Do Sanoka przyjechali między innymi: Adrian Miedziński, Paweł Przedpełski, Artur Czaja, Marcin Nowak, Tobiasz Musielak, Łukasz Sówka oraz trener młodzieżowej reprezentacji Polski - Rafał Dobrucki.
Dla większości z nich było to pierwsze spotkanie z taką odmianą lodowych wyścigów. Co zrobiło na nich największe wrażenie? Jednogłośnie stwierdzają, że był to moment wejścia w pierwszy łuk. - Dla mnie zawody w Sanoku to pierwsze zetknięcie z ice racingiem. Największe wrażenie zrobiło na mnie to, jak zawodnicy wchodzą w łuk. Dla kogoś kto nie miał jeszcze styczności z tą odmianą speedwaya wygląda to tak jakby mieli się w tym łuku nie złożyć. Rozmawialiśmy o tym z Pawłem Przedpełskim i Łukaszem Sówką i niewątpliwie to najbardziej zwróciło naszą uwagę - powiedział Artur Czaja.
Obok Artura, jednym z "debiutantów" na lodowym ściganiu był Tobiasz Musielak. Zawodnikowi leszczyńskiej Fogo Unii sanockie zawody bardzo się spodobały. - Wrażenia z zawodów w Sanoku mam jak najbardziej pozytywne. Byłem pierwszy raz w życiu na ice racingu i bardzo podziwiam lodowych gladiatorów. Wiedziałem, że jest to niebezpieczny sport, ale kiedy zobaczyłem na żywo jak zawodnicy wchodzą w czterech w pierwszy łuk to odebrało mi dech w piersiach! A poza tym nie wiedziałem, że jest możliwe tyle mijanek w tej odmianie żużla. Jedyny minus – zimno! Ale generalnie zawody jak najbardziej na plus - wspomina popularny "Tofeek".
Wśród obecnych żużlowców byli też i tacy, dla których ściganie na lodzie nie jest nowością. Łukasz Sówka i trener młodzieżowej kadry - Rafał Dobrucki mieli okazję uczestniczyć w zeszłorocznych Drużynowych Mistrzostwach Świata Lodowych Gladiatorów, organizowanych właśnie w Sanoku.
- To moje drugie zawody w Sanoku. Pierwszy raz byłem w zeszłym roku, na Drużynowych Mistrzostwach Świata i muszę przyznać, że ta odmiana speedwaya bardzo mi się spodobała. Ciężko porównać ją do klasycznego żużla, bo tu wszystko jest inne - motocykle ważą ponad 120 kilogramów, mają dwa biegi i opony uzbrojone w trzycentymetrowe kolce. Moim zdaniem jest to widowiskowa dyscyplina, zwłaszcza kiedy dochodzi do mijanek na torze. W tym roku oprócz emocji sportowych przygotowano wiele atrakcji, w których i ja miałem okazję wziąć udział, jak hokej na lodzie czy wyścigi łyżwiarskie. Myślę, że za to ogromny plus, bo mimo, że nie była to impreza rangi mistrzowskiej to organizatorzy zrobili duże show. Stawka zawodników też była bardzo wysoka, co świadczy o tym, że lubią oni jeździć w Sanoku i organizowane tam zawody mają duży prestiż w ice racingowym środowisku - mówi Łukasz Sówka.
Trener Dobrucki pod wrażeniem sanockich zawodów i atmosfery był już w zeszłym roku. Tegoroczna edycja również go nie rozczarowała. - Moje wrażenia po zawodach, zarówno w zeszłym roku, jak i tym, są bardzo dobre. Ice racing spodobał mi się od samego początku. Chciałbym pojechać też na wyścigi rozgrywane na innych torach, nie tylko tu w Sanoku. Coraz bardziej wkręcam się w ten sport i śmiało mogę stwierdzić, że stałem się fanem ice racingu.
Oprócz oglądania zawodów, na żużlowców, jak wspomniał Łukasz Sówka, czekały różne wyzwania sportowe. Wzięli oni udział w łyżwiarskim wyścigu VIPów, a nawet pokusili się na grę i strzelanie karnych wspólnie z hokejowymi Niedźwiadkami z Sanoka. Zawodnicy pokazali, że mają talent nie tylko do żużla, ale także bardzo dobrze radzą sobie w innych dyscyplinach sportu. A swoimi spostrzeżeniami i wrażeniami wraz z kibicami obserwującymi zawody przed telewizorami podzielili się Adrian Miedziński i Paweł Przedpełski. Wystąpili oni w roli ekspertów i komentatorów na antenie nSport, która transmitowała na żywo zmagania VII Ice Racing Sanok Cup.