Gole nie cieszą - rozmowa z Damianem Słaboniem, hokeistą Comarch Cracovii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Kiedy lider jedzie do drużyny z końca tabeli można zakładać, że wywiezie komplet punktów. Pierwsza tercja w Sosnowcu jakby potwierdzała te założenia. Po drugiej, wszystko wzięło w łeb. O wrażeniach po tym meczu mówi Damian Słaboń zawodnik Comarch Cracovii i reprezentacji Polski.

W tym artykule dowiesz się o:

Przemysław Lorenc: Pamiętasz kiedy ostatnio zdobyłeś dwie bramki?

Damian Słaboń: Ostatnio dwie bramki zdobyłem w spotkaniu z Sanokiem ale to było dosyć dawno. W tym sezonie udało mi się to po raz pierwszy.

Dwie bramki ale nastrój raczej nie do świętowania?

- Wcale to nie jest powód do świętowania. Ja, a myślę, że każdy inny zawodnik, który zdobyłby dwie bramki w tym meczu oddał by je za zwycięstwo i trzy punkty w tym spotkaniu. Gole nie cieszą bo nie przyniosły zwycięstwa.

Po pierwszej tercji prowadziliście jedną bramką i wydawało się, że kontrolujecie to spotkanie.

- Pierwszą tercje wygraliśmy 1:0. Co się stało w drugiej - tego nie wiem. Straciliśmy 4 gole co dawno nam się nie zdarzyło. Przegrywaliśmy po drugiej tercji 4:1 goniliśmy wynik. W trzeciej tercji udało się zdobyć drugą bramkę ale to było wszystko na co było nas stać w tym spotkaniu.

Nawet kibice Zagłębia przecierali oczy ze zdziwienia jak świetnie gra ich zespół.

- Zagłębie zagrało bardzo dobrze, z wiarą, że uda się nas pokonać. My nie zagraliśmy dobrego meczu. Wiadomo z jakimi problemami borykają się w Sosnowcu, ale zagrali bardzo dobrze taktycznie. Niestety pokonali nas. Byliśmy faworytem w tym spotkaniu, sprowadzili nas na ziemię.

Gracze z Sosnowca wyszli na lód z 5 minutowym opóźnieniem protestując przeciw sytuacji finansowej w jakiej znalazł się klub. Ciężko się gra w takiej sytuacji.

- Tak. Wiemy, że mają swoje problemy, ale zagrali ambitnie. Wspierali ich kibice swoim dopingiem i wygrali to spotkanie.

Tymczasem Cracovia po powrocie z Rouen wygrała tylko jedno spotkania.

- Tak, nie jest za dobrze. Przegraliśmy drugi mecz z rzędu. Jechaliśmy do Sosnowca z zamiarem zdobycia 3 punktów. Nie udało się.

Czy to przekładanie i odwoływanie meczów nie wybiło was z rytmu?

- Możliwe, że te zmiany niekorzystnie wpływają na naszą formę i zaburza rytm. Zagraliśmy dużo spotkań, trudne mecze w Pucharze Kontynentalnym. Ale to nie jest żadne usprawiedliwienie. Zagłębie jest w dole tabeli. Z takimi zespołami powinniśmy sobie poradzić. Tymczasem spotkał nas na lodowisku w Sosnowcu zimny prysznic.

W niedzielę czeka was mecz ze Stoczniowcem, potem Puchar, Reprezentacja… Nie macie już dość?

- Nie (śmiech-przyp.). Po to trenujemy, żeby grać jak najwięcej spotkań. Tak się układa, że teraz mamy natłok spotkań, ale trzeba grać. W niedzielę czeka nas ostatni w tym roku mecz ligowy z Gdańskiem. Będziemy chcieli wygrać, potem Reprezentacja i oby Puchar Polski.

Ty zagrałeś w obu rundach Pucharu Kontynentalnego, Pucharu Polski, PLH i Reprezentacji. Jak czujesz się fizycznie?

- Każdy z nas trenuje w lecie po to aby mieć siłę na cały sezon i na taką kumulacje spotkań. Nie ma co narzekać, trzeba grać i walczyć.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)