Mariusz Wójcik: Cztery mecze i cztery punkty. To chyba nie jest wymarzony początek dla JKH?
Tomasz Kulas: Nie ma się co martwić na zapas. Za nami dopiero początek sezonu. Faktycznie rozpoczęliśmy ligę bez punktów, ale z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej. Ważne będzie to, jak sezon zakończymy.
Ważne jednak, że w piątkowym meczu z Naprzodem udało się przełamać.
- Było to dla nas bardzo trudne spotkanie po dwóch porażkach na inaugurację. Był to nasz pierwszy mecz u siebie. Musieliśmy sobie i kibicom udowodnić to, że możemy wygrywać.
Jak ocenisz ostatni pojedynek w Sanoku?
- Było to bardzo wyrównane spotkanie. Od początku się dla nas źle układało i cały czas musieliśmy gonić wynik. Na dwie sekundy przed końcem zdołaliśmy doprowadzić do remisu i dogrywki. Jeden punkt zdobyty w karnych okazał się wszystkim, na co było nas stać.
Po raz kolejny łapaliście mnóstwo kar…
- Od początku sezonu łapiemy mnóstwo kar (82. minuty w czterech spotkaniach - przyp. red.). Wiemy, że jest to duży problem, nad którym cały czas pracujemy. Dużo na ten temat rozmawiamy na treningach. Oglądamy również filmy, w których widzimy za co te kary dostajemy. Wierzę, że w końcu to poprawimy.
W trzeciej piątce macie nowego zawodnika, Richarda Bordowskiego. Jak układa się współpraca w waszej formacji?
- Bardzo się cieszę, że mogę grać w jednej formacji z takim zawodnikiem. Na lodzie rozumiemy się bardzo dobrze. Liczę również na to, że będzie jeszcze lepiej.
Jak na razie jesteście skuteczni.
- Rzeczywiście. Do tej pory wygląda to dobrze. Przede wszystkim nie tracimy bramek. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy przynajmniej ten poziom utrzymywać.
Do tej pory PZHL zmierzał do tego, by ograniczać liczbę obcokrajowców. Obecne przepisy pozwalają na sześciu stranieri. To dobry krok w stronę rozwoju ligi?
- Jeśli zawodnik ściągnięty zza granicy jest wartościowy to czemu nie. Jestem zdecydowanie przeciwny ograniczaniu liczby obcokrajowców.
Co młodym polskim zawodnikom daje możliwość grania z hokeistami pokroju Richarda Krala?
- Na pewno jest to zawodnik, którego darzę wielkim szacunkiem. Pozyskiwanie takich zawodników dobrzy wpłynie na ligę. Młodzi mają się od kogo uczyć. Mogą podpatrywać. Jest to również reklama polskiego hokeja.
W Jastrzębiu, gdzie się wychowałeś spędzisz szósty sezon. Nie myślałeś już o zmianach?
- W Jastrzębiu mam kontrakt ważny na rok. Na pewno nie myślę o zmianach. W tej chwili najważniejsze jest to, by w tym sezonie pokazać się z jak najlepszej strony i pomóc drużynie w odniesieniu założonych celów.
W tym sezonie JKH chcę osiągnąć to, czego się nie udało rok temu. Uważasz, że półfinał jest w waszym zasięgu?
- Jest jeszcze zbyt wcześnie, by o tym myśleć. Skupiamy się na tym, by awansować do play-off i zająć jak najwyższe miejsce. Wierzę, że przy ciężkiej pracy nasza drużynę stać na końcowy sukces.
W piątek kolejny pojedynek. Co możesz powiedzieć o najbliższym rywalu, KTH Krynica?
- Z beniaminkiem zawsze gra się bardzo ciężko. W ostatnim meczu z Unią Oświęcim pokazali, że nie mają zamiaru być zespołem, który odda punkty za darmo (KTH Krynica wygrał po rzutach karnych 7:6 - przyp. red.). Musimy się zmobilizować przed tym spotkaniem. Jeśli zrealizujemy założenia taktyczne to powinno być dobrze.