Adoptował dziecko z Kambodży. Niewiarygodne, co stało się po latach
Jerry Windle z Anderson w Kalifornii adoptował 22-letniego obecnie Jordana z Kambodży, gdy ten miał zaledwie 18 miesięcy. Potem z dumą trzymał za niego kciuki na igrzyskach olimpijskich w Tokio.
W programie "Good Morning America" powiedział później, że był przygnębiony tym faktem. Starał się to jednak zaakceptować. Wszystko zmieniło się podczas wizyty u lekarza.
Znalazł tam broszurę o adopcji przez samotne osoby. Niedługo po złożeniu wniosku dowiedział się o chłopcu z Kambodży, który przebywał w sierocińcu i mógł zostać adoptowany. Gdy zobaczył jego zdjęcia, poczuł, że to jego syn.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Hardkorowy Koksu poszedł na siłkę. "Jest pompa, jest moc!"Pięć miesięcy później Jordan znalazł się w jego domu. - Kiedy w pierwszej chwili trzymałem go w ramionach, obiecałem mu, że będę najlepszym tatą, jakim mógłbym być. Chciałem, aby jego młodość była pełna podziwu i zdumienia. To była moja misja - tłumaczył Jerry Windle.
Jordan wychowywał się w Fort Lauderdale na Florydzie. Jako siedmiolatek został przypadkowo odkryty na letnim obozie wodnym, na który ojciec zapisał go w ostatniej chwili.
Jego kariera nabrała rozpędu - wystąpił na tegorocznych igrzyskach olimpijskich w Tokio. Brał udział w konkursie skoków do wody z platformy 10-metrowej. Zajął 9. miejsce, a jego ojciec trzymał za niego kciuki z domu.
1 listopada Jerry Windle obchodził urodziny. "Znów nie mogę spędzić tego specjalnego dnia z tobą, ale wiem, że bez względu na to, gdzie jestem, zawsze jesteś ze mną. Tęsknię za tobą bardziej niż za kimkolwiek innym" - pisał tego dnia jego syn.
Jordan Windle nie ustrzegł się jednak problemów. Jak poinformowało NBC Sports, olimpijczyk został zawieszony przez amerykańskie centrum SafeSport po zarzutach o niewłaściwe zachowanie.
SafeSport zajmuje się zarzutami o wykorzystywanie emocjonalne, fizyczne i seksualne w sportach olimpijskich i paraolimpijskich. Windle nie skomentował sprawy.
Zawiesiły go także władze Uniwersytetu Teksańskiego, gdzie jest studentem ostatniego roku. - Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji i uważnie ją monitorujemy - przekazały władze uczelni. Dochodzenie trwa.
Czytaj także:
- Jak Polacy dostaną się na igrzyska do Pekinu. "Na dziś dzień to zagadka"
- Szalony pomysł organizatorów. Tak mają rozpocząć się igrzyska w Paryżu