Bez wiary, bez zwycięstwa - relacja z meczu Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy

Grający bardzo pasywnie w ataku Stoczniowiec Gdańsk przegrał z GKS-em Tychy 0:2. Potwierdziło się, że grając bez zęba nie można walczyć jak równy z równym z jedną z najlepszych polskich drużyn i myśleć o półfinale.

Początek spotkania w porównaniu do piątkowego meczu wyglądał bardzo ospale. Pierwszą groźną akcję gdańszczanie wyprowadzili dopiero w ósmej minucie, jednak strzał Jana Stebera obronił Arkadiusz Sobecki. Na kontrę nie trzeba było długo czekać, gdyż szybko akcję wyprowadzili tyscy hokeiści, ale przy strzale Ladislava Pacigi znakomicie zachował się Przemysław Odrobny. Z biegiem czasu spotkanie zaczęło się rozkręcać. Najpierw przy karze Mariana Csoricha gdańszczanie mieli kilka szans na strzelenie bramki w przewadze, a po powrocie wychowanka Stoczniowca grającego aktualnie w GKS-ie szansę na pokonanie Odrobnego miał Michał Kotlorz. Później szanse na zdobycie bramki miały obie drużyny, ale udało się to tyszanom. W dwudziestej minucie Tomas Jakes strzelał z niebieskiej linii, lot krążka zmienił Michał Woźnica i wpadł on do bramki Odrobnego.

W 23. minucie świetną szansę na strzelenie bramki miał ponownie Steber, który po znakomitym podaniu kolegi z drużyny wyszedł z tyskim bramkarzem sam na sam. Czech nie zachował jednak zimnej krwi i górą był Sobecki. Mimo starań Stoczniowca, po raz kolejny bramkę zdobyli tyszanie. Zespołową akcję wykończył znajdujący się tuż przed bramkarzem gdańskiej drużyny Roman Simicek i sytuacja nadmorskiej drużyny zrobiła się nie do pozazdroszczenia. Gdańszczanie grali jakby bez wiary w siebie i nawet gry w przewadze im nie pomagały, przez co w ostatniej tercji musieliby mocno zmienić styl gry, aby móc myśleć o zwycięstwie. - O zwycięstwie GKS-u zadecydowała zbyt pasywna gra w ataku oraz większe doświadczenie zawodników ze Śląska, którzy nawet grając wolniejszym tempem potrafili kontrolować sytuację na lodzie - powiedział Przemysław Odrobny.

Na początku trzeciej części gry Stoczniowiec próbował atakować, ale co z tego, jeśli Jan Steber nie wykorzystał szansy dostając krążek, gdy stał twarzą w twarz z Sobeckim? Kolejne minuty, to senne kontrolowanie gry przez tyszan, którzy nie dopuszczali gdańszczan do akcji ofensywnych, ale również nie stwarzali sobie groźnych akcji. W 54. minucie doszło do krótkiej bójki pomiędzy Michałem Smeją, a Radosławem Galantem. Sędziowie szybko powstrzymali jednak tych hokeistów, rozdzielając ich i sadzając na ławkę kar na cztery minuty. Pod koniec spotkania trener Obłój postanowił zdjąć Przemysława Odrobnego. - Właśnie wtedy Stoczniowiec oddał najtrudniejszy strzał, jednak udało mi się instynktownie obronić - zauważył Arkadiusz Sobecki. Tyski bramkarz nie dał się pokonać i Stoczniowiec przegrał z GKS-em 0:2.

Stoczniowiec Gdańsk - GKS Tychy 0:2 (0:1, 0:1, 0:0)

0:1 - Michał Woźnica (Tomas Jakes, Sławomir Krzak) 20' 5/4

0:2 - Roman Simicek (Michał Woźnica, Adam Bagiński) 26'

Składy:

Stoczniowiec: Odrobny (Soliński) - Kabat, Smeja (4), Skutchan, Janecka (2), Steber - Maciejewski, Skrzypkowski, Chmielewski, Wróbel, Drzewiecki - Kostecki, Mat.Rompkowski, Jankowski, Ziółkowski, Mac.Rompkowski oraz Kwieciński, Strużyk (2), Marzec, Wróblewski.

GKS: Sobecki (Jakubowski) - Gonera, Gwiżdż (4), Vitek, Parzyszek, Paciga (2) - Sokół, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica - Kotlorz, Csorich (2), Galant (4), Garbocz, Krzak - Mejka, Śmiełowski, Banachewicz, Gurazda, Witecki.

Kary: Stoczniowiec - 8 min, GKS - 12 min.

Strzały: Stoczniowiec - 33 (8, 13, 12), GKS - 35 (15, 12, 8).

Sedziowie: Paweł Meszyński - Artur Hyliński, Jacek Bernacki.

Najlepszy zawodnik Stoczniowca: Przemysław Odrobny.

Najlepszy zawodnik GKS-u: Roman Simicek

Widzów: 3.500.

Stan rywalizacji: 3:1 dla GKS-u.

Komentarze (0)