Początek spotkania to uważna gra obu zespołów, które były świadome stawki tego meczu. Optyczną przewagę posiadali gospodarze, którzy oddali więcej strzałów na bramkę Arkadiusza Sobeckiego. Jednak pierwszą groźną akcję stworzyli tyszanie, a konkretnie Michał Woźnica, który objechał Mateusza Rompkowskiego, ale jego strzał obronił Kamil Kosowski.
W kolejnych minutach to miejscowi doszli do głosu i oddali kilka groźnych strzałów. Swoich sił próbowali trzykrotnie Petr Lipina, a także Maciej Urbanowicz i Patryk Kogut, lecz za każdym razem na posterunku był Sobecki. W końcówce pierwszej tercji jastrzębianie grali w przewadze, ale na prowadzenie mogli wyjść goście, którzy przeprowadzili groźną kontrę. Lepszy od Łukasza Sokoła w sytuacji jeden na jednego okazał się jednak Kosowski.
Druga tercja przyniosła zdecydowanie więcej emocji. Już w 40. sekundzie wspaniałym podaniem popisał się Richard Kral, a Petr Lipina w sytuacji sam na sam minął Sobieckiego i wpakował krążek do pustej bramki. Pięć minut później okazję do wyrównania miał Woźnica, lecz Kosowski popisał się świetną interwencją. W 28. minucie gospodarze prowadzili już 2:0. Mateusz Danieluk minął obrońcę tyszan i oddał strzał, który odbił Sobecki, jednak przy dobitce był już bezradny. Sędzia główny skorzystał z analizy wideo i ostatecznie uznał bramkę. W odpowiedzi świetnych okazji nie wykorzystali Roman Simicek, Krzysztof Majkowski i Grzegorz Pasiut.
Chwilę później Tychy grały w podwójnej przewadze, którą zdołali wykorzystać, a strzelcem gola okazał się Teddy Da Costa. W kolejnej akcji do remisu mógł doprowadzić Woźnica, ale będąc sam przed bramką obił tylko poprzeczkę. Gdy wydawało się, że druga tercja zakończy się jednobramkowym prowadzeniem jastrzębian, na kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną krążek przed tyską bramką odbił się od łyżwy jednego z zawodników, a pierwszy dopadł do niego Marcin Słodczyk i strzałem pod poprzeczkę umieścił go w bramce.
W trzeciej tercji zadowoleni z korzystnego wyniku podopieczni Jiriego Reznara nie forsowali tempa, grając mądrze w obronie, przez którą tyszanie nie potrafili się przebić. W 45. minucie groźną kontrę wyprowadzili gospodarze, jednak ani Dąbkowski, ani Urbanowicz nie zdołali pokonać Sobeckiego. Kolejne minuty to zacięta walka, a żadna ze stron nie potrafiła stworzyć groźniejszej sytuacji. Dopiero na trzy minuty przed końcem strzał z dystansu oddał Bartosz Dąbkowski, który odbił Sobecki, a najsprytniejszy okazał się Richard Bordowski, dobijając krążek do pustej bramki. Ostatecznie jastrzębianie zdobyli trzy punkty i pozostali w walce o czołową czwórkę.
- Musimy przełknąć tę porażkę. Dla Jastrzębia był to mecz o życie, a my jeszcze mamy swoje szanse. Nasza skuteczność dzisiaj nie pozwoliła na to, żeby zwyciężyć. Mieliśmy swoje szanse, mieliśmy sytuacje sam na sam na początku meczu, w których nie zdobyliśmy gola. Przy wyniku 2:1 wydawało się, że jesteśmy jeszcze w stanie odwrócić losy tego spotkania, ale bramka do szatni w drugiej tercji spowodowała, że było to już bardzo trudne zadanie - mówił na pomeczowej konferencji trener GKS-u Tychy, Wojciech Matczak.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 4:1 (0:0, 3:1, 1:0)
1:0 - Petr Lipina (Richard Kral, Mateusz Bryk) 21`
2:0 - Mateusz Danieluk 28`
2:1 - Teddy Da Costa (Marcin Kozłowski, Adrian Parzyszek) 31` 5/3
3:1 - Marcin Słodczyk (Richard Bordowski) 40`
4:1 - Richard Bordowski (Marcin Słodczyk, Bartosz Dąbkowski) 57` 5/4
Składy:
JKH GKS Jastrzębie: Kosowski (Elżbieciak) - Labryga, Bryk, Danieluk, Lipina, Kral - Rompkowski, Dąbkowski, Urbanowicz, Słodczyk, Bordowski - Pastryk, Ivicić, Kulas, Kąkol, Drzewiecki - Górny, Kogut, Strużyk, Marzec.
GKS Tychy: Sobecki (Rączka) - Csorich, Wanacki, Bagiński, Pasiut, Woźnica - Kotlorz, Sokół, Kozłowski, Parzyszek, Da Costa - Majkowski, Ciura, Witecki, Simicek, Galant - Mejka, Bobcek, Kozłowski, Sośnierz, Przygodzki.
Kary: JKH - 10 minut, Tychy - 4 minuty.
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk oraz Rafał Gawron, Bartosz Kaczmarek.
Widzów: 1500.