Polka przemówiła po zdobyciu medalu. "Jestem w szoku!"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP/EPA / ALI HAIDER / Na zdjęciu: Klaudia Zwolińska
PAP/EPA / ALI HAIDER / Na zdjęciu: Klaudia Zwolińska
zdjęcie autora artykułu

- W głowie mi się to nie mieści. Jestem w szoku - powiedziała Klaudia Zwolińska po wywalczeniu srebrnego medalu igrzysk olimpijskich w Paryżu. Kajakarka nie dowierzała swojemu szczęściu.

Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Wielka sprawa i ogromny sukces. Klaudia Zwolińska zdobyła srebrny medal igrzysk olimpijskich w Paryżu w slalomie kajakowym K-1. To pierwszy medal dla Biało-Czerwonych wywalczony w stolicy Francji.

Polka znakomicie spisywała się w każdym starcie - eliminacyjnym, półfinałowym i jeszcze lepiej w decydującym o medalu.

Nasza reprezentantka wytrzymała presję i przegrała jedynie z niesamowitą Jessicą Fox z Australii.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kontuzja Tomasza Fornala problemem dla Polaków. "Jest to spora strata"

- W głowie mi się to nie mieści, zrobiłam to! Bardzo się cieszę, po ponad 20 latach zdobyłam polski medal dla slalomu kajakowego, w dodatku pierwszy w konkurencji kobiet Jestem w szoku, nie wiem co mam powiedzieć.

Po chwili nasza medalistka dzieliła się już swoimi spostrzeżeniami nt. swojego występu.

- Był tutaj bardzo wysoki poziom. Kwalifikacje wzmocniły mnie psychicznie. Starałam się skoncentrować na pierwszych bramkach, one są dla mnie bardzo ważne, potem już z reguły lecę - śmiała się.

Finał odbywał się przy niemal komplecie publiczności, przy bardzo mocnym dopingu. Zwolińska wyznała, że była tym zachwycona i wcale jej to nie speszyło. Wręcz przeciwnie - dodało sił.

- Atmosfera była niesamowita! To było dla mnie ogromne przeżycie. Nie znałam tego uczucia jeszcze, ale kurcze, wiedziałam że ludzie mnie napędzają. Popatrzyłam przed startem na trybuny i pomyślałam: jedziemy z tym tematem, ale atmosfera!

Jak będzie świętować zdobycie medalu? - Postaram się trochę odreagować, rozładować emocjonalnie, żeby jutro stonować i przygotować się do kolejnych startów, mamy jeszcze przecież C1 i cross. Świętować będę chyba po ostatniej konkurencji - zaznaczała.

Komu nasza bohaterka dedykuje swój największy sukces w karierze? Przede wszystkim rodzinie. Zwolińska ujawniła też, co podczas jej startu finałowego robił jej tata.

- Gdyby nie moja rodzina, to by mnie tutaj nie było. Mojemu tacie muszę podziękować, że zawsze przy mnie był. Jak byście się przyjrzeli, to podczas finału on tam biegł cały czas za mną, ochroniarze go gonili - opowiadała Zwolińska.

- Ten medal mogę podzielić na 1000 kawałków i rozdać tylu osobom. Muszę podziękować wszystkim, którzy zawsze we mnie wierzyli. Wszystkim, którzy od dziecka mi pomagali, to jest wasza zasługa. Tym którzy mi przeszkadzali też dziękuję, to dzięki wam mam też mocny charakter.

Mimo że Polka miała zawieszony na szyi srebrny medal, wciąż do niej nie docierało, czego dokonała. - Wydaje mi się jeszcze bardzo nierealny. Muszę się jutro obudzić, zobaczyć go, wtedy do ciebie zadzwonię i dam ci znać.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty