Michał Gałęzewski: Udało ci się strzelić decydującą bramkę z Podhalem, więc nie możesz być niezadowolony z pierwszego meczu o miejsca 5-8...
Paweł Skrzypkowski: Tak, to prawda. Jeżeli jest taka akcja, to obrońca zawsze może się dołączyć, tym bardziej że kończyła się już dogrywka. Poszedłem na bramkę, krążek fajnie odbił się od bramkarza i zdołałem to dobić.
Duża była tutaj rola Arona Chmielewskiego, który wyprowadził akcję...
- Zgodzę się z tym. Poszedł z krążkiem, strzelił, a mi się udało dobić. Jego zasługą jest to, że odbił się krążek od bramkarza właśnie w ten sposób.
Jak wygrywać z Podhalem pokazała w minionym tygodniu wasza młodzież, gdyż wygrała ona w półfinale Mistrzostw Polski Juniorów Młodszych właśnie z nowotarżanami.
- Jest to dla nas jakaś motywacja, widać że mamy zdolną młodzież i fajnie, że wygrali Mistrzostwa Polski, za co pogratulowaliśmy im gdy wyszli pokazać się przed gdańską publicznością. Z wychowankami i późniejszą rywalizacją z tymi młodymi zawodnikami może być fajnie. Dobrze też że nam się udało wygrać pierwszy mecz, ale trzeba grać do końca.
Przed wami rewanż w Nowym Targu. Co musicie zrobić, aby tam wygrać?
- Musimy zagrać konsekwentnie, z kontry, a na pewno mniej faulować, bo w Gdańsku zarówno my, jak i oni mieliśmy trochę kar. Trzeba też doszlifować przewagi. Łatwo nie będzie, ale niech wygra lepszy.
Patrząc na wasze wypowiedzi przedmeczowe, zarówno wy, jak i nowotarżanie chcielibyście zagrać o piąte miejsce z Ciarko KH Sanok...
- Na razie skupmy się na meczach z Podhalem. Sanok gra z Zagłębiem, które jest dosyć łatwym przeciwnikiem dla Ciarko KH, nie ma co się oszukiwać. Sosnowiczanie mają ogromne problemy od początku sezonu i chcą przede wszystkim dograć sezon, jednak oczywiście niespodzianki się zdarzają. My musimy skoncentrować się na Podhalu, a później będziemy myśleć o Sanoku, bądź Sosnowcu.
W półfinale przegraliście z GKS-em Tychy. Uważasz realnie patrząc, że jednak zasłużyliście na walkę o pierwszą czwórkę, czy wasze miejsce jest jeszcze trochę niżej?
- Mówiąc uczciwie walką i uzdolnioną młodzieżą mogliśmy wywalczyć wyższe miejsce. Wszystkie mecze z Tychami były wyrównane i nie wygrywali oni z nami znacznie. Piąte miejsce nie byłoby złe, ale wiadomo że może być lepiej.
Po przyjściu nowego zarządu do klubu poprawiło się coś od strony organizacyjnej?
- Nie było jeszcze za dużo czasu, ani możliwości żeby zarząd mógł zadziałać w jakimś większym stopniu. Najpierw chcemy jak najlepiej zakończyć stary sezon, aby mogły być później jak najefektywniejsze rozmowy ze sponsorami
Gdyby po sezonie nikt nie odszedł i w klubie byłyby letnie przygotowania, to myślisz że zajęlibyście wyższe miejsce w przyszłym sezonie?
- Jak pod względem organizacyjnym będzie dobrze i zawodnicy nie będą się musieli zastanawiać, czy hokej w Gdańsku w ogóle będzie, to może być dobrze.
W waszych poczynaniach widać często brak doświadczonych zawodników, choćby Bartłomieja Wróbla, który mógłby wielokrotnie poprawić jakość gry...
- Klub postawił na młodzież i nie ma doświadczonych zawodników. Jest co prawda trochę zawodników mających już jakieś doświadczenie, którzy są wartościowi. W takich meczach jak z Tychami widać jednak, że młodsi zawodnicy nie potrafią postawić kropki nad i przeciwko takiemu rutynowanemu rywalowi.