"Byłoby rozsądnie, gdyby odszedł". Piesiewicz nawet tego nie ukrywa

Getty Images / YouTube/PZŻ / Radosław Piesiewicz, Tomasz Chamera
Getty Images / YouTube/PZŻ / Radosław Piesiewicz, Tomasz Chamera

W rozmowie z "Rzeczpospolitą" szef Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosław Piesiewicz stwierdził, że "ktoś nagrywa posiedzenia" zarządu. Chwilę później powiedział natomiast, kto - według niego - powinien opuścić zarząd.

W tym artykule dowiesz się o:

Radosław Piesiewicz w trakcie rozmowy z "Rzeczpospolitą" stwierdził, że posiedzenia zarządu nagrywa "ktoś, kto ma w tym interes". Nieco później został zapytany, czy kryzysem PKOl po igrzyskach należało zarządzić inaczej. Pojawiło się jednocześnie dopowiedzenie, że instytucja była krytykowana przez ministra sportu Sławomira Nitrasa i niektórych członków.

- W tym drugim przypadku mówimy o trzech czy czterech osobach, które pokazały swoją słabość i małość, jak Tomasz Chamera (prezes Polskiego Związku Żeglarskiego, a zarazem wiceprezes PKOl) - powiedział Piesiewicz.

Następnie ocenił, że "zawsze można coś zrobić lepiej". W kolejnej części wywiadu został zaś zapytany wprost, czy to Tomasz Chamera nagrywał posiedzenia zarządu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc

- Wie pan, na podwórku było coś takiego, że jak ktoś donosi, to… Trzeba mieć honor. Byłoby rozsądnie, gdyby odszedł - kontynuował prezes Polskiego Komitetu Olimpijskiego, podkreślając jednocześnie, że będzie sugerował Chamerze, by odszedł. Zdradził też, że w ostatnich tygodniach z nim nie rozmawiał, a na najbliższym prezydium zaproponuje, żeby zrezygnował.

- To niesłychane, gdy ktoś działa wbrew zarządowi, którego jest członkiem, i na szkodę instytucji. Jeśli nie utożsamia się z naszą instytucją, to nie wiem, po co ma być w jej władzach - kontynuował.

We wrześniu Chamera relacjonował nam, co działo się na posiedzeniu zarządu. Odnosił się choćby do reakcji Piesiewicza na pytania ze strony członków. - Odpowiedzi na pytania zostały po części udzielone, także te zadawane przeze mnie, choć wiele kwestii wymaga jeszcze doprecyzowania - mówił (czytaj więcej >>>).

Prędzej - w sierpniu - Chamera nie chciał podpisać pisma, w którym PKOl sprzeciwiał się kontroli z ramienia Ministerstwa Sportu i Turystyki.

- Już podjąłem decyzję i przekazałem ją do PKOl. Nie podpiszę tego. Inaczej się umawialiśmy. Umawialiśmy się, że pan prezes Piesiewicz w sposób transparentny odniesie się do zarzutów i wątpliwości, które pojawiły się w przestrzeni publicznej wobec jego osoby, do czego prezes zobowiązał się w wypowiedzi do mediów po zakończonym posiedzeniu prezydium - zaznaczał, cytowany przez "Przegląd Sportowy" (czytaj więcej >>>).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty