Jak skomplikować sobie sytuację - relacja z meczu GKS Tychy - Aksam Unia Oświęcim

Która z drużyn by przegrała, komplikowała sobie sytuację w tabeli przed ostatnią kolejką. Dobrze umotywowani gospodarze chcieli zapobiec nerwowej końcówce i szybko zdobyć gola. Zamiast tego stracili bramkę i do ostatniej syreny gonili wynik. Nie zdołali wywalczyć nawet punktu i znacznie skomplikowali sobie sytuację w tabeli na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej.

W tym artykule dowiesz się o:

Tyszanie dobrze rozpoczęli to spotkanie. Grali szybko i z pomysłem, chcąc jak najszybciej zdobyć bramkę. Ich plan legł w gruzach już w 5 minucie, gdy po strzale Radka Prochaski fatalnie zachował się Arkadiusz Sobecki. Bramkarz gospodarzy myślał, iż guma poszła w bok i odsłonił całą bramkę. Do krążka dopadł Wojciech Stachura i nie miał problemów z umieszczeniem go w sieci bramki gospodarzy. Wyrównał na 1:1 trzy minuty później Grzegorz Pasiut zmieniając tor lotu krążka po strzale Michała Kotlorza. Spotkanie z każdą minutą robiło się ciekawsze. Wreszcie w 14 minucie Radek Prochaska zagrał przed bramkę, a z klepy po raz drugi Sobeckiego pokonał Wojciech Stachura. W chwilę później mogło być już 1:3 po niepewnej obronie tyskiego bramkarza. Do końca tercji goście jeszcze kilkukrotnie niepokoili defensorów GKS.

Na początku drugiej tercji gospodarze byli bliscy wyrównania. Na ławce kar zasiadł Petr Tabaček, a tyszanie przez dwie minuty sprawdzali formę Przemysłąwa Witka. Potem jednak mecz ponownie się wyrównał. W 29 minucie sam na sam z Witkiem wyjechał Adrian Parzyszek, ale ten pojedynek przegrał. Jednak co się odwlecze to nie uciecze. W połowie meczu z lewej strony uderzał Michał Kotlorz. Krążek odbił się od bramkarza Unii i dobił go Jakub Witecki wyrównując na 2:2. Po drugiej stronie w kilka sekund później niesamowitą interwencją popisał się Sobecki po indywidualnej akcji Roberta Krajčego.

W trzeciej części nadal obserwowaliśmy dobre i szybkie spotkanie Co chwilę to pod jedną, to pod drugą bramką dochodziło do spięć. Wreszcie w 46 minucie na środek tercji obronnej tyszan krążek zagrał Lukas Řicha. Bez przyjęcia uderzył Miroslav Zatko i zmieścił gumę tuż przy słupku Sobeckiego. Tempo meczu nie malało. To Sobecki, to Witek musieli łapać krążki po akcjach przeciwników, a kibice w Tychach obserwowali spięcia pod obiema bramkami. Wyrównanie mógł zdobyć, po składnej akcji swojego zespołu Michał Woźnica. Nie zdołał jednak z bliska pokonać dobrze dysponowanego Przemysława Witka. Na niecałe 2 minuty przed końcem Wojciech Matczak zdecydował się wziąć czas, a tuż po wznowieniu do boksu zjechał Arkadiusz Sobecki. Mimo, że gospodarze grali z przewagą (pod koniec tercji przez moment nawet podwójną) jednego zawodnika nic z tego nie wyszło. Tyszanie przegrali bardzo ważny mecz i wybitnie skomplikowali sobie sytuację w tabeli.


GKS Tychy - Unia Oświecim 2:3 (1:2, 0:1, 0:1)

0:1 – Wojciech Stachura (Radek Prochaska) 5’
1:1 – Grzegorz Pasiut (Michał Kotlorz) 8’
1:2 – Wojciech Stachura (Radek Prochaska) 15’
2:2 – Jakub Witecki (Michał Kotlorz, Radosław Galant) 30’
2:3 – Miroslav Zatko (Lukas Riha, Peter Tabaček) 46’

Składy:

GKS - Sobecki (Rączka) - Kotlorz, Csorich, Bagiński, Pasiut (2), Woźnica (2) - Wanacki, Sokół, M. Kozłowski, Parzyszek (2), Da Costa - Ciura, Majkowski, Witecki, Galant, T. Kozłowski - Mejka, Bobcek, Przygodzki, Sośnierz, Banachewicz.

Unia: Witek (Zborowski) - Urbańczyk, Zatko (2), Riha, Tabacek (2), Krajci - Noworyta, Piekarski, Stachura, Prochazka, Łopuski - Gabryś, Połącarz, Kowalówka, Jakubik, Wojtarowicz - Cinalski, Kasperczyk, Valusiak, Jaros (2), Modrzejewski.

Kary: GKS - 6, Unia - 6.

Sędzia: Przemysław Kępa.

Widzów: ok. 3000.

Komentarze (0)