Chcieli wygrać i wygrali - relacja z meczu Aksam Unia Oświęcim - Stoczniowiec Gdańsk

- To nie tak miało być - stwierdził załamany Peter Tabacek po przegranym meczu 17. kolejki PLH. Aksam Unia Oświęcim uległa na własnym lodzie Stoczniowcowi Gdańsk 1:4. - Chcieliśmy wygrać i wygraliśmy. Byliśmy dzisiaj zespołem zdecydowanie lepszym - ocenił Tadeusz Obłój, opiekun gości.

Radosław Kozłowski
Radosław Kozłowski

O tym meczu kibice oświęcimskiej Unii będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Nie tylko ze względu na obostrzenia nałożone przez WGiD PZHL, ale również na słabą postawę zawodników. "Biało-niebiescy" byli ospali i popełniali zbyt dużo indywidualnych błędów.

Gdańszczanom nie przeszkodziła nawet blisko dziesięciogodzinna podróż znad morza. Od początku grali z animuszem, byli szybsi, a przede wszystkim zabójczo skuteczni. W 10. minucie Szymon Marzec uderzył po lodzie i goście nieoczekiwanie wyszli na prowadzenie. Drugiego gola dołożył Filip Drzewiecki, który nabrał na prosty zwód nie tylko oświęcimskich defensorów, ale też Krzysztofa Zborowskiego, wrzucając mu krążek pod poprzeczkę. - Nastawiliśmy się na to, że zaskoczymy rywali w pierwszej tercji, chcieliśmy strzelić kilka bramek i ułożyć mecz pod siebie - powiedział Tadeusz Obłój, trener Stoczniowca Gdańsk.

Podopieczni Ladislava Spisiaka nie potrafili znaleźć sposobu na najmocniejsze ogniwo gdańszczan Przemysława Odrobnego. "Wiedźmin" interweniował bardzo spokojnie i z łatwością odbijał uderzenia Gabrysia, Gallo i Klisiaka. Świetnie poradził sobie z widowiskową akcją Lukasa Rihy. Czeski skrzydłowy wyłuskał krążek, przejechał z nim ponad trzydzieści metrów, jednak jego strzał nie znalazł drogi do siatki. Zatrzymał się na parkanach Odrobnego. - Już wiele razy wspominałem, że mam najlepszego bramkarza w Polsce. Dziś znów nas nie zawiódł - stwierdził szkoleniowiec "Stoczni". - Był zaporą nie do przejścia - Waldemar Klisiak skomplementował bramkarza rywali. Doświadczony napastnik przyznał też, że drużynę dopadł lekki kryzys formy: - Słabo graliśmy już w Sosnowcu, a dzisiaj nasza dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia.

"Unici" mieli ogromne problemy z założeniem zamka. Ba, w żadnym z pięciu okresów gry w przewadze nie potrafili poważnie zagrozić Odrobnemu. A gdańszczanie? Wręcz przeciwnie. Gdy dwuminutowe wykluczenie odsiadywał Zatko, akcję Chmielewskiego doskonale wykończył Steber. 19-letni skrzydłowy popisał się także kapitalnym dograniem do Dawida Maja, który posłał krążek w samo okienko. - Chmielewski talent? U nas takich jak on jest na pęczki. Jest Pesta, jest Wróblewski, zresztą za kilka lat o nich usłyszycie - zapewniał Tadeusz Obłój.

Zawodników Aksam Unii stać było tylko na jednobramkowy zryw. Riha zagrał do Krajciego, a ten doskonale przymierzył i zmusił "Wiedźmina" do kapitulacji. - Graliśmy słabo, brakowało nam wszystkiego. Począwszy od kondycji, a skończywszy na zgraniu - ocenił Peter Tabacek. - To był nasz najsłabszy mecz w tym sezonie. Popełniliśmy zbyt dużo indywidualnych błędów, a rywale byli bardzo skuteczni - dodał z kolei Ladislav Spisiak.

W odmiennym nastroju był szkoleniowiec gdańszczan. - Przed meczem zapytałem swoich zawodników czy chcą wygrać. Chęć zwycięstwa i wola walki była ogromna. Wypełniliśmy wszystkie założenia taktyczne i wygraliśmy - podsumował.

Aksam Unia Oświęcim - Stoczniowiec Gdańsk 1:4 (0:2, 0:0, 1:2)
0:1 - Szymon Marzec (Petr Janecka) 10'
0:2 - Filip Drzewiecki (Wojciech Jankowski) 16'
0:3 - Jan Steber (Aron Chmielewski) 44' 5/4
1:3 - Robert Krajci (Lukas Riha, Waldemar Klisiak) 45'
1:4 - Dawid Maj (Aron Chmielewski, Filip Drzewiecki) 51'

Składy:
Aksam Unia: Zborowski - A. Kowalówka, Gallo; Tabacek, Jakubik, Klisiak - Piekarski, Gabryś; Riha, Modrzejewski (2), Krajci - Dronia, Zatko; Wojtarowicz, Stachura, Radwan - Cinalski, Połącarz; Piotrowicz, Bibrzycki, Sękowski.
Trener: Ladislav Spisiak.

Stoczniowiec: Odrobny - Maj, Kabat (2); Ziółkowski, Jankowski, Drzewiecki - Kostecki, Mt. Rompkowski (2); Chmielewski, Skutchan (8), Steber - Maciejewski, Skrzypkowski; Marzec, Janecka, Kwieciński oraz Błażejczyk.
Trener: Tadeusz Obłój.

Sędziowali: Dzięciołowski - Klich, Wieruszewski
Kary: 6-12
Widzów: 1000

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×