Konkursy olimpijskie rządzą się swoimi prawami. Nie inaczej było podczas igrzysk w Turynie w 2006 roku. Wówczas zawody w skokach narciarskich rozgrywano na obiektach w Pragelato. Po pierwszej serii zmagań na normalnej skoczni, sensacyjnym liderem był Dmitrij Wasiljew.
Prowadzenie Rosjanina na półmetku rywalizacji było dużym zaskoczeniem. Co prawda zawodnik sygnalizował już w kwalifikacjach wysoką dyspozycję - był trzeci, jednak trudno było go typować przed zawodami w ścisłym gronie faworytów do zdobycia medalu.
Szczególnie, że Wasiljew przez cały sezon skakał w przeciętnie. Wprawdzie punktował regularnie, jednak w jego próbach brakowało błysku, który pozwoliłby upatrywać go choćby jako czarnego konia najważniejszej imprezy czterolecia. Najlepszym jego miejscem, jakie osiągnął przed rozpoczęciem igrzysk, była 11. lokata wywalczona podczas Turnieju Czterech Skoczni w Oberstdorfie.
O krok od kontrowersji
Nieudany drugi skok spowodował, że Wasiljew musiał porzucić marzenia o medalu o co najmniej cztery lata. Niewiele brakowało, a zawodnik mógłby stać się jednym z najbardziej kontrowersyjnych mistrzów olimpijskich ostatnich lat. Gdyby wygrał, z pewnością przypomniano by aferę, z powodu której został wykluczony na kilkanaście miesięcy startów.
Kilka lat wcześniej, w jego organizmie wykryto niedozwolony środek dopingujący, który miał za zadanie pomóc w zrzuceniu wagi. Na zawodnika nałożono dwuletnie zawieszenie, które trwało od stycznia 2001 roku. Próbkę pobrano po konkursie TCS w Innsbruku. W tym czasie skoczek uczestniczył w konkursach Pucharu Świata, rywalizując z innymi zawodnikami. Oficjalnie Wasiljew zdyskwalifikowano miesiąc później, anulując wszystkie uzyskane przez niego wyniki w tym okresie.
Skandalistów dwóch
Nieszczęście Wasiljewa wykorzystał - jak się okazało po latach - inny kontrowersyjny zawodnik. Złoty medal na normalnej skoczni w Pragelato wywalczył Lars Bystoel. Norweg idealnie trafił z formą w konkursy olimpijskie, triumfując nieoczekiwanie w zmaganiach.
Kilka miesięcy po igrzyskach forma Norwega w żaden sposób nie przypominała tej olimpijskiej. Zawodnik był wycofywany z Pucharu Świata, dodatkowo popadał w konflikty z prawem - palił marihuanę, wszczynał bójki oraz spożywał alkohol w nadmiarowych ilościach. Jego wybryki i niesportowe zachowanie spowodowało, że został traktowany jako skandalista, a nie jako przykład dla młodszych norweskich pokoleń skoczków.
On sam się tym nie przejmował. W taki sposób komentował zamieszanie, które sprowokował swoim zachowaniem - To wydarzenie miało miejsce podczas mojego urlopu, po sezonie. Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego w trakcie sezonu - mówił Norweg, cytowany przez portal skijumping.pl.
- Nie nastawiamy się na ukaranie Larsa, ale skupiamy się na tym jak można mu pomóc. On potrzebuje wsparcia. Musimy usiąść, spokojnie pomyśleć co mamy z nim zrobić. Chcemy być przy nim - mówił Joergen Hyvang, ówczesny rzecznik prasowy Norwegów.
Bystoelowi nie udało się pomóc. Zawodnik już nigdy nie nawiązał do sukcesów osiągniętych podczas igrzysk. Zakończył sportową karierę w 2009 roku.
Olimpijskie marzenia
Wasiljew był o krok od wywalczenia złotego medalu podczas igrzysk olimpijskich w Turynie. W kolejnych latach widać było, że porażka na najważniejszej imprezie czterolecia, była dla zawodnika mocnym przeżyciem. Popularny "Dima" przez wiele lat kontynuował sportową karierę z nadzieją, że upragniony medal - nawet niekoniecznie złoty - trafi na jego szyję.
Narty na kołku odwiesił niedawno. W ostatnich latach kariery trapiły go urazy, które wykluczały go z rywalizacji. Jednak rosyjski skoczek wciąż liczył, że przedłuży swój olimpijski sen i powróci na stałe do Pucharu Świata.
W 2006 roku porażka Wasiljewa była powodem do radości dla Bystoela. Historia udowadnia, że olimpijskie nieszczęście jednego, jest radością drugiego. Jedno jest natomiast niezmienne. Niezależnie, czy triumfowałby Norweg lub Rosjanin, wynik pozostałoby okraszony skandalem.
Pekin 2022. Spadek Mateusza Sochowicza. Austriak goni Niemca >>
"Zmiotło mnie z planszy". Stoch zabrał głos przed walką o medale >>