Nesta będzie się wzmacniać?

Zarząd Polskiego Związku Hokeja na Lodzie dokonał zmiany w przepisach, które dopuszczają trzech, a nie tylko dwóch obcokrajowców w składach klubów pierwszoligowych. Dla Nesty Toruń niestety już za późno na zakontraktowanie Ignatovica, który został zawodnikiem drugoligowego rosyjskiego klubu Tytana Klin. Włodarze toruńskiego klubu wolą jednak zawodników rodzimych.

Paulina Szulc
Paulina Szulc

W składzie Nesty dotychczas gra dwójka obcokrajowców - hokeiści z Łotwy, Tomas Bluks oraz Edgars Adamovics. W barażach toruński klub reprezentował jeszcze jeden łotysz, Andrejs Ignatovic. Niestety, ograniczenie do dwóch obcokrajowców w drużynie zmusiło klub i zawodnika do pożegnania się. Teraz, gdy powrót Ignatovica byłby możliwy, ten znalazł sobie już inny klub w Rosji. - Zastanawiamy się nad wzmocnieniami. Jednakże na razie wolimy skupić się na poszukiwaniach dobrych zawodników u nas w Polsce, a nie za granicą. W tej chwili musimy poważnie zastanowić się nad naszym budżetem, a obcokrajowcy są dużo drożsi od Polaków - mówi prezes Nesty Toruń, Bogdan Rozwadowski.

Nesta prowadziła rozmowy z Pawłem Połącarzem. Nie zakończyły się one jednak podpisaniem kontraktu. Jak na razie włodarze klubu tylko rozglądają się za wzmocnieniem, a nie szukają na siłę. Być może wkrótce pojawi się możliwość zakontraktowania zawodnika ze Stoczniowca Gdańsk. - Jeśli chodzi o wzmocnienia zza granicy, to nawet mieliśmy na oku pewnego zawodnika łotewskiego. Jednakże prezentował on podobny poziom co nasi, toruńscy hokeiści, więc zakontraktowanie go nie miało najmniejszego sensu - dodaje Rozwadowski.

Nesta Toruń nie czuje presji, by natychmiastowo wzmacniać swój skład. Pewna wygrana na inaugurację sezonu świadczy, iż drużyna potrafi grać. Jednakże to dopiero początek rozgrywek, a faworyt I ligi powinien nie popełniać błędów.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×