Rudolf Rohacek (trener Comarchu Cracovii): Uważam, że był to bardzo dobry mecz jak na początek sezonu. Z naszych trzech, był to dla nas jak dotąd mecz najlepszy z najlepszą drużyną. Było dużo sytuacji, szans, okazji. Mam pretensje do drugiej tercji, gdy nasi chłopacy źle rozwiązywali sytuacje dwóch na jednego. Zachowywali się nie tak, jak powinni. Obawiałem się trzeciej tercji, bo gdy są sytuacje, to każda bramka może przechylić wynik na drugą stronę. Bramka padła, ale daliśmy radę odpowiedzieć dwoma. Chcieliśmy to jak najbezpieczniej dograć do końca, aby wygrać jedną bramką. Zagraliśmy jak dotąd trzy mecze i pozmienialiśmy formacje. Nasi zawodnicy za długo grali razem, szczególnie że 30% zawodników gra w reprezentacji. Punktują wszystkie nasze piątki, bramkę zdobył Kostuch. Mam nadzieję, że będzie to dalej procentowało. Jeszcze dojdą do nas kolejni zawodnicy. Radziszewski wpuścił trzy bramki, ale nie można w każdym meczu grać na zero. Kiedyś to musiało się zdarzyć i spodziewałem się, że będzie tak jak było na lodzie. Mieliśmy niewykorzystane sytuacje, faule. Uważam, że Stoczniowiec był lepszym przeciwnikiem od Tychów i Nowego Targu.
Tadeusz Obłój (trener Stoczniowca): Po pierwsze gratuluję koledze z Krakowa. Liczyłem na trzy punkty i nie chcę usprawiedliwiać drużyny, ale mieli oni w kościach drogę do Sanoka. Cracovia to bardzo dobra drużyna i nikogo nie można lekceważyć. Graliśmy z charakterem, mieliśmy problemy z przygotowaniami i brakowało zawodnikom ogrania, a zwłaszcza skuteczności. Mieliśmy 26 strzałów na 13 Cracovii w drugiej tercji ,ale nie wykorzystaliśmy szans. Brakowało rutyny. Mecz rozstrzygnęli ci, którzy mają trochę spokoju i rutyny. To jest jednak sport, ja chce każdy mecz wygrać. To była nasza porażka w jednej minucie, może uda się zrewanżować w Krakowie. Ja sam miałem dość podróży, szczególnie że jechaliśmy do Sanoka o drugiej w nocy. Oni są przyzwyczajeni, a ja nie mogę dziś dojść do siebie. Oddali dużo serca, grali dla Gdańska. Brakowało też trochę szczęścia. Po przyjściu do Gdańska pierwsze moje zapytanie było takie, jak idzie tutejszej młodzieży. Mieszkam w hotelu i chodzę na wszystkie treningi każdej z grup młodzieżowych. Widzę wielu zawodników, podopiecznych Henryka Zabłockiego. Kiedyś Balidon, Podhale byli kuźnią talentów, a teraz mam dobrych 15-16-latków, którzy mogliby grać w lidze, ale nie mają prawa, bo nie pozwalają na to przepisy. Trenują oni z pierwszym zespołem. Chcę z nimi pracować i stworzyć czwartą piątkę. Kto wymyślił te przepisy, że musi grać tylu zawodników z jednego rocznika?