Z Paryża Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
- Mar-tyna... Swa-to-ska...Wen...gla..rcyk.
Jedna z pracownic biura prasowego w Grand Palais musiała bardzo powoli wymawiać imię i nazwisko polskiej szpadzistki. Wszystko działo się jeszcze przed półfinałowym meczem Biało-Czerwonych z Francją. Nie ukrywała przy tym rozbawienia.
Dobrze, że nie musiała czytać nazwiska autora tej korespondencji.
Po walce o brązowy medal to wprawdzie nie nazwisko 30-latki będzie wymieniane w pierwszej kolejności, jednak podobnie jak inne koleżanki zasłużyła na jego zapamiętanie. I poprawne wymówienie przez Francuzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tornado podczas meczu. Zawodnicy starali się kontynuować grę
To było istne szaleństwo. Ćwierćfinał? Oczywiście na żyletki, gdzie wszystko decydowało się w ostatnich sekundach. To właśnie Swatowska-Wenglarczyk była tą, która w ostatniej walce dała Polkom upragniony awans do strefy medalowej.
Pojedynek o brąz? To już przekroczyło wszelkie granice i było niczym historia z Hollywood. Przecież na kilka sekund przed końcem Aleksandra Jarecka mogła spojrzeć na rezultat i być przekonanym, że Biało-Czerwone prowadzą jednym punktem z Chinkami. Nie wzięła jednak pod uwagę, że doszło do pomyłki.
Nagle wynik zmienił się na niekorzystny dla Polek. Przerwa, pretensje do sędziów polskiej ekipy. Jednak decyzja utrzymana. Jarecka ma cztery sekundy na zdobycie punktu, być albo nie być. I robi to! Niesamowity atak 28-latki dał naszym szpadzistkom dogrywkę. W niej znów Jarecka zdobywa decydujące oczko. Medal staje się faktem.
I co ciekawe, w końcówce meczu Polek z Chinkami francuscy kibice wyraźnie stali po stronie naszej drużyny. Punkty zdobywane przez Biało-Czerwone wywoływał głośny aplauz. Po ostatnim trybuny wybuchły autentyczną radością. Polsko-francuski sojusz działa na nowo.
Kim są, pokrótce, nasze bohaterki? Bo jest o kim opowiadać.
Renata Knapik-Miazga? Najbardziej doświadczona, absolwentka Zarządzania i Inżynierii Produkcji Politechniki Krakowskiej, ze specjalizacją Zarządzanie Jakością. Jej historia jest niesamowita - od dziecka zmaga się z przetokami tętniczo-żylnymi w prawej ręce. Przez problemy naczyniowe lekarz odradzał jej uprawianie szermierki. Co zrobiła? Po prostu, zmieniła rękę. Musiała się uczyć szermierki od nowa. Chyba nieźle jej to wyszło.
Martyna Swatowska-Wenglarczyk. Jak mówią o niej koleżanki, to pewna siebie perfekcjonistka, dająca na planszy z siebie wszystko, za każdym razem. Zawód wyuczony? Fizjoterapia dziecięca.
Alicja Klasik? Studenka, wprowadzająca do ekipy młodość i przebojowość.
No i na koniec Aleksandra Jarecka. 28-letnia bohaterka. Pracująca w kancelarii, kiedyś zapalona baletnica, za kilka miesięcy ma zdawać egzamin adwokacki.
Wydaje się jednak, że ten inny egzamin zdała 30 lipca 2024 roku, na oczach całej Polski i części świata. Celująco!