W tym roku Puchar Polski i Zagłębie łączy zamieszanie. Drużyna miała nie występować w tych rozgrywkach, ale ostatecznie została podjęta decyzja o przystąpieniu. - Mieliśmy nie grać w Pucharze Polski, więc sami nie wiemy w jakich kategoriach go potraktować - szczerze wyznał trener sosnowiczan.
Pierwszy mecz z Sokołami Toruń nie zachwycił swoim poziomem czy dynamiką, ale na pocieszenie pozostał rezultat 12:4. Trener widzi w tym spotkaniu oraz w całym Pucharze Polski jeden, aczkolwiek bardzo ważny, pozytywny aspekt. - Niektórzy zawodnicy rysują swoje tory na lodzie. Mam na myśli Tomka Kozłowskiego. Daj Boże, żeby te tory zostały prawidłowo znalezione - powiedział z nadzieją Wojciech Matczak.
W tegorocznych przygotowaniach Zagłębie nie strzeliło jeszcze aż tylu bramek w jednym meczu. Jest to więc dobry początek sezonu, bo Puchar Polski jest oficjalnym turniejem. - To był mecz, który powinien pootwierać konta zawodników jeśli chodzi o zdobycze bramkowe. Kilku hokeistów je otworzyło, co prawda nie wszyscy. Czasami jest to impuls do tego, by grać lepiej i zdobywać bramki - zakończył Matczak.
Następne spotkanie w ramach Pucharu Polski Zagłębie Sosnowiec rozegra w najbliższą niedzielę. O godzinie 17 na własnym lodowisku sosnowiczanie podejmą KH Sanok.