Prześwietlenia potwierdziły, że miała "złamanie prawego oczodołu i eksplozję gałki ocznej" - czytamy w "The Sun". Kobieta została trafiona piłeczką po uderzeniu Brooksa Koepki. Już wiadomo, że nigdy nie odzyska wzroku w prawym oku. Jej zdaniem winę za całą sytuację ponoszą organizatorzy i będzie domagać się od nich odszkodowania.
- Wszystko stało się tak szybko, że nie odczułam żadnego bólu, kiedy zostałam trafiona. Nie czułam, że piłka uderzyła mnie w oko, tylko później jak krew zaczęła się lać. Prześwietlenia w piątek potwierdziły złamanie prawego oczodołu i eksplozję gałki ocznej - powiedziała Remande AFP.
- Nie chcesz nikogo uderzyć w twarz, zwłaszcza kobiety. Źle się z tym czuję. Mam nadzieję, że nie straci wzroku - mówił zaraz po zajściu Koepka. Niestety lekarzom nie udało się uratować prawego oka. 49-latka do końca życia nie będzie już widziała na nie.
Ma też żal do organizatorów turnieju za "nie nawiązanie kontaktu" z nią po incydencie. Wkrótce ma złożyć pozew do sądu, gdzie będzie chciała uzyskać odszkodowanie za utratę wzroku w prawym oku.
Koepka zaraz po incydencie podpisał swoje rękawiczki i przekazał poszkodowanej kobiecie.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"