Stawia jeden warunek, by igrzyska odbyły się w Polsce. "Widzieliśmy, co działo się w Katarze"

WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Partyka
WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Artur Partyka

To już oficjalna wiadomość. Polska powalczy o letnie igrzyska olimpijskie w 2036 r. - Zawsze trzeba mierzyć bardzo wysoko - podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty Artur Partyka. Były lekkoatleta stawia jeden warunek: racjonalizację kosztów.

- Mogę ogłosić, że rozpoczynamy starania o organizację letnich igrzysk olimpijskich w Polsce w 2036 roku. Obiecuję, że w najbliższych dwóch latach zrobię wszystko, by sprawić, że ta impreza zostanie przyznana właśnie nam. Wierzę, że tak się stanie - zapowiedział w środę prezydent Andrzej Duda podczas II Europejskiego Kongresu Sportu i Turystyki w Zakopanem.

Po raz pierwszy w historii Polska będzie się starać o organizację letnich igrzysk olimpijskich. Walczyliśmy o zimowe, ale w 2006 r. Zakopane przepadło w głosowaniu. Natomiast kandydatura Krakowa (ws. zimowych igrzysk 2022) została wycofana po referendum w 2014 r.

- Nie mielibyśmy szans, zima jest u nas niewielka. Wyleczyliśmy się z zimowych igrzysk. Ale letnie - dlaczego nie? - rozpoczyna rozmowę z WP SportoweFakty Artur Partyka, były lekkoatleta, trzykrotny olimpijczyk.

ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką. Szaleństwo na lotnisku, spotkanie z premierem. Zobacz kulisy powrotu siatkarzy

Zdaniem wicemistrza olimpijskiego z Atlanty starania o igrzyska w 2036 roku to wyzwanie, które warto podjąć. Były skoczek wzwyż porównuje to do dyscypliny, którą niegdyś uprawiał.

- Wyniosłem to ze sportu. Zawsze trzeba bardzo wysoko mierzyć, bardzo wysoko stawiać sobie poprzeczkę. Traktuję tę decyzję w kategoriach wyzwania. Jesteśmy po bardzo dużych perturbacjach związanych z ostatnimi sytuacjami - pandemią oraz wojną w Ukrainie. Mamy jednak aż 13 lat. Będziemy w zupełnie innym cyklu koniunkturalnym. Wyznaczenie tak ambitnego celu jest dla naszego kraju bardzo korzystną sprawą. Spróbujmy pokonać tę poprzeczkę - podkreśla Artur Partyka.

Przed Euro 2012 też było wielkie zdziwienie

Nasz rozmówca przywołuje sytuację sprzed prawie dwóch dekad. W 2005 r. Polska, wraz z Ukrainą, złożyła kandydaturę do organizacji piłkarskich mistrzostw Europy - Euro 2012.

- Pamiętam, jakie było zdziwienie. Też wszyscy pytali: "Z czym?", "Jak?", "Gdzie?", "Przecież nie mamy stadionów". Okazało się, że zrobiliśmy ten turniej i daliśmy radę. Zawsze świetnie dajemy sobie radę w wychodzeniu z takich sytuacji. Dlatego uważam, że letnie igrzyska olimpijskie to fajne wyzwanie dla środowiska sportowego i dla całego kraju. Co jakiś czas, co 10-15-20 lat, warto o co walczyć. Musimy się konsolidować wokół fajnych rzeczy, to jest ważne dla nas jako wspólnoty - kontynuuje Artur Partyka.

Po ogłoszeniu planów Polski ws. igrzysk w 2036 r. pojawiły się pytania o koszty tego przedsięwzięcia. Nie da się ukryć: letnie igrzyska to ogromny wydatek. Ostatnia impreza w Tokio (2020, przeniesiona na 2021 r. z powodu pandemii) kosztowała 13 mld dolarów (w przeliczeniu niespełna 60 mld złotych, czyli ok. 10 proc. rocznego budżetu Polski). To oficjalne dane komitetu organizacyjnego z 2022 r. Japońskie dzienniki o tematyce finansowej "Nikkei" oraz "Asahi" podawały kwotę nawet 28 mld dolarów (więcej TUTAJ>>).

- Igrzyska oznaczają wydatki. Montreal dopiero niedawno zakończył spłacanie obligacji, które zaciągnął na igrzyska w 1976 r. W Atenach widzimy wszystkie pozostałości po igrzyskach, zaniedbaną infrastrukturę. Są jednak także inne przykłady. Mam ciekawa obserwację. Startowałem na igrzyskach w Atlancie. Po raz pierwszy w historii potraktowano je komercyjnie w sensie organizacyjnym. Było bardzo widać było, ze dba się o koszty (kosztowały "tylko" 1,8 mld dolarów - przyp. red.) - przypomina Artur Partyka.

"Zróbmy to po minimum"

Olimpijczyk z Seulu, Barcelony i Atlanty stawia jeden warunek dotyczący finansowania igrzysk w Polsce w 2036 r.

- Po prostu trzeba zracjonalizować wszystkie koszty i robić to po minimum. Myślę, że będzie to mocno brane pod uwagę - podkreśla Artur Partyka w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Wspomniane przykłady pokazują nam, że inwestycje w obiekty sportowe muszą być przemodelowane. Widzieliśmy, co działo się w Katarze. Po mistrzostwach świata w piłce nożnej niektóre obiekty zostały rozebrane. Węgrzy organizowali niedawno mistrzostwa świata w lekkoatletyce. Na dużym stadionie na ponad 40 tys. miejsc. Będzie on zredukowany do niewielkiego stadionu, który posłuży mieszkańcom. Mam wrażenie, że najbliższe igrzyska olimpijskie w Paryżu także będą troszkę inne, z nieco mniejszym rozmachem. Będziemy mieli renesans idei olimpizmu - dodaje Artur Partyka.

Pewne wątpliwości wzbudził moment ogłoszenia decyzji przez prezydenta Dudę. Trwa kampania wyborcza przed październikowymi wyborami, więc niektórzy uznali to za jej element.

- Wybory są okazją do tego, by się czymś wyróżnić. Oczywiście, że jest to związane z kampanią, ale czy ma to jakieś znaczenie? Dla mnie liczy się sama idea, która jest bardzo dobra. Oceniam ją pozytywnie dla społeczności. Rozumiem, że teraz pojawiają się negatywne oceny, ale długofalowo możemy to rozegrać naprawdę dobrze - kończy wicemistrz olimpijski z 1996 r.

Na razie nie ogłoszono oficjalnie, które polskie miasto powalczy o igrzyska w 2036 r., ale wszystko wskazuje na to, że będzie to Warszawa. Przypomnijmy, że kandydatury złożyły już trzy kraje: Meksyk (Guadalajara, Mexico City, Monterrey i Tijuana), Indonezja (Nusantara, przyszła stolica kraju) oraz Turcja (Stambuł).

Czytaj także: Medalowe "żniwa" na igrzyskach w Polsce? Zaskakujące słowa prezydenta Dudy
Czytaj także: "Olimpiada u sąsiada?". Świat komentuje decyzję Polski ws. igrzysk

Komentarze (0)