Pierwsze groźne uderzenie na bramkę gości oddał Sebastian Witowski, krążek minął nieznacznie bramkę Michała Plaskiewicza. W odpowiedzi, czujność Ondřeja Raszki sprawdził Arkadiusz Marmurowicz. Od początku oglądaliśmy więc na lodowisku w Krakowie dobre, szybkie spotkanie a goście wcale nie zamierzali się tylko bronić. W 13 minucie Cracovia grała w podwójnej przewadze przez blisko minutę i 20 sekund, jednak zawodnicy Pasów nie byli w stanie skutecznie zagrozić bramce gości. W połowie tercji gospodarze ponownie nie potrafili wykorzystać gry w przewadze, a najlepszą sytuacje zmarnował Damian Słaboń uderzając w poprzeczkę. Do końca tercji nieskuteczni gospodarze próbowali znaleźć sposób na szczęśliwie broniących się gości z Torunia.
Na początku drugiej tercji w najlepsze trwała niemoc strzelecka Comarch Cracovii. Krążek mijał raz z lewej, raz z prawej bramkę Plaskiewicza, aż wreszcie zamek gospodarzy skutecznie wykończył Michał Piotrowski. Kto spodziewał się, że kolejne trafienia gospodarzy są tylko kwestią czasu był w dużym błędzie. Niespełna 90 sekund później krążek w tercji obrony Pasów wywalczył Milan Baranyk i pokonał Raszkę. Zawodnicy mistrza Polski rzucili się do odrabiania strat, a sprawę ułatwiła im kolejna kara dla zawodnika gości. W 25 minucie prawą strona urwał się Leszek Laszkiewicz i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Do końca tej części meczu Pasy atakowały, ale zmienić wyniku nie zdołały.
Trzecia tercja rozpoczęła się doskonale dla gospodarzy. Grając 4 na 4 zaatakowali z prawej strony i w chwili gdy ukarany zawodnik z Torunia wracał na lód silnym strzałem popisał się Nicolas Besch. Torunianie, którzy nie mięli już nic do stracenia odważniej zaatakowali jednak nawet grając w przewadze nie umieli znaleźć sposobu na dobrze dysponowanego Raszkę. Cracovia wreszcie zaczęła grać tak, jak oczekiwał tego Rudolf Rohaček: Twardo, agresywnie na bandach, oddając sporo strzałów z dystansu. Do końca spotkania obraz gry nie uległ zmianie i ambitni torunianie nie byli w stanie zmienić losów tego pojedynku. Cracovia szans na podwyższenie miała co niemiara, ale między słupkami wyśmienicie spisywał się Michał Plaskiewicz. Skapitulował po raz czwarty dopiero po strzale Pawła Kosidły z bliskiej odległości.
Pasy zwyciężyły zgodnie z planem, ale nie było to łatwe spotkanie. Torunianie pokazali, że zmiana trenera powoli przynosi efekty. Jedno jest pewne. Nesta w rundzie zasadniczej napędzi sporo strachu jeszcze niejednemu zespołowi.
Comarch Cracovia - Nesta Karawela Toruń 4:1 (0:0, 2:1, 2:0)
1:0 - Michał Piotrowski (Sebasian Biela) '22
1:1 - Milan Baranyk '24
2:1 - Leszek Laszkiewicz '25 5/4
3:1 - Nicolas Besch (Damian Słaboń, Leszek Laszkiewicz) '41 4/5
4:1 - Paweł Kosidło (Petr Dvořak) '57 5/4
Składy:
Cracovia: Raszka (Radziszewski) - Wajda, Besch, Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop, Immonen (2), Kosidło, Dvořak (4), Lenius - Kowalówka, Dulęba, Piotrowski (2), Biela, Witowski – Kulik (2), Sznotala, Horowski, Rutkowski, Cieślicki.
Toruń: Plaskiewicz (Witkowski) - Bluks, Gaisins (2), Bomastek (4+10) Kuchnicki (2), Marmurowicz (2) - Koseda, Smeja (4), Wróbel (4), Kalinowski, Baranyk - Lidtke (2), Porębski, Jankowski, Dzięgiel, Minge - Maj, Ziółkowski, Gościmiński, Chrzanowski, Winarski.
Kary: Cracovia - 8, Toruń - 30.
Sędzia: Paweł Breske.
Widzów: ok 700.