Popis kapitana
Pierwsze minuty to przewaga tyszan, aż do ósmej minuty kiedy to do tercji gości wpada Zoltan Kubat i umieszcza krążek w siatce po podaniu Przemysława Bomastka. Na drugą bramkę nie trzeba było długo czekać. Tym razem nie asystą, ale golem do statystyk wpisał się kapitan TKH wykorzystując podanie zza bramki Jarosława Dołegi. Pierwsza tercja była popisem toruńskiego kapitana, który próbował strzelić jeszcze jedną bramkę, ale na posterunku stał Arkadiusz Sobecki .
Już 3:0
Początek drugiej tercji wyglądał podobnie jak tercja pierwsza. W 26 minucie zespół gości popełnia fatalny błąd przeprowadzając zmianę i trzech napastników TKH atakowało osamotnionego w bramce Sobeckiego. Sytuacji tej nie wykorzystał Arkadiusz Marmurowicz, którego w desperacki sposób powstrzymali obrońcy GKS-u. W 30 minucie Przemysław Bomastek przypomniał wszystkim, że jest w świetnej formie. Wykorzystał podanie z prawego skrzydła Samiego Salonena. Swojej szansy na pokonanie Sobeckiego szukali również Rafał Cychowski, Łukasz Chrzanowski i Vladimir Burzil. Zwłaszcza ten drugi miał stuprocentową sytuację, która zakończyła się na bramkarzu tyszan. Z każdą chwilą rosła agresja w grze. Na zakończenie drugiej tercji za bramką GKS-u wybuchła wielka bijatyka, w której brało udział siedmiu hokeistów. Wbrew zasadom fair play w bójce wzięło udział czterech tyszan przeciwko trzem zawodnikom toruńskim.
Świąteczny sen gospodarzy
Trzecia tercja zaczęła się od kary technicznej za wstrzymywanie rozpoczęcia gry dla zespołu gości. Jednocześnie na ławce kar znajduje się pięciu zawodników GKS-u Tychy. Ekipa gospodarzy oddaje inicjatywę gościom, mimo kilku prób ataków na bramkę Sobeckiego. Szybki kontratak w osłabieniu na bramkę zamienił Piotr Sarnik. W tym momencie na toruńskim lodowisku wszyscy są przekonani, że to jedynie bramka honorowa. Tyszanie bez problemu zakładają zamek na tercji gospodarzy. Na pięć minut przed końcem meczu podanie Sebastiana Gonery zamienia na bramkę Robin Bacul. W grę zawodników TKH prócz senności, daje się teraz zauważyć również nerwowość. Dwie minuty później Tomasz Wołkowicz wygrał wznowienie i wyłożył krążek Sarnikowi, który uderzył z pierwszego krążka. Mamy remis.
Plaster najlepszy na karne
W dogrywce przewaga miała ekipa TKH, ale nie przyniosła ona decydującego rozstrzygnięcia. Serię rzutów karnych otworzył pewny strzał Jarosława Dołęgi. Ze strony tyszan psychicznego obciążenia nie wytrzymał Tomasz Proszkiewicz. Były zawodnik ekipy gospodarzy strzelił prosto w słupek bramki. Drugiego karnego dla TKH wykorzystał Bomastek, który nie pozostawił tym samym wątpliwości kto był najlepszym zawodnikiem meczu, a Michał Plaskiewicz bezbłędnie przeczytał intencje Sarnika i było po meczu. Dwa punkty zostały w Toruniu.
TKH Nesta Toruń - GKS Tychy 4:3(2:0,1:0,0:3)
1:0 Zoltan Kubat (Przemysła Bomastek, Jarosław Dołęga) 7:01’
2:0 Przemysław Bomastek (Sami Salonen, Jarosław Dołęga) 9:32’
3:0 Przemysław Bomastek (Sami Salonen) 30:04’
3:1 Piotr Sarnik (Adam Bagiński) 47:07’
3:2 Robin Bacul (Sebastian Gonera, Arkadiusz Sobecki) 55:35’
3:3 Piotr Sarnik (Wołkowicz Tomasz) 57:10’
Składy
TKH: Plaskiewicz; Dąbkowski – Burzil(4), Kubat(4) – Cychowski(4), Koseda(2) - Piotrowski; Bomastek - Salonen - Dołęga, Marmurowicz(4) – Paakkarinen(6) – Dzięgiel(4), Jastrzębski - Koszarek - Chrzanowski, Wiśniewski - Kuchnicki - Wieczorek.
GKS: Sobecki; Gonera(2) – Gwiżdż(2), Mejka - Majkowski, Kotlorz(4) – Śmiełowski(4); Bacul(4) – Jakubik(2) - Paciga, Proszkiewicz – Garbocz(2) - Sarnik, Wołkowicz(2) – Bagiński(6) – Woźnica(2), Baranowski(2) - Krzak - Maćkowiak.
Kary: TKH: 28 – GKS: 32