Działo się w Tampere! W wielkim finale zmierzyli się aktualni mistrzowie olimpijscy oraz ubiegłoroczni triumfatorzy mistrzostw świata. Mecz trzymał w napięciu do samego końca. O jego wynik rozstrzygnął złoty gol, zdobyty w siódmej minucie dogrywki. To Finlandia wygrała 4:3 i dzięki temu może pochwalić się dubletem (złotem ZIO i MŚ).
W pierwszych dwóch tercjach obie ekipy grały uważnie i padł tylko jeden gol. Zdobył go dla Kanady w 24. minucie Dylan Cozens, wykorzystując okres gry w przewadze. Hokeiści z Kraju Klonowego Liścia prowadzili więc 1:0, ale skromnej zaliczki nie utrzymali.
Największych emocji kibice doznali podczas trzeciej tercji. W niej Kanadyjczycy złapali kilka niepotrzebnych kar i znaleźli się w opałach. Kontrowersje wzbudziła sytuacja, w której szwedzcy sędziowie doprowadzili do sytuacji 5 na 3 na lodzie dla gospodarzy. Niemal natychmiast wyrównujące trafienie uzyskał Mikael Granlund. Minęły 104 sekundy, a ten sam zawodnik wyprowadził Suomi na prowadzenie 2:1. Gdy w 55. minucie Joel Armia trafił na 3:1, mogło się wydawać, że jest już po meczu.
ZOBACZ WIDEO Wiadomo, kiedy Mamed Chalidow wróci do oktagonu! "Chce się bić"
Tymczasem drużyna Kanady po raz kolejny pokazała charakter. Na ostatnie minuty ściągnęła bramkarza, by uzyskać przewagę na lodzie. Ryzyko się opłaciło, bowiem w 58. minucie kontaktowego gola zdobył Zach Whitecloud. Obrońcy tytułu powtórzyli więc manewr i po 48 sekundach wyrównujące trafienie uzyskał Max Comtois. Kanada odrobiła w końcowej fazie meczu dwie bramki, podobnie jak to uczyniła w ćwierćfinale ze Szwecją.
Ponieważ po 60 minutach był remis, sędziowie zarządzili 20-minutową dogrywkę. Po regulaminowej przerwie hokeiści wrócili na lód, tym razem by zagrać 3 na 3. W sytuacji, gdy każdy gol kończy mecz, błąd popełnili Kanadyjczycy. Na ławce kar za zahaczenie wylądował Thomas Chabot i gospodarze mieli przewagę. Finowie bardzo dobrze rozegrali krążek, a Sakari Manninen strzelił zwycięskiego gola w szóstej minucie i 42 sekundzie dogrywki.
Finowie po raz czwarty w historii zostali mistrzami świata w hokeju na lodzie. Poprzednie triumfy w tej imprezie święcili w 1995, 2011 i 2019 roku. Kanada nie powtórzyła sukcesu z poprzedniego roku, gdy w finale zawodów rozgrywanych na Łotwie pokonała po dogrywce ekipę Suomi 3:2. Na 28. złoto będzie musiała jeszcze poczekać.
Wielkie strzelanie zafundowali kibicom reprezentacje Czech i USA, które w niedzielne popołudnie powalczyły o brązowe medale. Po 40 minutach Amerykanie prowadzili 3:2, ale trzecia tercja okazała się zabójcza w wykonaniu naszych południowych sąsiadów. Czesi zdobyli bowiem aż sześć goli, tracąc przy tym tylko jednego. Bohaterami zostali David Pastrnak (ustrzelił hat-tricka) i David Kampf (strzelił dwie bramki).
Czechy wygrały ostatecznie 8:4 i sięgnęły po pierwszy od 10 lat medal mistrzostw świata. Hokeiści zza Atlantyku powrócą do domu bez miejsca na podium, ale trzeba podkreślić, że z powodów zdrowotnych i osobistych grali w fazie pucharowej tylko z czterema nominalnymi obrońcami. Zmęczenie mocno dało się we znaki w trzeciej odsłonie niedzielnego spotkania.
Finał hokejowych MŚ elity 2022:
Finlandia - Kanada 4:3 po dogrywce (0:0, 0:1, 3:2, 1:0)
(Granlund 45' i 46', Armia 55', Manninen 67' - Cozens 24', Whitecloud 58', Comtois 59')
Mecz o 3. miejsce hokejowych MŚ elity 2022:
Czechy - USA 8:4 (1:3, 1:0, 6:1)
(Cernoch 16', Smejkal 33', Pastrnak 41', 44' i 60', Cervenka 43', Kampf 55' i 59' - Kuhlman 10' i 20', Gaudette 13', Bordeleau 59')
Czytaj także:
Iga Świątek zażegnała kryzys. Tenisistka z Czarnogóry była trudną rywalką
Kolejny świetny mecz Huberta Hurkacza. Polak śrubuje swój rekord w Paryżu