Igrzyska olimpijskie w Paryżu przeszły do historii. Polscy sportowcy przywieźli z Francji dziesięć medali (jeden złoty, cztery srebrne i pięć brązowych), co należy uznać za porażkę. Oczekiwania w stosunku do naszych reprezentantów były znacznie większe.
Medali było mało, za to dużo było gorzkich słów pod adresem związków sportowych. Głośno o problemach mówili Daria Pikulik czy Arkadiusz Kułynycz. Szerokim echem odbił się także komentarz dziennikarza Eurosportu o "kolesiostwie" w Polskim Związku Szermierczym.
To wszystko spowodowało, że sprawy w swoje ręce postanowił wziąć Sławomir Nitras. Minister Sportu i Turystyki zażądał wyjaśnień. Polityk Koalicji Obywatelskiej przesłał związkom sportowym list (więcej o tym przeczytasz pod TYM LINKIEM).
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z igrzysk". Wymowne zachowanie polskiego siatkarza. "To nie jest ten przypadek"
"Wyjaśnimy każdy zgłaszany przez sportowców przypadek zaniedbania. Sygnałów dotyczących braku obecności trenerów, fizjoterapeutów lub braku sprzętu było zbyt dużo. Rozpoczynamy od ustalenia kto i w jakim charakterze przebywał na igrzyskach olimpijskich za pieniądze publiczne" - przekazał Nitras.
Wspomniany list trafił także do Radosława Piesiewicza. Prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, który był gościem w studio Polsatu News, odpowiedział w mocnych słowach na działania podejmowane przez Ministra Sportu i Turystyki.
- Czuję się zażenowany całą sytuacją, ponieważ minister sportu, który odpowiedzialny jest za wyniki i za przekazywanie środków do związków sportowych, oskarża wszystkich, by wyłącznie oddalić winę od siebie. To jest chyba pierwszy minister w historii, który stara się w nieudolny sposób zwalić winę na wszystkich dookoła - mówił.
Tuż po zakończeniu igrzysk olimpijskich Nitras opublikował w mediach społecznościowych grafikę, na której pojawiła się informacja, że Polski Komitet Olimpijski jest finansowany przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Piesiewicz się z tym nie zgadza.
- Ile komitet dostał w tym roku z budżetu państwa? 1 130 000 zł na dzień przed wylotem. Pan minister nie dołożył ani złotówki do lotów polskich sportowców, ani złotówki do hoteli, ani do klimatyzatorów, do niczego. Niech nie oszukuje opinii publicznej, ani pana premiera, ani rządu polskiego mówiąc, że gigantyczne pieniądze poszły z budżetu państwa - dodał.
Pod adresem Piesiewicza pojawiły się także zarzuty, że razem ze swoją rodziną korzystał z odprawy VIP-owskiej w związku z umową PKOl z Polskimi Liniami Lotniczymi. Działacz stanowczo temu zaprzeczył, zaznaczając, że wszystkie koszty pokrywał z własnych pieniędzy.
Zobacz także:
Będzie zmiana w emeryturach olimpijskich? Jest ważna interwencja
Tusk poprosił Fornala o pomoc. Tak zareagował siatkarz