Walka o każdy centymetr lodu - relacja z meczu Comarch Cracovia - GKS Tychy

Po fatalnym występie przeciwko Unii Oświęcim gospodarze wcale nie byli faworytami tego meczu. Przeciwko wiceliderowi hokeiści Pasów wyszli bardzo skoncentrowani i konsekwentnie realizowali przedmeczowe założenia. W efekcie, po meczu pełnym walki, 3 punkty zostały pod Wawelem.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkanie rozpoczęło się idealnie dla mistrzów Polski. Piotr Sarnik wrzucił krążek w tercję GKS, a akcję kontynuował Aron Chmielewski. Krążek trafił na niebieska linię do Patrika Prokopa, który potężnym strzałem umieścił go w siatce. Tyszanie grali bardzo niepewnie w obronie co było wodą na młyn aktywnych gospodarzy. Trener Rudlf Rohaček nieco inaczej ustawił swoich zawodników, skupiając się na dokładnej grze w defensywie. Po kilku minutach otrząsnęli się goście i dwukrotnie po strzałach Mariana Csoricha oraz Teddyego Da Costy mogli zdobyć wyrównującą bramkę. Tymczasem w 11 minucie było już 2:0. Strzał z niebieskiej linii Nicolasa Bescha przejął stojący przed bramką gości Aron Chmielewski i nie miał problemów z pokonaniem Arkadiusza Sobeckiego. Tyszanie natychmiast rzucili się do ataku ale między słupkami krakowskiej bramki wyśmienicie prezentował się Ondřej Raszka. Wynik podwyższyć mógł na 5 minut przed końcem tercji Damian Słaboń, ale nie trafił w krążek wyłożony przez Piotra Sarnika. Do końca tercji mieliśmy dobre i zacięte spotkanie.

Na początku drugiej tercji obraz gry nie uległ zmianie. Cofnięta Cracovia przyjmowała przeciwnika w środkowej tercji, a każdą akcję ofensywną starała się zakończyć strzałem. Tyszanie nie mogli znaleźć sposobu na tak zorganizowanego mistrza Polski i z rzadka zagrażali bramce Pasów. Trener Wojciech Matczak starał się znaleźć sposób na grę przeciwnika zwłaszcza w tercji neutralnej i od 35 minuty goście zaczęli łapać swój rytm gry. Efekty przyszły kilka minut później. Tuż przed końcem meczu po wygranym wznowieniu krążek trafił do Łukasza Sokoła, który uderzył bez namysłu. Guma otarła się jeszcze o któregoś z zawodników i wpadła do bramki obok zasłoniętego Raszki. Po tym golu Pasy oddały inicjatywę i tylko Raszce zawdzięczają, że przed końcem tercji tyszanie nie doprowadzili do wyrównania.

Tyszanie po przerwie wyszli dobrze umotywowani. Już w pierwszych minutach do wyrównania mógł doprowadzić Jakub Witecki, ale nie trafił czysto w krążek podany zza bramki. Optyczna przewagę mieli cały czas gości, nie potrafili swojej przewagi udokumentować bramką. Gospodarze doskonałą sytuacje mieli w połowie tercji, kiedy to przez blisko 2 minuty grali w podwójnej przewadze. Okazało się jednak, że podobnie jak w meczu z Unią, u mistrzów Polski szwankuje ten element gry. Na 33 sekundy przed końcem tercji czas wziął trener gości i wycofał z bramki Sobeckiego. W efekcie mieliśmy silny strzał Michała Kotlorza z lewej strony. Kolejna dobra interwencja Raszki spowodowała, że wynik tego spotkania nie uległ już zmianie.

Comarch Cracovia - GKS Tychy 2:1 (2:0, 0:1, 0:0)
1:0 - Patrik Prokop (Rafał Martynowski) ‘1
2:0 - Aron Chmielewski (Nicolas Besch, Rafał Martynowski) ‘11
2:1 - Łukasz Sokół (Grzegorz Pasiut) ‘38

Składy:

Cracovia: Raszka (Radziszewski) - Wajda, Besch, Laszkiewicz, Słaboń, Sarnik - Prokop (2), Wilczek, Chmielewski (2), Dvořak, Martynowski (2) - Kowalówka, Witowski, Piotrowski, Rutkowski, Kosidło - Kulik, Dulęba, Lenius, Biela, Horowski.

GKS: Sobecki (Rączka) - Csorich, Bobček, Bagiński (2), Simiček (4), Woźnica (2) - Kotlorz, Sokół, Pasiut, Parzyszek, Da Costa (2) - Majkowski,Ciura, Witecki, Galant (2), T. Kozłowski - Wanacki, Mejka, M. Kozłowski, Sosnierz, Przygodzki.

Kary: Cracovia - 6, GKS - 12.

Sędzia: Tomasz Radzik.

Widzów: ok. 1000.

Źródło artykułu: