Skuteczny manewr, karny na wagę zwycięstwa - relacja z meczu Zagłębie Sosnowiec - Unia Oświęcim

Sosnowiczanie zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, przegrywali odpowiednio 0:3 i 1:4. Manewr, który nie przyniósł oczekiwanego efektu w poprzednich meczach, wreszcie się udał. A bohaterem Stadionu Zimowego stał się Artur Ślusarczyk, ale również cała drużyna - w piątek Zagłębiacy odczarowali swoje lodowisko, wygrywając na nim pierwsze spotkanie w tym sezonie.

Sosnowieccy włodarze we wtorek zatwierdzili do gry rosyjskiego obrońcę Pawła Kostromitina, który jednak mógł zadebiutować w barwach Zagłębia dopiero w piątkowym starciu z Unią.

Początek meczu był szybki, tak jak kara dla Rafała Cychowskiego, która otworzyła przyjezdnym szansę na otwarcie wyniku. Ich starania przyniosły skutek dopiero w 6. minucie, gdy niepozorną akcję wykończył Wojciech Wojtarowicz (0:1). Trochę ponad minutę później Mikołaj Łopuski podwyższył już na 0:2. Sosnowiczanie starali się odpowiedzieć golem, ale nie wychodziło im to. Ich akcje jeszcze zanim stały się zagrożeniem dla oświęcimskiej bramki, kończyły się.

Przez niemal sześć minut na tafli nie działo się nic ciekawego. W 17. minucie szansę na pierwsze trafienie miał Martin Voznik. Do końca na tafli przeważali przyjezdni. Jednak tuż przed końcem premierowej tercji indywidualną akcją popisał się Robert Kostecki, który w końcowej fazie został podcięty kijem i upadł na lód, z którego się nie podnosił. Do boksu zjechał przy akompaniamencie braw z pomocą kolegów, trzymając się za kolano.

W trakcie przerwy służba medyczna postawiła go na nogi w dosłownym znaczeniu, od pierwszych sekund drugiej tercji był już bowiem na lodzie. Natomiast Unia od początku narzuciła swoje tempo, poparła to wieloma okazjami do zdobycia bramki. W 25. minucie Miroslav Zatko bardzo mocno uderzył z niebieskiej, tak że trafił w maskę Tomasza Dzwonka, ale do żadnej kontuzji nie doszło. Gospodarze czasem wręcz nieudolnie wyprowadzali ataki.

W 33. minucie Kowalówka zgasił ambicję rywali, którzy tym samym stracili już trzeciego gola (0:3). Mimo to zdołali odpowiedzieć w najlepszy sposób - jedną z wielu dotychczasowych sytuacji wykorzystał Tobiasz Bernat (1:3). Pierwsza bramka dla Zagłębia stała się więc faktem, ale radość nie trwała zbyt długo. Niespełna 60 sekund później trafił Łopuski, co nie wiązało się ze zbyt wielkim wysiłkiem (1:4).

Cztery minuty po rozpoczęciu trzeciej tercji Artur Ślusarczyk z wysokości bulika zniwelował straty do jedynie dwóch goli (2:4). Sędzia podarował hokeistom Zagłębia grę w podwójnej przewadze, a takiego prezentu nie mogli zmarnować - Cychowski ustalił wynik na 3:4. Na Stadionie Zimowym zrobiło się więc gorąco, do remisu brakowało tak niewiele, ale w jednym momencie można było przekreślić całe starania.

Obie drużyny atakowały bramki rywali, ale więcej spokoju mimo wszystko zachowywali sosnowiczanie. W 57. minucie Łopuski mógł dać spokój swojej drużynie, ale trafił w słupek. Chwilę później o czas poprosił Karel Suchanek. Na ten sam krok zdecydowali się szkoleniowcy Zagłębia, którzy jednocześnie ściągnęli Dzwonka (na zegarze był wtedy czas 58:55). We wcześniejszych meczach ten manewr nie przyniósł oczekiwanego efektu. Jednak 16 sekund później stało się jasne, że była to dobra decyzja. Jarosław Dołęga swoim strzałem doprowadził bowiem do remisu. Obie ekipy spokojnie dograły tercję do końca.

Już w pierwszych sekundach dogrywki oświęcimianie pokazali, że chcą rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Zagłębiacy są znani z tego, że potrafią tracić bramki przez indywidualne błędy, których w ważnych momentach najtrudniej się wystrzec. Z gospodarzy najwyraźniej zeszło powietrze, grali tylko po to, by dotrwać do karnych. Jednak w 64. minucie sędzia podyktował karnego dla Zagłębia.

W boksie wywiązała się dyskusja pomiędzy Arturem Ślusarczykiem, Martinem Voznikiem i trenerem Krzysztofem Podsiadło, po której ostatecznie na lód wyjechał kapitan drużyny. Ślusarczyk wziął głęboki oddech, podjechał do krążka i siłą spokoju wpakował go do siatki (5:4). Równo w 64:05 na lodowisku wybuchła radość nie tylko kibiców, ale przede wszystkim sosnowieckich zawodników, którzy po trudnym meczu zdołali wygrać swój pierwszy mecz w tym ligowym sezonie przed własną publicznością.

Zagłębie Sosnowiec SA - Aksam Unia Oświęcim

d. 5:4 (0:2, 1:2, 3:0, d. 1:0)

0:1 Wojciech Wojtarowicz (Piotr Cinalski, Mariusz Jakubik) 7' (5/5)

0:2 Mikołaj Łopuski (Sebastian Kowalówka) 8' (5/5)

0:3 Sebastian Kowalówka 34' (4/4)

1:3 Tobiasz Bernat (Martin Voznik) 36' (4/5)

1:4 Mikołaj Łopuski (Lukas Riha) 37' (5/5)

2:4 Artur Ślusarczyk (Rafał Twardy) 42' (5/5)

3:4 Rafał Cychowski (Justin Mazurek, Martin Voznik) 44' (5/3)

4:4 Jarosław Dołęga (Tobiasz Bernat, Martin Voznik) 60' (6/5 - Zagłębie ściągneło bramkarza)

k. 5:4 Artur Ślusarczyk 65'

Kary: Zagłębie - 16 minut; Unia - 16 minut

Najlepszy zawodnik Zagłębia: Martin Voznik

Najlepszy zawodnik Unii: Mikołaj Łopuski

Składy:

Zagłębie: Tomasz Dzwonek (Bartłomiej Nowak - nie grał) - Jarosław Kuc (2), Michał Działo (4), Maciej Szewczyk, Łukasz Zachariasz, Jarosław Dołęga - Kamil Duszak (2), Rafał Cychowski (2), Robert Kostecki, Martin Voznik, Tobiasz Bernat - Andrzej Banaszczak (2), Paweł Kostromitin (2), Artur Ślusarczyk, Rafał Twardy, Łukasz Podsiadło (2) - Jakub Jaskólski, Justin Mazurek, Sebastian Baca, Karol Golec, Mateusz Białek.

Aksam Unia: Krzysztof Zborowski (Przemysław Witek - nie grał) - Tomasz Połącarz (2), Miroslav Zatko, Lukas Riha (4), Radek Prochazka, Robert Krajci - Patryk Noworyta, Jarosław Kłys (2), Marcin Jaros, Sebastian Kowalówka, Mikołaj Łopuski (2) - Jerzy Gabryś, Piotr Cinalski (2), Wojciech Wojtarowicz (2), Mariusz Jakubik (2), Petr Valusiak - Szymon Urbańczyk, Adrian Kowalówka, Damian Piotrowicz, Wojciech Starucha, Marek Modrzejewski.

Sędziowali: Sebastian Kryś (główny) oraz Rafał Gawron, Bartosz Kaczmarek (liniowi)

Widzów: 500

Źródło artykułu: