. Nie zagra w półfinale?
Wiktorowski: Na igrzyskach to była inna Iga. Hurkacz? Nie chcę komentować

Źródło artykułu: WP SportoweFakty