Biało-niebiescy nie wygrali przy Siedleckiego od 21 września 2010 roku. W niedzielę chcieli przełamać tę fatalną serię, ale znów czegoś zabrakło. - Można powiedzieć, że wszystkiego po trochu. Na pewno nie mieliśmy szczęścia i wystarczającej ilości zimnej krwi pod bramką rywala. Sporo chaosu do naszej gry wprowadziły kary, a złapaliśmy ich zdecydowanie za dużo - ocenił Mikołaj Łopuski, skrzydłowy Aksam Unii.
Etatowy reprezentant Polski w 3. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, wykorzystując błąd swoich niedawnych kolegów. Oświęcimianie próbowali pójść za ciosem, ale strzegący krakowskiej bramki Rafał Radziszewski świetnie obronił uderzenia Łopuskiego i Valusiaka.
Podopieczni Rudolfa Rohaczka wyrównali w 16. minucie, gdy dwuminutowe wykluczenie odsiadywał Miroslav Zatko. Leszek Laszkiewicz podał zza bramki do Damiana Słabonia, a ten mocnym strzałem wpakował krążek do siatki.
- Wiedzieliśmy, że Cracovia gra świetnie w pierwszej tercji, dlatego chcieliśmy zagrać dobrze w obronie i nie dopuścić do tego, aby wyszła na prowadzenie - zaznaczył Łopuski.
W drugiej odsłonie częściej atakowali goście, ale to Pasy były skuteczniejsze. W 33. minucie fatalny błąd przed bramką Zborowskiego popełnił Piekarski, który zostawił krążek nadjeżdżającemu Chmielewskiemu. 20-letni skrzydłowy zachował się jak stary wyga, strzelając precyzyjnie pod poprzeczkę.
Zdeterminowani oświęcimianie doprowadzili do wyrównania w momencie, gdy ławkę kar opuszczał Łukasz Rutkowski. Szybką wymianę krążka Tabaczka i Valusiaka mierzonym uderzeniem w okienko wykończył Robert Krajczi.
Jednak 144 sekundy później gospodarze znów wyszli na prowadzenie, a akcją rodem z NHL popisał się Nick Sucharski, który efektownym strzałem "od zakrystii" zaskoczył Krzysztofa Zborowskiego.
O końcowym wyniku przesądziła także dobra postawa Rafała Radziszewskiego. Bramkarz Cracovii w trzeciej odsłonie zwijał się jak w ukropie i w sobie tylko znany sposób wybronił uderzenia Krajcziego i Jarosa. - Rafał był dzisiaj najlepszy na lodzie, bez dwóch zdań - chwalił swojego golkipera Rudolf Rohaczek.
- Popełniliśmy za dużo błędów i to właśnie przez nie przegraliśmy to spotkanie. Nie potrafiliśmy wykorzystać też sytuacji, które sobie wypracowaliśmy. Wniosek jest prosty, musimy pracować nad skutecznością - analizował Charles Franzen. Szkoleniowiec biało-niebieskich miał po meczu sporo pretensji do arbitrów. - Powiem szczerze, że wiele ich decyzji było sprzecznych z obowiązującymi przepisami. Chciałem z nimi o tym porozmawiać, ale chyba się mnie wystraszyli.
- Zgadza się arbitrzy nie mieli dzisiaj dobrego dnia. Na szczęście mylili się w obie strony - dodał z kolei trener Rohaczek.
Comarch Cracovia - Aksam Unia Oświęcim 3:2 (1:1, 2:1, 0:0)
0:1 - Mikołaj Łopuski (Wojciech Wojtarowicz) 3'
1:1 - Damian Słaboń (Leszek Laszkiewicz, Piotr Sarnik) 16', 5/4
2:1 - Aron Chmielewski 33'
2:2 - Robert Krajczi (Petr Valusiak, Peter Tabaczek) 37', 5/4
3:2 - Nick Sucharski (Aron Chmielewski, Patrik Prokop) 40'
Comarch Cracovia: Radziszewski - Wajda, Besch (2); L. Laszkiewicz, Słaboń (2), Sarnik (2) - Prokop, Immonen (2); Chmielewski, Dvorzak (2), Sucharski - Wilczek, Sznotala; Piotrowski, Rutkowski (4), Martynowski - Dulęba, Lenius; Kosidło, Horowski, Cieślicki.
Trener: Rudolf Rohaczek.
Aksam Unia: Zborowski - Noworyta (2), Piekarski; Łopuski, Prochazka (2), Wojtarowicz (2) - Urbańczyk (2), Zatko (4); Krajczi,Tabaczek, Valusiak - Gabryś, Cinalski (10); Jaros, Jakubik (2), Rziha - Połącarz oraz Radwan, S. Kowalówka, Modrzejewski.
Trener: Charles Franzen
Sędziowali: Grzegorz Dzięciołowski - Patryk Kasprzyk, Piotr Matlakiewicz.
Kary: 16 (w tym dwie minuty kary technicznej) - 22 (w tym 10 min. za niesportowe zachowanie dla Piotra Cinalskiego).
Widzów: ok. 800.