"Nottingham Panthers jest naprawdę zdruzgotany, ogłaszając, że Adam Johnson zmarł tragicznie w wyniku dziwnego wypadku na wczorajszym meczu w Sheffield" - taki komunikat pojawił się w mediach społecznościowych klubu.
Do tragicznej w skutkach sytuacji doszło w 33 minucie meczu Elite Ice Hockey League Shefield Steelers - Notthingham Panthers (2:1). Spotkanie po tym dramacie zostało przerwane, a zdruzgotani fani opuszczali trybuny nie dowierzając w to, co się stało.
"Wszyscy w Steelers przesyłają kondolencje rodzinie i kolegom z zespołu Adama Johnsona" - napisano na platformie X (dawniej Tweeter) na profilu ekipy Steelers.
"Myśli wszystkich osób związanych z EIHL są z rodziną Adama, przyjaciółmi i kolegami z zespołu w tym niezwykle smutnym i trudnym czasie. Prosimy również wszystkich o uszanowanie w tym momencie prywatności rodziny Adama" - napisano w oświadczeniu EIHL, która natychmiast przełożyła wszystkie zaplanowane na niedzielę 29 października spotkania.
Johnson jeszcze na lodzie otrzymał pomoc medyczną, a zawodnicy - nim zeszli do szatni - stanęli dookoła niego. Wszystko to działo się na oczach ponad 8 tys. fanów.
29-latek został przetransportowany do Northern General Hospital w Sheffield, jednak tam stwierdzono jego zgon.
Amerykański hokeista w swojej karierze reprezentował m.in. barwy Pittsburgh Penguins w lidze NHL. Ostatnie sezony spędził w Niemczech. Z ekipą Panthers związał się kontraktem przed obecnym sezonem.
"Klub będzie bardzo za nim tęsknił i nigdy go nie zapomni. Adam, nasz numer 47, był nie tylko wybitnym hokeistą, ale także wspaniałym kolegą z drużyny i niesamowitą osobą, która miała całe życie przed sobą" - napisano w oświadczeniu Panthers.
Zobacz także:
Legenda uderza w NHL. "Wspiera ludobójstwo"