Do zdarzenia doszło w czasie treningu rzutów karnych. Kolega klubowy Henrika Lundqvista Amerykanin Brian Boyle bardzo silnie posłał krążek w kierunku golkipera Rangers. Szwed nie zdążył się zasłonić i otrzymał "cios" w szyję. Lundqvist natychmiast przerwał grę i zjechał z lodu, ponieważ nie był w stanie "złapać" oddechu. Na szczęście, po interwencji lekarzy, sytuacja została opanowana.
- Strzał uderzył mnie prosto w szyję i przez chwilę naprawdę się bałem. Teraz jest już OK, ale kołnierz usztywniający powoduje, że czuję się dziwnie. Było to jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu, bo dusiłem się własną krwią - powiedział Lundqvist w jednym z wywiadów. Winowajca całego zajścia, Boyle, zachował się bardzo fair i odprowadził zakrwawionego kolegę do szatni.
Pechowe wydarzenie na treningu najprawdopodobniej nie wykluczy bramkarza Rangers z gry. Istnieje bowiem duża szansa, że Szwed wystąpi już w najbliższym meczu przeciwko Philadelphia Flyers. Będzie to pierwsze spotkanie obu drużyn od pamiętnego meczu w zeszłym sezonie, kiedy to po przegranej właśnie z Flyers ekipa New York Rangers mogła rozpocząć przedwczesne "wakacje".