Wymarzony debiut Matczaka - relacja ze spotkania JKH GKS Jastrzębie - Zagłębie Sosnowiec

Mało kto spodziewał się chyba aż takiej metamorfozy JKH GKS Jastrzębie, który w kilkadziesiąt godzin po zmianie szkoleniowca stał się całkiem innym zespołem. Jastrzębianie pokazali swoje prawdziwe oblicze i grając z ogromnym uporem wygrali z będącym ostatnio w gazie Zagłębiem Sosnowiec 7:4 (2:2, 4:2, 1:0). Czarna seria sześciu meczów bez wygranej poszła więc w niepamięć, bowiem trzy punkty wreszcie zostają w Jastrzębiu Zdroju.

W zestawieniu drużyny JKH GKS Jastrzębie zmieniła się zaledwie jedyna pozycja. Stanowisko szkoleniowca objął bowiem Wojciech Matczak, który zastąpił na ławce trenerskiej Alesa Tomaska, z którym JKH rozwiązało umowę za porozumieniem stron po sześciu porażkach z rzędu. Ta zmiana jastrzębianom wyszła najwyraźniej na dobre, gdyż na tafli mogliśmy oglądać całkiem odmieniony zespół.

GKS od początku pojedynku narzucił szybkie tempo. Składne i przemyślane ataki ze strony gospodarzy sprawiły, że po niespełna czternastu minutach twardej i wyrównanej walki jastrzębianie prowadzili 2:0. Najpierw niezdecydowanie defensorów Zagłębia wykorzystał Pavel Zdrahal, by po kilku minutach między słupki trafił Arkadiusz Kąkol, który wykazując się sporym wyrachowaniem pewnie objechał bramkarza, umieszczając gumę w siatce za plecami bezradnego Tomasza Dzwonka.

Niestety wzorem z kilku poprzednich spotkań jastrzębianie dopuścili się dwóch błędów, które nie powinny mieć miejsca. Sosnowiczanie jeszcze przed przerwą zdołali doprowadzić do remisu 2:2. Na listę strzelców wpisał się najpierw Marcin Kozłowski, który w 15. minucie zdobył kontaktowego gola. Trzy minut wyjeżdżającego sam na sam z bramkarzem Jarosława Różańskiego sfaulował Mateusz Bryk. Za to zagranie sędziowie słusznie podyktowali rzut karny, który na gola dla Zagłębia zamienił Vladimir Luka.

Druga odsłona rozpoczęła się od klasycznej wymiany ciosów, które okazywały się bardzo celne. Jastrzębianie w przeciągu pięciu minut dwukrotnie wychodzili na prowadzenie, a Zagłębie dwukrotnie doprowadzało do remisu. Bramki dla JKH zdobywali: Bartosz Dąbkowski pięknym uderzeniem spod niebieskiej linii oraz Grzegorz Piekarski, który precyzyjnym i piekielnie mocnym uderzeniem pokonał Dzwonka. Z kolei Zagłębie do remisu doprowadzało dzięki bramkom Teddy’ego Da Costy i Vladimira Luki.

Ostatnie słowo należało już do gospodarzy, których główną bronią w niedzielnym pojedynku była skuteczna gra w przewadze. Bramki zdobyte przez Dąbkowskiego i Piekarskiego padały bowiem w momencie, gdy jastrzębianie grali kolejne w pięciu na czterech i pięciu na trzech. W drugiej odsłonie do siatki trafiło jeszcze dwóch zawodników GKS Jastrzębie. Bramkę dającą gospodarzom prowadzenie 5:4 w 32. minucie zdobył Petr Lipina. Z kolei przy golu numer sześć dla JKH sędziowie zapisali nazwisko Macieja Urbanowicza.

Konsekwentna gra podopiecznych Wojciecha Matczaka często zmuszała sosnowiczan do ostrej gry, która kilkukrotnie kończyła się odesłaniem na ławkę kar. Przewaga jastrzębian w przekroju całego spotkania nie podlegała żadnej dyskusji. W trzeciej tercji JKH miał mnóstwo okazji na dobicie rywala, ale udało się wykorzystać tylko jedną z nich, gdy w 46. minucie spotkania wynik na 7:4 ustalił Lipina. Po strzałach Bryka czy Danieluka krążek zatrzymywał się kolejno na poprzeczce i na słupku bramki strzeżonej przez Tomasza Dzwonka.

Jak najbardziej zasłużone zwycięstwo jastrzębian pozwoliło Wojciechowi Matczakowi świetnie rozpocząć pracę z klubem. - Wymarzony początek - cieszył się po spotkaniu nowy szkoleniowiec JKH, który na temat gry swojego zespołu nie miał jeszcze zbyt dużo do powiedzenia. - Z zespołem jestem tak naprawdę od trzydziestu, a tak ściślej mówiąc od dziesięciu i pół godziny. Wczoraj mieliśmy jedynie krótkie spotkanie, kiedy zawodnicy byli już po treningu. O Tm, co zespół prezentuje będziemy mogli porozmawiać dopiero przy okazji następnych spotkań. Po tym co dzisiaj zawodnicy pokazali mogę powiedzieć tylko, że zespół ma ogromny potencjał. Trzeba jednak kilka rzeczy zdyscyplinować, bo momentami robiło się bardzo ciepło - ocenił na gorąco Matczak.

Trener Zagłębia miał po spotkaniu zdecydowanie gorszy humor od swojego vis a vis. Według Milana Skokana jego zespół był zbyt często karany. - Otrzymaliśmy dużą ilość kar. Według mnie były też faule ze strony gospodarzy, których sędziowie jednak nie odgwizdywali. Jednak nie tłumaczy to naszej porażki. Nie pokazaliśmy tego, co powinniśmy. Zagraliśmy zbyt indywidualnie - stwierdził po spotkaniu trener Zagłębia.

JKH GKS Jastrzębie - Zagłębie Sosnowiec 7:4 (2:2, 4:2, 1:0)

1:0 - Pavel Zdrahal (Petr Lipina, Jiri Zdenek) 6'

2:0 - Arkadiusz Kąkol (Damian Kiełbasa, Tomasz Kulas) 14'

2:1 - Marcin Kozłowski (Artur Ślusarczyk) 15'

2:2 - Vladimir Luka 18' (karny)

3:2 - Bartosz Dąbkowski (Maciej Urbanowicz, Grzegorz Piekarski) 22' 5/4

3:3 - Teddy Da Costa 23'

4:3 - Grzegorz Piekarski (Mateusz Danieluk, Jakub Radwan) 27' 5/3

4:4 - Vladimir Luka (David Galvas) 30'

5:4 - Petr Lipina (Pavel Zdrahal) 32' 5/4

6:4 - Maciej Urbanowicz 36'

7:4 - Petr Lipina (Pavel Zdrahal, Jiri Zdenek) 46' 5/4

Strzały: 32:30.

Składy:

JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Mrula - nie grał) - Wolf, Bryk (2), Lipina, Zdenek, Zdrahal (4)- Piekarski (2), Dąbkowski, Radwan, Urbanowicz - Górny, Pastryk, Kulas, Kiełbasa, Kąkol.

Zagłębie Sosnowiec: Dzwonek (Nowak - nie grał) - Bychawski (2), Galvas, Luka (16), T. Da Costa (2), Bernat (10) - Marcińczak (2), Gabryś (4), Jaros, Sarnik (2), Opatovsky - Duszak, Dronia (2), Różański, Koszarek, Podlipni - Ślusarczyk, T. Kozłowski, M. Kozłowski.

Kary: JKH GKS - 8, Zagłębie - 40 minut (w tym kary po 10' dla Vladimira Luki oraz Tobiasza Bernata za niesportowe zachowanie).

Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski (główny) oraz Sławomir Szachniewicz, Wojciech Moszczyński (liniowi).

Widzów: 400.

Komentarze (0)