Klisiak poprowadził Unię do zwycięstwa - relacja z meczu Aksam Unia Oświęcim - JKH GKS Jastrzębie

Kto by pomyślał, że beniaminek po słabym początku sezonu będzie w stanie tak zawojować ligę. Oświęcimianie drugi raz pokonali JKH i ich rywalem w walce o piąte miejsce będzie Energa Stoczniowiec Gdańsk.

Radosław Kozłowski
Radosław Kozłowski

Oświęcimianie  do rywalizacji z JKH podeszli w pełni zmobilizowani. Piątkowy mecz niespodziewanie wygrali i o podobny rezultat postarali się też w niedzielę. - Gdy zajęliśmy siódmą pozycję i wygraliśmy grupę słabszą, to postanowiliśmy sobie, że dobrze byłoby podnieść się o jeszcze jedną lokatę. Udało się, ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedzieliśmy - zapewniał Waldemar Klisiak, oświęcimski snajper, który pomimo 43-lat dalej stanowi o obliczu swojej drużyny.

Jastrzębianie, żeby wywalczyć sobie prawo do gry o piątą lokatę musieli w Oświęcimiu wygrać. Od samego początku błyskawicznie rzucili się do ataków, ale dogodniejsze sytuacje stwarzali sobie gospodarze. Kamil Kosowski w pierwszych minutach mógł mówić o sporym szczęściu. Najpierw po potężnym strzale Petera Gallo uratował go słupek, a chwilę później krążek po uderzeniu Wojciecha Wojtarowicza wylądował na jego masce.

W 8. minucie po raz pierwszy groźnie zaatakowali jastrzębianie. Zdrahal pociągnął z nadgarstka, a Szydłowski popisał się nie lada interwencją. W 12. minucie lepiej nastawiony celownik miał już Jakub Radwan. Filigranowy skrzydłowy - zastępujący dzisiaj kontuzjowanego Petra Lipinę - uderzył bez przyjęcia i krążek zatrzepotał w siatce.

Okrasą meczu było wyrównujące trafienie autorstwa Tomasza Połącarza. W kilku słowach - bramka żywcem z lodowisk NHL! Wszystko zaczęło się od Klisiaka, który na pełnej szybkości przyjął krążek łyżwą, a następnie dograł do Połącarza. Oświęcimski obrońca przejechał z krążkiem kilka metrów, a potem przerzucił gumę nad leżącym Kosowskim.

Tempo spotkania było imponujące, ale zaledwie przez 30 minut. Później zawodnicy obu drużyn spuścili już z tonu. Zaczęły mnożyć się niedokładne było podania i przepychanki pod bandami.

W 23. minucie oświęcimianie wyszli na prowadzenie. Waldemar Klisiak nieczysto trafił w krążek, a mimo to guma znalazła się w siatce. Doświadczony napastnik wymownie się uśmiechnął, a chwilę później odebrał od kolegów zasłużone gratulacje. O losach spotkania mogli przesądzić Mariusz Jakubik i Marek Modrzejewski. Środkowemu pierwszej formacji zabrakło precyzji, bowiem krążek po jego strzale zatrzymał się na słupku. Kapitan Aksam Unii dwukrotnie w dogodnych sytuacjach uderzył niecelnie.

W końcówce pod oświęcimską bramką aż wrzało, jednak Zbigniew Szydłowski bronił efektownie i co najważniejsze - skutecznie. - Był dzisiaj niesamowity - mówił z błyskiem w oku Alesz Flaszar, trener Aksam Unii. Wtórował mu także napastnik Jastrzębia, Sebastian Kowalówka: - Nie popełnił dzisiaj żadnego błędu. Strzelenie mu gola graniczyło z cudem.

Aksam Unia Oświęcim - JKH GKS Jastrzębie 2:1 (1:1, 1:0, 0:0)
0:1 - Jakub Radwan (Pavel Zdrahal, Jiri Zdenek) 12'
1:1 - Tomasz Połącarz (Waldemar Klisiak, Mariusz Jakubik) 19'
2:1 - Waldemar Klisiak (Mariusz Jakubik) 23'

Aksam Unia: Szydłowski - Gallo, A. Kowalówka (2); Wojtarowicz, Jakubik (2), Klisiak - Javin (2), Krzemień; Modrzejewski (2), Stachura, Buczek(2) - Połącarz; Szewczyk, Adamus, Szewczyk, Twardy.
Trener: Alesz Flaszar

JKH GKS: Kosowski - Wolf, Bryk; Radwan, Zdenek, Zdrahal, Radwan - Piekarski (4), Labryga; Urbanowicz, S. Kowalówka, Danieluk (2) - Górny, Pastryk; Kulas, Kiełbasa, Kąkol.
Trener: Wojciech Matczak

Sędziowali: Dzięciołowski - Madeksza, Wieruszewski.

Kary: 10:6.

Widzów: 1.200.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×