Wyjątkowa czwórka - relacja z meczu MMKS Podhale Nowy Targ - Zagłębie Sosnowiec
W sosnowieckim zespole nie brakuje problemów, które zeszły na drugi plan w obliczu bardzo ważnego meczu z jednym z bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie - Podhalem Nowy Targ. Walka była zacięta, ale z lodu zwycięscy zjeżdżali Zagłębiacy, którym we znaki wdała się cyfra cztery. W obliczu nieuzasadnionej czterominutowej kary stracili dwie bramki, a w dogrywce grając w czterech zakończyli mecz wynikiem 3:4.
Olga Krzysztofik
Mecz rozpoczęli sosnowiczanie, pierwszy strzał oddał bardzo szybko Robert Kostecki. W 2. minucie Zagłębie otworzyło wynik, Maciej Szewczyk trafił obok słupka, mijając nowotarskiego bramkarza (0:1). Gospodarze po łatwo straconym golu rzucili się do walki i oddawania strzałów, co przyniosło efekt w postaci wyrównanej, ale chaotycznej, walki na lodzie. Podhale miało stuprocentowe okazje, by doprowadzić do remisu, ale brakowało im dokładności w rozgrywaniu akcji. Na lodzie inicjatywę przejmowali przyjezdni, ale rywale dzielnie dotrzymywali im kroku. Szczęście opuściło nowotarżan w 16. minucie, gdy strzelał Artur Ślusarczyk, ale Tomasz Rajski obronił krążek, który potem obrońcy wycofali prosto do Ślusarczyka, a ten umieścił go prosto w bramce (0:2).
W 5. minucie drugiej tercji Podhale przeprowadziło ofensywę na sosnowiecką bramkę, ale Bartłomiej Nowak nie skapitulował, gdyż dwukrotnie obronił parkanem, a następnie popisał się refleksem i wybił bezpańską "gumę" kijem. Przyjezdni pokazali jak należy pokonać bramkarza, choć Zagłębiu pomogli w tym rywale, którzy całkowicie zasłonili Rajskiego (0:3). Po tej akcji Jacek Szopiński zdecydował się wziąć czas. Zagłębie mogło pogrążyć psychicznie swoich rywali, podczas gry w przewagach miało bowiem sytuacje bramkowe, ale obronną ręką wychodzili z nich nowotarscy obrońcy. W szeregi sosnowiczan najwyraźniej wdarło się rozluźnienie spowodowane trzybramkową przewagą. W konsekwencji trochę nieuzasadnionej kary dla Łukasza Podsiadły, który otrzymał cztery minuty za uderzenie rywala kijem w twarz, Podhale grało przez niemal minutę w podwójnej przewadze, którą dość szybko wykorzystało i za sprawą Kelly'ego Czuy'a zniwelowało straty (2:3). Tuż po wznowieniu miało kolejną groźną sytuację, ale w krążek nie trafił Piotr Kmiecik.
Po dwóch straconych bramkach postawa sosnowiczan załamała się, ale pod koniec drugiej tercji podnieśli się z chwilowego dołka. Przerwa w szatni wpłynęła na nich mobilizująco, ostatnia tercja rozpoczęła się bowiem po ich myśli. Jednak gospodarze zdołali dorównać postawą do swoich rywali. W 49. minucie w przypadkowym starciu w bandę uderzył Bartłomiej Nowak, po czym trzymał się za plecy. Gdyby musiał zejść z lodu, a kontuzja okazała się poważna, to w składzie Zagłębia zostałby tylko jeden zdolny do gry bramkarz - Wojciech Romanowski. Na szczęście dla sosnowiczan, Nowak mógł kontynuować grę. Podhalanie walczyli dzielnie, by doprowadzić do dogrywki lub nawet wygrać w regulaminowym czasie gry. Gdy gospodarze grali w przewadze, mieli wiele stuprocentowych okazji bramkowych, ale gości ratowało szczęście lub minimalne niedokładności w uderzeniach. Do remisu nowotarżanie doprowadzili w grze 5 na 5, gdy krążek trafił do niekrytego Bartłomieja Bomby, który z łatwością wykorzystał podanie Bartłomieja Neupauera (3:3). Do końca odsłony pozostało siedem minut, więc szala zwycięstwa mogła przechylić się na każdą ze stron. W odpowiedzi sosnowiczanie próbowali szybko odzyskać prowadzenie, ale Rajski popisał się szybkością i złapał krążek po uderzeniu Michała Działo. Dwie minuty później Podhale znów miało groźną sytuację, a krążek znów był w posiadaniu Bomby, który strzelił ponad poprzeczką. Swoje sytuacje mieli również Zagłębiacy, ale żadnej z drużyn nie udało się trafić do bramki i dogrywka stała się faktem.
Lepiej rozpoczęli ją przyjezdni, po 40 sekundach Łukasz Zachariasz strzelił, ale prosto w Rajskiego, który obronił. Po wznowieniu w 48 sekundzie wygrali mecz, bulik wygrał bowiem Ślusarczyk, a podanie wykorzystał Adrian Kurz, który krążek wpakował między parkanami nowotarskiego bramkarza, tym samym dając swojemu zespołowi wygraną (3:4).