Festiwal nieskuteczności - relacja z meczu MMKS Podhale Nowy Targ - GKS Tychy

Hokeiści GKS-u Tychy co prawda zgodnie z planem pokonali w Nowym Targu MMKS Podhale, ale musieli się sporo namęczyć, by wywieźć z Małopolski komplet punktów. Gospodarze bowiem grali bardzo ambitnie w obronie i nie dopuścili tyszan do wielu podbramkowych sytuacji.

Początek pojedynku nieoczekiwanie toczył się pod dyktando miejscowych hokeistów. Bramkę tyskiej ekipy ostrzeliwali kolejno Mateusz Michalski, Piotr Ziętara, a także Jarosław Różański. Jednak wszystkie te próby udanymi interwencjami powstrzymywał Arkadiusz Sobecki. Chwilę później golkiper GKS-u był bliski kapitulacji. To, że nie musiał wyjmować krążki z siatki, może zawdzięczać jedynie Bartłomiejowi Bombie. Zawodnik MMKS-u w sobie tylko znany sposób nie trafił bowiem do pustej bramki po świetnej akcji z Bartłomiejem Neupauerem. Ich dwójkową wymianę podań próbowali powtórzyć Dawid Olchawski z Piotrem Kmiecikiem, ale tym razem Sobecki był na posterunku. Po zmasowanych atakach gospodarzy, wreszcie do głosu doszli faworyzowani przyjezdni. Uderzenia Radosława Galanta oraz Pawła Banachewicza nie przyniosły jednak rezultatu. Pierwszy z nich kilka minut później mógł otworzyć wynik spotkania, ale fantastycznie zachował się Tomasz Rajski, który wykazał się niebywałym wręcz refleksem przy uderzeniu 22-letniego gracza GKS-u. Premierowa odsłona zakończyła się wynikiem bezbramkowym.

Kolejna tercja meczu rozpoczęła się zupełnie inaczej, niż pierwsza. To goście rzucili się na zawodników MMKS-u i właściwie nie dali im wyjść z własnej części lodowiska. Strzały Adriana Parzyszka i Łukasza Sokoła obronił jeszcze Rajski, lecz przy uderzeniu Tomasza Kozłowskiego bramkarz nowotarskiego zespołu nie miał nic do powiedzenia. To trafieni wyraźnie podcięło skrzydła ambitnym gospodarzom. Chwilę później bowiem dwóch miejscowych hokeistów wylądowało na ławce kar. Ale nawet mimo braku Neupauera i Kmiecika, gracze Podhala zdołali utrzymać tylko jednobramkową stratę do GKS-u. Choć dopisało im też szczęście, bo Roman Simicek zmarnował wyborną wydawałoby się okazję do podwyższenia wyniku. Końcówka drugiej części potyczki to w zasadzie popis bramkarskich umiejętności Tomasza Rajskiego. Golkiper miejscowej drużyny najpierw zapobiegł utracie gola po strzale Bartosza Ciury, a chwilę potem obronił bardzo silne uderzenie Tomasza Kozłowskiego. Rezultat 0:1 po 40 minutach dawał jeszcze gospodarzom nadzieję na punkty, które w ich sytuacji byłyby niezwykle cenne i potrzebne.

Ostatnia część meczu była już istnym festiwalem nieskuteczności ze obu stron. Zarówno gospodarze, jak i goście co chwilę "popisywali" się zmarnowaną sytuacją, która powinna być zamieniona na bramkę. Najpierw Marcin Kozłowski, który mając przed sobą tylko Rajskiego, nie był w stanie podwyższyć wyniku. Jego wyczyn dwie minuty później skopiował Adam Bagiński. Z tą tylko różnicą, że strzelił obok bramki, a nie w bramkarza MMKS-u. Na 5 minut przed końcem pojedynku ogromna szansa otworzyła się przed miejscowymi zawodnikami. Na ławkę kar powędrowali bowiem Sokół i Galant. To pozwoliło nowotarżanom przez 120 sekund grać z przewagą dwóch hokeistów. Ale nawet grając 5/3 nie potrafili oni zdobyć gola wyrównującego. A powinni, a wręcz musieli to zrobić. Piotr Ziętara nie trafił jednak… na pustą bramkę gości. Powracający na lód Galant nie zdążył długo nacieszyć się walką na lodzie, bowiem kilkanaście sekund później ponownie trafił na ławkę kar za uderzanie. Nieco podłamani niewykorzystaną sytuacją Ziętary gospodarze w ostatnich minutach opadli z sił i minimalnie ulegli tyszanom. Pozostawili jednak dobre wrażenie i udowodnili, że stać ich na równorzędną walkę nawet z wicemistrzami Polski.

MMKS Podhale Nowy Targ - GKS Tychy 0:1 (0:0,0:1,0:0)

0:1 - Tomasz Kozłowski 26' 5/5

MMKS Podhale: Rajski (Niesłuchowski) - Kapica, Sulka, Czuy, Ziętara, Różański - Bryniczka, Łabuz, Kmiecik, Neupauer, Bomba - Wielkiewicz, Szumal, Landowski, Olchawski, Michalski - Gacek

GKS Tychy: Sobecki (Rączka) - Jakes, Bobcak, Bagiński, Simicek, Woźnica - Ciura, Csorich, M.Kozłowski, Da Costa, T.Kozłowski - Gwiżdż, Majkowski, Galant, Parzyszek, Witecki - Sokół, Kotlorz, Banachewicz, Sośnierz, Przygodzki

Sędziowali: Radzik - Młynarski, Przyborowski

Źródło artykułu: