* Jeśli nowy statut zostanie przyjęty, Piesiewicz będzie rządził Polskim Komitetem Olimpijskim do końca października 2032 roku.
* - Nie widzę powodów, dlaczego Narodowe Komitety Olimpijskie miałyby funkcjonować inaczej niż Międzynarodowy Komitet Olimpijski - tłumaczy sekretarz generalny PKOl-u, Marek Pałus.
* - Projekt nowego statutu jest próbą zabetonowania władzy. To skandal i wydarzenie bez precedensu - ocenia z kolei posłanka Koalicji Obywatelskiej i trzykrotna uczestniczka igrzysk, Jagna Marczułajtis-Walczak.
Piesiewicz został szefem PKOl-u w kwietniu 2023 r. Wszystko wskazuje na to, że rządy może sprawować znacznie dłużej niż cztery lata, jak zakłada obecny statut komitetu.
Jak udało się dowiedzieć Wirtualnej Polsce, obecne władze PKOl-u przygotowały nowy projekt statutu. Jego przyjęcie zaplanowano na 19 grudnia 2023 roku, kiedy to odbędzie się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Delegatów. Informację o projekcie potwierdziliśmy w kilku związkach sportowych i samym PKOl-u.
Zmienić ma się między innymi czas trwania pierwszej kadencji prezesa Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Projekt zakłada jej wydłużenie z czterech do ośmiu lat. Zmiana ma objąć także obecnie urzędującego Radosława Piesiewicza. W art. 15 widnieje bowiem zapis mówiący, że kadencja prezesa PKOl kończy się 31 października 2032 r., a zarządu i komisji rewizyjnej – 31 października 2028 r.
Komisje – w tym także zawodniczą – ma powoływać zarząd lub prezydium. Obecnie jest to wyłącznie kompetencja zarządu.[b]
[/b]Zmianie mają nieco ulec również m.in. szczegóły dotyczące formuły głosowania. I tak np. do tej pory członkom olimpijskim (polskim związkom sportowym działającym w dyscyplinie objętej programem igrzysk) przysługiwały trzy głosy, teraz będzie to pięć.
W przypadku przyjęcia nowego statutu związki sportowe nieolimpijskie oraz Regionalna Rada Olimpijska będą miały po dwa głosy, zaś pozostali członkowie zwyczajni - po jednym głosie. W obecnym statucie wszystkie te grupy mają jednego delegata z jednym głosem.
SEKRETARZ GENERALNY PKOl: TO PRZEMYŚLANA PROPOZYCJA
O komentarz do projektu nowego statutu poprosiliśmy za pośrednictwem komitetu prezesa Radosław Piesiewicza. Jak ocenia wydłużenie pierwszej kadencji z czterech do ośmiu lat? Kto konkretnie jest pomysłodawcą tej zmiany? Jak Piesiewicz odniesie się do faktu, że zmiana ma objąć także jego kadencję? I skąd pomysł zmian w statucie?
PKOl wysłał nam odpowiedzi sekretarza generalnego Marka Pałusa.
- Oceniamy te zmiany bardzo dobrze, bo to nie jest pomysł z ostatniej chwili, tylko przemyślana propozycja. Proponowane zmiany były bowiem przedmiotem naszych dyskusji przed wyborami do Polskiego Komitetu Olimpijskiego. Ale przecież zmian w statucie, dużo bardziej istotnych, jest znacznie więcej. A te dotyczące kadencji prezesa PKOl są spowodowane dostosowaniem kadencyjności do tej, która obowiązuje w MKOl – tam pierwsza kadencja przewodniczącego trwa osiem lat - komentuje Pałus.
- Obecne władze PKOl otrzymały bardzo mocny mandat od polskich związków sportowych podczas kwietniowego Walnego Zjazdu Sprawozdawczo-Wyborczego i to związki są pomysłodawcami większości proponowanych zmian - zaznacza sekretarz generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
Pałus dodaje, że prezes Piesiewicz jest pomysłodawcą wspierania związków przez firmy wchodzące do Polskiej Rodziny Olimpijskiej, "a przecież wiele z nich potrzebuje takiego wsparcia".
- Nie widzę powodów, dlaczego Narodowe Komitety Olimpijskie miałyby funkcjonować inaczej niż MKOl. Oczywiście nikomu nie narzucamy naszych pomysłów, ale spójność powoduje lepszą funkcjonalność - kończy sekretarz generalny PKOl.
Wiceprezeska komitetu, była pływaczka Otylia Jędrzejczak pomysł przedłużenia kadencji prezesa także ocenia pozytywnie. Tak samo jak Pałus, wskazuje w rozmowie z Wirtualną Polską, że PKOl podąża tu za regulacjami Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego.
JAGNA MARCZUŁAJTIS-WALCZAK: PRÓBA ZABETONOWANIA WŁADZY
Jeśli nowy statut wejdzie w życie, Piesiewicz będzie rządzić Polskim Komitetem Olimpijskim aż 9,5 roku (od kwietnia 2023 roku do października 2032).
Projekt nowego statutu bardzo zaskoczył posłankę Koalicji Obywatelskiej oraz członkinię sejmowej komisji kultury fizycznej, sportu i turystyki, Jagnę Marczułajtis-Walczak.
- To skandal i wydarzenie bez precedensu w polskim sporcie. Projekt pokazuje, jak mocno polityka weszła do tego sportu. Odbijają się w nim jak w soczewce rządy PiS-u, który nie chce oddać władzy. Działa ten sam mechanizm jak przy ogłaszaniu rządu widmo przez Mateusza Morawieckiego. W PKOl też przecież wiedzą, że wygraliśmy wybory. Tonący brzytwy się chwyta - mówi Wirtualnej Polsce trzykrotna uczestniczka igrzysk olimpijskich.
Po ogłoszeniu nazwiska nowego prezesa PKOl-u Marczułajtis-Walczak napisała w mediach społecznościowych, że od teraz "jest w kraju Partyjny Komitet Olimpijski". - Przygotowywane zmiany pokazują, że miałam rację. Projekt nowego statutu jest ewidentną próbą zabetonowania władzy. Chcą doprowadzić do sytuacji, w której prezes na długie lata stanie się odporny na polityczne turbulencje czekające PiS – dodaje.
– PKOl działa na zasadzie prawa o stowarzyszeniach. Być może będziemy musieli zwołać komisję i wspólnie zastanowić się, jak możemy przeciwdziałać takim ruchom. Prezes PKOl łamie zasady fair play, byle rządzić jak najdłużej, jak się da – kończy posłanka KO.
CORAZ SZERSZY STRUMIEŃ PAŃSTWOWYCH PIENIĘDZY
Przed kwietniowymi wyborami Piesiewicz zapowiadał między innymi zwiększenie budżetu PKOl-u z 30 nawet do 300 mln złotych, a także wyrównanie nagród za medale olimpijskie w poszczególnych dyscyplinach.
- Ja mam trochę szalone pomysły - przyznawał. Według jednego z nich każdy złoty medalista olimpijski miałby otrzymywać w nagrodę mieszkanie.
Po objęciu funkcji Piesiewicz zabrał się za realizowanie obietnic. Przyjaciel Jacka Sasina, byłego wicepremiera i odchodzącego ministra aktywów państwowych, zapowiedział m.in. stworzenie grupy TOP12 wzorowanej na liście sponsorów Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Siedem miejsc przeznaczono dla spółek Skarbu Państwa.
W połowie listopada PKOl ogłosił podpisanie umowy z Jastrzębską Spółką Węglową S.A., a wcześniej do grona spółek wspierających komitet – w tym Orlenu i Lotto, głównych sponsorów PKOl-u – dołączyły Enea, Krajowa Grupa Spożywcza, TAURON, PKP Intercity oraz PKP Cargo.
Piesiewicz często powtarza, że wcale nie jest prezesem z nadania politycznego. - Przypisywanie mi, że jestem człowiekiem PiS-u, jest chorobliwe i nieprawdziwe - mówił pod koniec października na łamach sport.pl. Bardzo dobre relacje z obozem władzy na pewno sprzyjały finalizowaniu umów z państwowymi gigantami.
Nie chodzi zresztą tylko o Piesiewicza. Wiceprezesem komitetu jest Tomasz Poręba, eurodeputowany PiS, który jeszcze kilka miesięcy temu był szefem sztabu ugrupowania w kampanii parlamentarnej. Do prezydium zarządu PKOl wszedł jako wiceprezes Polskiego Związku Badmintona.
Komitet – wedle statutu – jest organizacją niezależną i wolną od wszelkich nacisków politycznych.
Dariusz Faron, dziennikarz WP SportoweFakty