W trakcie remontu rozprawiono się z 750 tonami azbestu i papy, a także ze skorodowanymi kablami sprężającymi, które dźwigały całą konstrukcję i z wieloma innymi elementami. Firma Eko-Inbud prowadzi generalny remont od kwietnia. Jak informują naukowcy z Politechniki Gdańskiej, gdyby nie remont, za rok-dwa doszłoby do katastrofy budowlanej. Koniec remontu zaplanowany był na wrzesień, jednak przesunął się o miesiąc, gdyż nikt nie spodziewał się w jak kiepskim stanie są kable sprężające podtrzymujące dach. - Cieszyliśmy się na myśl, że tuż po powrocie z wakacji dzieci będą mogły korzystać z lodowiska. Jednak zaskoczył nas zakres remontu. Okazało się, że kable sprężające, które utrzymują całą konstrukcję są w tak kiepskim stanie, że trzeba je wszystkie wymienić - powiedział w rozmowie z portalem Trojmiasto.pl Tomasz Balcerowski, prezes Eko-Inbudu.
Jak informuje portal Trojmiasto.pl, ryzyko katastrofy było spore i dobrze, że teraz przeprowadzono remont. Udało się też pozbyć płyt azbestowych i niespotykanej ilości papy. - Znaleźliśmy dziesięć, a w niektórych miejscach nawet jedenaście warstw papy, którą musieliśmy usunąć. Oprócz tego zdemontowaliśmy płyty azbestowe, które w latach 60. i 70. były często stosowane w budownictwie. Łącznie odchudziliśmy dach o kilkaset ton. Według wyliczeń wzmocniona konstrukcja i nowe kable powinny wytrzymać od 50 do stu lat - dodał Balcerowski.
Remont dachu Hali Olivia ostatecznie zakończy się w listopadzie. Do tej pory kosztował ponad 18 mln zł.