Obie drużyny rozpoczęły mecz ze sporym animuszem. Pierwszy, niecelny strzał oddał Leszek Laszkiewicz, ale krążek nieznacznie minął bramkę. Potem dwukrotnie bramkarza Unii strzałem z niebieskiej linii próbował pokonać Łukasz Sznotaka. Goście konstruowali powoli akcje, a gdy już przedostali się pod bramkę Rafała Radziszewskiego to było gorąco. W 4 minucie tor lotu krążka zmienił stojący przed bramką Pasów Petr Tabacek, ale nie na tyle aby padł gol. Kilka sekund później miał jeszcze lepszą sytuację, gdy otrzymał podanie zza bramki i gdyby czysto trafił w gumę, z pewnością otworzyłby wynik tego spotkania. Trzy minuty później dwa potężne strzały Marcina Jarosa obronił parkanami Radziszewski. Potem znowu gorąco było pod bramką Krzysztofa Zborowskiego po akcjach Arona Chmielewskieg, który za pierwszym razem dogrywał do Sucharskiego, a za drugim sam próbował strzelać. Mistrzowie Polski przycisnęli i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zakotłowało się przed bramką Unii. Leszek Laszkiewicz podał do nadjeżdżającego Nicolasa Bescha i Francuz otworzył wynik tego spotkania. Goście rzucili się do odrabiania strat. W 12 minucie strzał z niebieskiej linii oddał Jarosław Kłys, a krążek na raty łapał bramkarz Pasów. Doszło do przepychanek, w wyniku których na ławkę kar trafił Patrik Prokop i Marcin Jaros. Ostatnie pięć minut tercji rozpoczął potężnym uderzeniem Patryk Noworyta. W odpowiedzi Łukasz Rutkowski przegrał krążek na druga stronę tercji do Pawła Kosidły, a ten nie miał problemów z umieszczeniem go w bramce Unii. Po chwili potężna bomba Bescha wylądowała na poprzeczce, aMiroslav Zatko na ławce kar. Grę w przewadze po kilkunastu sekundach wykorzystali gospodarze. Z prawego skrzydła uderzał Damian Słaboń. Tor lotu krążka zmienił Sucharski i Pasy schodziły na pierwszą przerwę prowadząc 3:0.
Druga tercja rozpoczęła się nieco chaotycznie. Zawodnicy dużo jeździli, obijali się o bandy, ale strzałów było jak na lekarstwo. Marazm próbował przerwać Lukas Riha, ale jego ni to strzał ni to podanie nie doleciało do bramki Radziszewskiego. W 25 minucie z prawej strony zaatakował Petr Valusiak, którego strzał złapał Radzik. Po chwili doskonałą sytuacje zmarnowali napastnicy z Oświęcimia, kiedy to nikt nie potrafił uderzyć krążka, który leżał tuż przed bramką. Goście przeważali w tym fragmencie gry, gola jednak zdobyć nie potrafili. Tymczasem Pasy wyprowadzały groźne kontry. Po jednej z nich z ostrego kata uderzał Rutkowski, nikt jednak nie zamknął jego akcji. Kilka sekund później potężnym uderzeniem z środka tercji popisał się Aron Chmielewski. W połowie meczu, po nieudanym złożeniu zamka na bramkę gospodarzy wyjechało trzech zawodników z Oświęcimia. Doskonała szansa zakończyła się bardzo mocnym i bardzo niecelnym strzałem. Minutę później na ławce kar znalazł się Robert Krajci, a Damian Słaboń uderzył w spojenie bramki Zborowskiego. Widowisko przy Siedleckiego rozkręcało się z każdą minutą. A to Sebastian Kowalówka sprawdzał czujność Radziszewskiego, a to Riha uderzał po długim słupku. Po drugiej stronie nie mniej aktywny był Leszek Laszkiewicz czy Nick Sucharski. Za każdym razem obaj bramkarze pokazywali, że są w naprawdę wysokiej formie. Na dwie minuty przed końcem tercji Daniel Laszkiewicz został ukarany 2 minutami, ale goście nie byli w stanie wykorzystać gry w przewadze.
Dwie pierwsze tercje kosztowały obie drużyny sporo sił, toteż trzecia rozgrywana była w nieco wolniejszym tempie. Goście za wszelką cenę starali się zdobyć kontaktową bramkę ale Pasy broniły się mądrze ale i szczęśliwie. Podopieczni Rudolfa Rohačka szukali swoich szans w kontratakach. Gracze Unii z każda minutą rozgrywali krążek bardziej nerwowo i zamiast składnych akcji mieliśmy szarpaną grę. Warto tutaj wspomnieć soczysty strzał Radka Prochazki, który złapał Radziszewski. Nadal jednak mieliśmy w Krakowie szybki mecz i walkę o każdy centymetr lodu. W 53 minucie z prawej strony, po długim słupku uderzał Tomasz Polącarz. Na posterunku był Rafał Radziszewski, który zablokował gumę wyciągniętym parkanem. Na pięć minut przed końcem meczu gospodarze podwyższyli wynik. Sędzia zasygnalizował karę dla Połącarza, a Radziszewski przytomnie zjechał do boksu. Leszek Laszkiewicz podał wzdłuż bramki do Słabonia. Ten najpierw nie opanował krążka, a potem wbił go do bramki bezradnego Zborowskiego. Przed końcową syreną silny acz niecelny strzał oddał Valusiak i nastąpił koniec tego spotkania.
Comarch Cracovia odniosła wysokie zwycięstwo nad zespołem Unii. W piątek czeka ich jeszcze trudniejsze zadanie, bo na lodowisko przy ulicy Siedleckiego 7 przyjedzie lider rozgrywek. Goście z Oświęcimia mają teoretycznie łatwiejsze zadanie, gdyż przyjdzie im się zmierzyć w Sosnowcu z tamtejszym Zagłębiem.
Comarch Cracovia - Aksam Unia Oświęcim 4:0 (3:0, 0:0, 1:0)
1:0 - Besch (L. Laszkiewicz, Słaboń) 9:15
2:0 - Kosidło (Rutkowski, Sarnik) 15:18
3:0 - Sucharski(Słaboń, Besch) 17:28 5/4
4:0 - Słaboń (L. Laszkiewicz) 55:57 6/4
Składy:
Cracovia: Radziszewski (Raszka) - Sznotala, Besch (2), L. Laszkiewicz, Słaboń (2), D. Laszkiewicz (2) - Prokop (2), Witowski (2), Sarnik, Rutkowski, Kosidło - Wilczek (2), Kulik, Chmielewski, Sucharski, Martynowski - Dulęba Biela, Piotrowski.
Unia: Zborowski (Witek) - Noworyta (2), Zatko (2), Riha, Tabacek, Krajci (2)- Gabryś, Kłys, Jaros (4), Prochaska, Łopuski (2) - Połącarz (2), Piekarski, Wojtarowicz, S. Kowalówka, Valusiak - Urbańczyk, Cinalski (2), Piotrowicz, Jakubik, Modrzejewski.
Kary: Cracovia - 12, Unia - 16.
Sędzia: Jacek Rokicki - Kolusz, Długi.
Widzów: ok. 500.