MŚ w hokeju: 50 zawodników odmówiło kadrze. Finowie zaskoczyli świat i zdobyli złoto

Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: hokejowa reprezentacja Finlandii świętująca zdobycie mistrzostwa świata 2019
Getty Images / Martin Rose / Na zdjęciu: hokejowa reprezentacja Finlandii świętująca zdobycie mistrzostwa świata 2019

Nie ma mowy o przypadku, gdy eliminujesz naszpikowaną gwiazdami z NHL Szwecję, murowanego faworyta do złota Rosję, a w finale pokonujesz zawsze silną Kanadę. "Bezimienna" reprezentacja Finlandii od niedzieli zasiada na tronie światowego hokeja.

W tym artykule dowiesz się o:

Aleksander Barkov, Mikko Rantanen, Sebastian Aho, Patrik Laine, Teuvo Teräväinen, Mikael Granlund, Kasperi Kapanen, Miro Heiskanen, Esa Lindell, Jesperi Kotkaniemi, Tuukka Rask, Pekka Rinne. Gdyby tak zaczynała się lista bohaterów fińskiej ekipy z mistrzostw świata 2019, nie można by mówić o sensacji. Jednak żadna z powyższych gwiazd z ligi NHL nie znalazła się w składzie Suomi na turniej w Bratysławie i Koszycach.

Mało tego. Absencji było znacznie więcej. Komentujący finał mistrzostw świata Jacek Laskowski wspomniał o ponad 50 zawodnikach, którzy odmówili występów w reprezentacji Finlandii. Rezygnowali z różnych powodów. Jedni walczyli jeszcze w play-offach ligi NHL, gdy rozpoczynały się mistrzostwa. Innym kończą się kontrakty i nie chcieli ryzykować kontuzji. A część hokeistów wykluczyły z gry właśnie urazy.

Trzeci garnitur

- To nie był ani pierwszy, ani drugi najsilniejszy skład reprezentacji Finlandii. Jednak trener Jukka Jalonen po raz kolejny pokazał, że nie potrzebuje gwiazd, aby stworzyć świetny zespół. Udowodnił to w Bratysławie - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Patryk Rokicki, komentator TVP Sport.

ZOBACZ WIDEO Czy Witold Bańka podałby rękę dopingowiczom? "Sportowiec złapany na dopingu to oszust"

Jalonen to jeden z najlepszych trenerów w historii hokeja w Finlandii. W 2010 r. wywalczył z reprezentacją Suomi brązowy medal igrzysk olimpijskich w Vancouver, a rok później mistrzostwo świata (co ciekawe, podobnie jak w 2019 r. - w Bratysławie). Pracował także z młodzieżą. W 2016 r. sięgnął po złoto mistrzostw świata do lat 20.

56-latek jest w ojczyźnie cenionym fachowcem, ale przed MŚ na Słowacji niektórzy kibice zwątpili w jego wybór. Fińskie media pisały o "bezimiennej" reprezentacji (zagraniczne portale używały hasła "No Name Team"). Mało kto wierzył, że może ona przebić się do strefy medalowej.

Jalonen wyselekcjonował kadrę, w której znalazło się zaledwie dwóch graczy z NHL - Henri Jokiharju (Chicago Blackhawks) i Juho Lammikko (Florida Panthers). Choć niektórzy żartują, że w sumie jeden, bo zarówno Jokijarhu, jak i Lammikko spędzili po pół sezonu w drużynach farmerskich w lidze AHL. Dominowali zawodnicy z klubów krajowych. Najbardziej w oczy rzucała się liczba 18 - aż dla tylu hokeistów był to debiut w mistrzostwach świata.

Finowie rozpoczęli turniej od zwycięstwa z Kanadą 3:1, co stanowiło sporą niespodziankę. W grupie doznali dwóch porażek: z USA (2:3 po dogrywce) i z Niemcami (2:4). W ćwierćfinale trafili na broniących tytułu mistrza świata Szwedów. Na półtorej minuty przed końcem przegrywali 3:4, ale kapitan Marko Anttila wyrównał, a w dogrywce Sakari Manninen dał zwycięstwo Suomi.

"Najgorsza reprezentacja" w historii? No to im pokażemy!

"Leijonat", czyli "Lwy", pisały piękną historię także w kolejnych spotkaniach fazy pucharowej. W półfinale wygrały z Rosją 1:0, a w finale powtórzyły wynik z pierwszego meczu z Kanadą - 3:1. - Niesamowita droga w play-offach. Finowie pokonali trzy najmocniejsze zespoły na tym turnieju. Szwedów naszpikowanych gwiazdami z NHL, tak samo Rosjan, którzy byli murowanym faworytem do złota, a na koniec Kanadę. Wprawdzie także osłabioną, ale świetnie spisywała się na tych mistrzostwach - mówi nam Patryk Rokicki.

Zobacz także: MŚ w hokeju: Finlandia zatrzymała Rosję i zagra w finale. Zdecydowała jedna bramka

W światowych mediach zwycięstwo Finów komentowane jest jako "szok" czy "sensacja". Czy największa w historii mistrzostw świata? Patryk Rokicki z tak postawioną tezą się nie zgadza. - To za mocne słowo, ponieważ na przestrzeni ostatnich trzech lat reprezentacja Finlandii wygrała cztery razy mistrzostwa świata do lat 20 i do lat 18, więc ten fiński potencjał jest ogromny. Można było się spodziewać, że w końcu eksploduje także w seniorskim hokeju, mieliśmy tego potwierdzenie na turnieju na Słowacji - kontynuuje komentator TVP Sport.

Na poniższym zdjęciu Jukka Jalonen i bramkarz Kevin Lankinen

- Wielu ludzi uważało, że nie wygramy zbyt dużo meczów, ale nie przejmowaliśmy się tym - mówił Lammikko. - W Finlandii pisano o nas, że to "najgorsza reprezentacja, która kiedykolwiek grała na mistrzostwach świata". Powiedzieliśmy sobie: "To im pokażemy" - stwierdził Toni Rajala, grający na co dzień w szwajcarskim EHC Biel.

Gdy Rosjanie, a zwłaszcza Kanadyjczycy, w końcówce meczu nacierali z pasją, chcąc odrobić straty, Finowie walczyli w myśl zasady "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego". Choć czasem brakowało już tchu, nadrabiali ofiarnością. Rzucali się na lód, by własnym ciałem blokować krążek.

Prawdziwy dowódca, świetny bramkarz i megatalent

Największą siłą fińskiej ekipy był kolektyw, trudno jednak nie wyeksponować kilku postaci, które miały spory udział w sukcesie. - W play-offach wyróżniłbym dwóch zawodników. Po pierwsze Marko Anttila. Nie miał żadnego punktu po fazie grupowej, natomiast później odpalił i strzelił w sumie cztery bramki, po jednej ze Szwecją i Rosją oraz dwa gole w finale. Jako kapitan był prawdziwym dowodzącym zespołu fińskiego. Po drugie, Kevin Lankinen, kolejny kapitalny fiński bramkarz. Finowie od lat słyną ze wspaniałych bramkarzy, Lankinen nawiązał do tej świetnej szkoły - podkreśla Patryk Rokicki.

Anttila (Jokerit Helsinki, liga KHL) i Lankinen (Rockford IceHogs, liga AHL) brylowali w ostatnich spotkaniach, z kolei w pierwszej fazie turnieju rewelacyjnie spisywał się Kaapo Kakko. 18-letni napastnik TPS Turku na "dzień dobry" strzelił dwa gole Kanadzie, a następnie hat-tricka w meczu ze Słowacją. Później trafił jeszcze tylko raz (z Danią), ale i tak wszyscy widzą w nim przyszłą gwiazdę ligi NHL.

- Kaapo Kakko zostanie wybrany albo z jedynką, albo z dwójką w drafcie NHL, który odbędzie się w czerwcu w Vancouver. Jest dwóch głównych kandydatów. Amerykanin Jack Hughes, który także grał na MŚ i ma za sobą bardzo dobry sezon za oceanem oraz Kakko, który świetnie zaczął mistrzostwa świata, natomiast później mocno przygasł. Wydaje mi się, że New Jersey Devils, którzy wybierają zawodnika z jedynką w drafcie, zdecydują się jednak na Amerykanina. A Kakko - z numerem 2 - trafi do New York Rangers - dodaje Patryk Rokicki.

Zobacz także: Mistrzostwa świata w hokeju. 18-letni Fin Kaapo Kakko robi furorę. "To nasz Messi"

Za rok Finowie bronić będą tytułu mistrzowskiego w Szwajcarii (Zurych i Lozanna). Z Jalonenem na ławce (trener ma kontrakt ważny także na przyszły sezon). Co zrobi Fin, gdy chęć powrotu do kadry zgłoszą największe osobistości tamtejszego hokeja?

- Jeżeli będzie potrzebował, to uzupełni sobie skład gwiazdami, których teraz zabrakło. Mówi się jednak także, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Doświadczenie Jalonena na pewno wskaże mu odpowiedni wybór. Wydaje mi się jednak, że w dużej mierze będzie ufał tym zawodnikom, z którymi pokazał, że można nawet bez gwiazd sięgnąć po złoto - kończy rozmowę z WP SportoweFakty komentator TVP Sport Patryk Rokicki.

Źródło artykułu: