Ważne będzie to, jak sezon zakończymy - rozmowa z Tomaszem Kulasem, napastnikiem JKH GKS Jastrzębie

Hokeiści JKH GKS Jastrzębie zainaugurowali rozgrywki Polskiej Ligi Hokejowej w dużo słabszym stylu, aniżeli było to rok temu, kiedy JKH wygrał pięć spotkań z rzędu. Obecnie z dorobkiem czterech punktów jastrzębianie zajmują piątą lokatę w tabeli. Choć nie jest to wymarzony początek ligi w Jastrzębiu nikt nie popada w panikę. - Nie ma się co martwić na zapas. Za nami dopiero początek sezonu - uspokaja wychowanek JKH, Tomasz Kulas.

W tym artykule dowiesz się o:

Mariusz Wójcik: Cztery mecze i cztery punkty. To chyba nie jest wymarzony początek dla JKH?

Tomasz Kulas: Nie ma się co martwić na zapas. Za nami dopiero początek sezonu. Faktycznie rozpoczęliśmy ligę bez punktów, ale z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. Ważne będzie to, jak sezon zakończymy.

Ważne jednak, że w piątkowym meczu z Naprzodem udało się przełamać.

- Było to dla nas bardzo trudne spotkanie po dwóch porażkach na inaugurację. Był to nasz pierwszy mecz u siebie. Musieliśmy sobie i kibicom udowodnić to, że możemy wygrywać.

Jak ocenisz ostatni pojedynek w Sanoku?

- Było to bardzo wyrównane spotkanie. Od początku się dla nas źle układało i cały czas musieliśmy gonić wynik. Na dwie sekundy przed końcem zdołaliśmy doprowadzić do remisu i dogrywki. Jeden punkt zdobyty w karnych okazał się wszystkim, na co było nas stać.

Po raz kolejny łapaliście mnóstwo kar…

- Od początku sezonu łapiemy mnóstwo kar (82. minuty w czterech spotkaniach - przyp. red.). Wiemy, że jest to duży problem, nad którym cały czas pracujemy. Dużo na ten temat rozmawiamy na treningach. Oglądamy również filmy, w których widzimy za co te kary dostajemy. Wierzę, że w końcu to poprawimy.

W trzeciej piątce macie nowego zawodnika, Richarda Bordowskiego. Jak układa się współpraca w waszej formacji?

- Bardzo się cieszę, że mogę grać w jednej formacji z takim zawodnikiem. Na lodzie rozumiemy się bardzo dobrze. Liczę również na to, że będzie jeszcze lepiej.

Jak na razie jesteście skuteczni.

- Rzeczywiście. Do tej pory wygląda to dobrze. Przede wszystkim nie tracimy bramek. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy przynajmniej ten poziom utrzymywać.

Do tej pory PZHL zmierzał do tego, by ograniczać liczbę obcokrajowców. Obecne przepisy pozwalają na sześciu stranieri. To dobry krok w stronę rozwoju ligi?

- Jeśli zawodnik ściągnięty zza granicy jest wartościowy to czemu nie. Jestem zdecydowanie przeciwny ograniczaniu liczby obcokrajowców.

Co młodym polskim zawodnikom daje możliwość grania z hokeistami pokroju Richarda Krala?

- Na pewno jest to zawodnik, którego darzę wielkim szacunkiem. Pozyskiwanie takich zawodników dobrzy wpłynie na ligę. Młodzi mają się od kogo uczyć. Mogą podpatrywać. Jest to również reklama polskiego hokeja.

W Jastrzębiu, gdzie się wychowałeś spędzisz szósty sezon. Nie myślałeś już o zmianach?

- W Jastrzębiu mam kontrakt ważny na rok. Na pewno nie myślę o zmianach. W tej chwili najważniejsze jest to, by w tym sezonie pokazać się z jak najlepszej strony i pomóc drużynie w odniesieniu założonych celów.

W tym sezonie JKH chcę osiągnąć to, czego się nie udało rok temu. Uważasz, że półfinał jest w waszym zasięgu?

- Jest jeszcze zbyt wcześnie, by o tym myśleć. Skupiamy się na tym, by awansować do play-off i zająć jak najwyższe miejsce. Wierzę, że przy ciężkiej pracy nasza drużynę stać na końcowy sukces.

W piątek kolejny pojedynek. Co możesz powiedzieć o najbliższym rywalu, KTH Krynica?

- Z beniaminkiem zawsze gra się bardzo ciężko. W ostatnim meczu z Unią Oświęcim pokazali, że nie mają zamiaru być zespołem, który odda punkty za darmo (KTH Krynica wygrał po rzutach karnych 7:6 - przyp. red.). Musimy się zmobilizować przed tym spotkaniem. Jeśli zrealizujemy założenia taktyczne to powinno być dobrze.

Komentarze (0)