Świetny mecz i wysokie zwycięstwo ze Słowenią (4:1), pokonanie reprezentacji Austrii po dobrej grze w defensywie (1:0) oraz rozgromienie Japończyków (10:4). Po takich wynikach, przede wszystkim ze spadkowiczami z elity, awans Biało-Czerwonych do najlepszej szesnastki świata powinien być formalnością. Tak się jednak nie stało, ponieważ serię tych udanych spotkań poprzedziły dwie, wysokie porażki z Włochami (1:3) oraz Koreą Południową (1:4).
Ostatecznie podopieczni Jacka Płachty zajęli w turnieju trzecie miejsce, a drugą pozycję, która może także zagwarantować awans do elity, przegrali przez niepowodzenie w meczu z włoską drużyną.
Starciem z zespołem z półwyspu Apenińskiego gospodarze mistrzostw zainaugurowali walkę o elitę. Przed rozpoczęciem zawodów polskie media poświęciły wiele miejsca hokejowi, a głośno zaczęły mówić o tym, że nasi reprezentanci są gotowi awansować do elity. Nadmuchaliśmy balonik, ale zaostrzenie apetytów kibiców miało racjonalne postawy.
Polska liga hokejowa stoi na coraz wyższym poziomie. Ostatni finał mistrzostw kraju, w którym Comarch Cracovia Kraków dopiero po siódmym meczu sięgnęła po kolejny złoty medal w historii klubu, stał na bardzo wysokim poziomie. Srebrni medaliści, GKS Tychy, wraz z krakowianami stworzyli kapitalne widowiska. Do tego po raz pierwszy w historii polskiej ligi jej przedstawiciel, dokładniej Comarch Cracovia Kraków, zagra w Hokejowej Lidze Mistrzów. Na szczeblu reprezentacyjnym Biało-Czerwoni cały czas liczą się w walce o wyjazd na Igrzyska Olimpijskie w Pjongczang, ponieważ w Budapeszcie wygrali turnieju prekwalifikacyjny, pokonując m. in. silnych Węgrów.
Dokładając do tych wszystkich sukcesów atut gospodarza, media miały prawo sporo oczekiwać od polskich hokeistów. Druga część turnieju w ich wykonaniu pokazała, że nie były to puste przesłanki. Dlaczego zatem reprezentanci Polski tak słabo rozpoczęli mistrzostwa, skoro sportowo byli dobrze przygotowani co pokazały mecze ze Słowenią i Austrią?
Odpowiedź na kolejnej stronie.
[nextpage]Po raz kolejny zawiodła głowa. Trudno inaczej wytłumaczyć porażki z Włochami i Koreą Południową, gdy pokonuje się pewnie spadkowiczów z elity. Presja awansu splotła nogi polskim hokeistom w starciu z Włochami. Po porażce na inaugurację, zawodnicy znad Wisły postawili się w trudnej sytuacji, co przełożyło się na jeszcze większy stres przed starciem z Azjatami. Dopiero po dwóch porażkach, gdy wydawało się, że Biało-Czerwoni nie liczą się już w walce o awans, presja oczekiwań zeszła z gospodarzy, a ci zaprezentowali świetny hokej w meczach z wyżej notowanymi drużynami.
Tym samym Jacka Płachta, jego asystenci oraz sami zawodnicy cały czas muszą pracować nad przygotowaniem mentalnym. Przygotowaniem, które od lat nie jest najmocniejszą stroną w polskim sporcie. Pierwszy przykład to piłkarze ręczni podczas mistrzostw Europy u siebie. Owszem ten turniej Biało-Czerwoni przegrali głównie przez błędy taktyczne, ale świetny początek mistrzostw nadmuchał balon oczekiwań do granic możliwości i wytworzył presję, której gospodarze nie udźwignęli.
Wracając do hokeja, postawa Biało-Czerwonych w drugiej części zawodów dała wiele powodów do optymizmu. Jeśli pod wodzą młodego i utalentowanego trenera Płachty nasi reprezentanci dalej będą czynić takie postępy i popracują także nad przygotowaniem mentalnym, wówczas za rok powinni postawić już obie łyżwy na drodze ku elicie, a awans do IO w Pjongczang wcale nie będzie mission impossible.
Szymon Łożyński
Przeczytaj więcej tekstów tego autora -->>
ZOBACZ WIDEO 20 minut ubierania stroju. Trudny żywot hokejowego bramkarza (źródło TVP)
{"id":"","title":""}