Zagłębiacy kontynuują zwycięską passę. Jednak wygrana w zaległym meczu 21. kolejki PLH jest chyba największym zaskoczeniem. W Sosnowcu poległ bowiem lider tabeli. - Może Cracovia przyjechała z nastawieniem, że łatwo wygra, dlatego że jest nas mało i mamy kłopoty finansowe. Wydaje mi się, że podeszli do tego meczu lajtowo. Później bardzo chcieli, ale od paru spotkań gramy swój hokej, więc nie wypuściliśmy zwycięstwa z rąk - powiedział po meczu jeden z autorów wygranej, Rafał Cychowski.
O ile wynik może na to wskazywać, o tyle Zagłębie nie od początku grało tak dobrze. Pierwsze minuty spotkania były bardzo słabe w porównaniu z tym, co gospodarze zaprezentowali później. - Na początku zeżarły nas nerwy, na trybunach było dużo kibiców, do czego nie byliśmy przyzwyczajeni. Aczkolwiek z minuty na minutę rozkręcaliśmy się. Spokojnie, spokojnie, no i się udało - z uśmiechem na ustach skomentował Cychowski.
Najbardziej widowiskowa była druga tercja, do której sosnowiczanie przystępowali z wynikiem 0:1. Jednak w ciągu 20 minut rozgromili swoich rywali, we wspaniałym stylu strzelając im cztery bramki. Po meczu pod szatnią Zagłębia padały uwagi, że już dawno nikomu nie udało się w jednej tercji przeciwko Cracovii zdobyć tylu goli. - Musi być wreszcie ten pierwszy raz, cieszę się że to my tego dokonaliśmy. Jako pierwsi wygraliśmy również w Sanoku. Może jesteśmy teraz jakimś czarnym koniem tych rozgrywek? Zobaczymy, co to będzie - głośno myślał Cychowski.
Przed meczem z krakowianami mobilizacja była ogromna również wśród kibiców. Przygotowania do spotkania można było porównać z emocjami panującymi przed inauguracją PLH. - Kibice wyjątkowo pomogli. Trzeba im podziękować, bo naprawdę gra nam się lepiej przy takim dopingu - Rafał Cychowski nie krył uznania dla kibiców Zagłębia.