Kanada wysłała na mistrzostwa świata dosyć ciekawy skład. Najbardziej znanymi gwiazdami są bramkarz Marc-Andre Fleury, który dopiero co zakończył swoją przygodę w NHL, oraz Sidney Crosby. W sobotę w Sztokholmie Fleury nie wyjechał na lód, bo między słupkami stanął Dylan Garand. Obronił on 11 strzałów i zachował czyste konto w meczu ze Słowenią.
Hokeiści z Kraju Klonowego Liścia wygrali to spotkanie 4:0. Mecz był rozstrzygnięty po dwóch tercjach. Dwie bramki zdobył Bo Horvat, a po jednej dołożyli Nate MacKinnon i Noah Dobson. W trzeciej odsłonie faworyci nie forsowali tempa i spokojnie kontrolowali sytuację na lodzie. W sumie oddali 44 celne strzały na bramkę Lukasa Horaka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za wyczyn. I to w wieku 82 lat!
W duńskim Herning na inaugurację sobotniej serii gier zaprezentowały się zespoły Norwegii i Kazachstanu. To akurat ekipy, których nadrzędnym celem będzie walka o pozostanie w elicie. Skandynawowie zaczęli obiecująco, bowiem już w 6. minucie bramkę zdobył Johannes Johannesen.
Kazachowie odpowiedzieli w drugiej odsłonie, w której okres gry w przewadze wykorzystał doświadczony napastnik Roman Starczenko. Gdy w trzeciej tercji Władimir Wołkow trafił na 2:1, Norwegowie rzucili się do ataków. Przez ostatnie dwie minuty zagrali bez bramkarza, ale ten manewr nie pozwolił im doprowadzić do wyrównania. Kazachstan wygrał finalnie 2:1 i zainkasował bardzo cenne trzy punkty.
Słowenia - Kanada 0:4 (0:1, 0:3, 0:0)
(Horvat 8' i 34', MacKinnon 24', Dobson 37')
Norwegia - Kazachstan 1:2 (1:0, 0:1, 0:1)
(Johannesen 6' - Starczenko 26', Wołkow 53')