Od nieudanych igrzysk olimpijskich w Paryżu dla polskich reprezentantów, Radosław Piesiewicz mierzy się z wieloma problemami i głosami krytyki. W kierowanym przez niego PKOl-u od kilku miesięcy trwa kryzys - więcej TUTAJ.
Prezes komitetu przed tegorocznym igrzyskami olimpijskimi wystąpił w kampanii promocyjnej. Ku zaskoczeniu wielu kibiców, twarz działacza pojawiła się na na billboardach obok Igi Świątek czy Wilfredo Leona.
Piesiewicz w obszernym wywiadzie dla sport.pl przyznał wprost, że nie żałuje swojego występu w kampanii promocyjnej. Jak stwierdził, nie widzi nic złego w tym, że przyjął propozycję jednego ze sponsorów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Polska kulturystka oczarowała fanów. Przesłała pozdrowienia z Korei
- To była kampania naszego sponsora i jako prezes po prostu wziąłem w niej udział. Zbigniew Boniek też ma żałować, że wziął udział w kampanii Play? Albo Rafał Trzaskowski ma żałować, że promuje Warszawę? - wypalił.
Dziennikarz sugerował jednak, że przed najważniejszą imprezą czterolecia prezes PKOl-u nie powinien błyszczeć na tle najlepszych polskich sportowców. Mimo wszystko Piesiewicz pozostał nieugięty.
- Pan Trzaskowski może za pieniądze publiczne, a ja nie mogę na prośbę i na koszt prywatnego sponsora. Bo? - pytał Piesiewicz, dodając, że jedynie zaakceptował propozycję sponsora.